No nie lubię ostatnio spacerów no nie znoszę. Myślałam, ze spacerówka da mi wolność, że wreszcie pójdziemy sobie z synem "w miasto" jak to miałam w zwyczaju dawno dawno temu :). Niestety nic z tych rzeczy.
Jesteśmy w "trudnym okresie" jak dla mnie. Nie ma drugiej drzemki, podczas której zazwyczaj spacerowałam (nadrabiam wtedy literaturowe braki). Syn już chodzi, ale właśnie nie chodzi na tyle, żeby można było sobie bez wózka poradzić, w zasadzie chodzić na spacerach nie lubi (dwa kroki i na ręce), w wózku też nie lubi (obwieszcza to całemu światu drąc się wniebogłosy), a godzinny spacer bądź co bądź z kilkunastokilogramowym wiercącym się dzieckiem nie wchodzi w grę ze względów oczywistych.
No tak zostaje plac zabaw i niby racja tylko, że najbliższe dwa place to dwie wielkie patelnie nieosłonięte z żadnej strony przed słońcem po pół godzinie dziecko jest zlane potem i nie spokojne. Po drugie co tu mówić te piaskownice to jeden wielki śmietnik :/. Fura niedopałków, jakiś korków po butelkach, puszek itp. itd... Ciągła kontrola co też dzieci ma w ręce psuje całą zabawę.
Rozwiązanie jest jedno wyjść na spacer podczas jego jedynej drzemki. Niestety oznacza to już kompletny brak czasu dla siebie samej, brak ogarnięcia w domu czegokolwiek itp.. itd..
Kolejna reorganizacja dnia wrrrr.....
Nie wiem ile Twój synek ma, ale musisz go nauczyć spacerować, jeśli na plac zabaw to umów się z nim, że musi na niego dojść sam i wrócić również na własnych nogach, jeśli nie będzie chciał to wracacie do domy, a jeśli woli wózek proszę bardzo ale jak zacznie płakać to wracamy do domu i placu zabaw nie będzie.
OdpowiedzUsuńCiężko na razie wytłumaczy roczniakowi takie rzeczy. No i dla niego to żadna kara nie pójść na spacer czy na plac zabaw :(
UsuńA rowerek? U nas wózek poszedł w odstawkę, jak jesteśmy w mieście w wózku Lenka wytrzymuje 20minut i zaczynają się wierty, wstawanie, płacz, ryk... przy domu jest tylko rowerek i można wozić, wozić... spacerówki nie mamy :/
OdpowiedzUsuńRowerek się nie sprawdza :(, a w zasadzie jest gorzej bo nie ma pasów do przypięcia i młody próbuje wychodzić górą
Usuńu nas też rowerek o wiele lepiej się sprawdza niż wózek :) może warto spróbować? pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńU nas niestety rowerek też jest be...
Usuńno to nieciekawie :( Zakładając, że Mały Rycerz jest w połowie choć podobny do swej astrologicznej siostry, tłumaczenia na niewiele się zdadzą. U nas protest przybiera formę wręcz groteskowo teatralną, z omdlewaniem, wyrzucaniem raczek do góry i wywracaniem oczyma :D Tylko, że Luśka UWIELBIA chodzić i najchętniej cały spacer spędzałaby biegając - a ja za nią, bo na samodzielne latanie jeszcze za mała koordynacja...uhhh!
OdpowiedzUsuńOooo widzisz akcje pt. ja nie chce znam doskonale u nas jeszcze dochodzi walnięcie się na podłogę i walenie nóżkami.
Usuńja nigdy nie lubilam spacerow:p Wychodzilam tylko dla malego. Nudy na pudy, ale lepsze to niz siedzenie caly dzien z dzieckiem w domu. Odkad chodzi to jest lepiej, bo spaceruje i odpoczywa w wozku, spaceruje i odpoczywa...Na placu nie lubi sie bawic, piaskownicy brak, a mowy nie ma, zeby z nim do sklepu wstapic bo jest szal. Nauczyl sie, ze mama na rece bierze, zeby tylko utulac, ale nie nosi. Ale jak jest tata w domu to mamy taka sama sytuacje jak u ciebie:p Sami juz nie wiemy co z tym fantem zrobic:/
OdpowiedzUsuńJa kompletnie nie wiem co robić. dzień rozwalony, a pomysłów brak :(
Usuńno nieźle, czyli to się dzieje u Was, nie lada gratka poradzić sobie z takim dniem. Trzymaj się. Mi też spadła super satysfakcja ze spacerów, ostatnio jest to wyzwanie, na które nie zawsze mam siłę, nie tyle co ochotę.
OdpowiedzUsuńSamo wyjście do sklepu to już dla mnie wyzwanie jak młody nie w humorze to nie ma zmiłuj :(
UsuńMy też nie mamy drugiej drzemki. Wychodzimy zawsze jak Młody obudzi się po pierwszej i jedynej ;-)
OdpowiedzUsuńAle na szczęście Młody w wózku nie płacze ani się nie wierci, musi mieć tylko stały dopływ bodźców, więc spacery w miejscach ludnych, gwarnych, wzdłuż ruchliwej ulicy przebiegają bezproblemowo. W parku jak zaczyna się nudzić to daje się spacyfikować paluszkiem, chrupkiem, wafelkiem, gotowanym makaronem, jabłkiem itp. Na placu zabaw fajnie się bawi, w piaskownicy, na huśtawce, często też rozkładam koc na trawce.
Życzę żeby plan dnia się unormował i żeby spacery dawały Wam obojgu przyjemność :-)
Pozdrawiam,
A.
http://zyciejakwmadrycie.pinger.pl/
U nas na chwile też jest spokój jak zajmie się jedzeniem, niestety nie trwa to długo :(
Usuńmój też w wózku nie wysiedzi zbyt długo, no chyba, że ma bułę lub chrupka, którym się zajmuje. Ale wychodzimy na plac zabaw. Codziennie spędzamy tam 4-6 godzin. Tyle, że u nas place naprawdę są na wysokim (czystym) poziomie. A jak nie na plac, to skwerek z trawką. Rozkładamy kocyk, bierzemy zabawki i mamy piknik. :)
OdpowiedzUsuńU mnie niestety place to porażka. Nawet jeździłam z młodym i robiłam rekonesans czyste place są dla dużych dzieci reszta w okolicy syf :(
UsuńJa też pomyślałam o rowerku - takim do pchania.
OdpowiedzUsuńJak wyżej pisałam niestety nie sprawdza się
Usuńzastanawiałam się co się z Tobą dzieje, nie lubię zmian, na szczęście mam podwórko, wypuszcza dziecko, otwieram książkę i... nie przeczytam ani słowa, bo muszę za dzieckiem latać :D
OdpowiedzUsuńEhhh ale choć się młody przewietrzy :)
Usuńja w żałobie po ostatniej drzemce, teraz mam aktywność od 7 do 20 CAŁY CZAS. współczuję, naprawdę. po jakimś czasie idzie się przyzwyczaić, ale takie zmiany to ZŁO ;)
OdpowiedzUsuńTego to ja sobie nie wyobrażam no nie wyobrażam :D no nie chyba w nocy nie usnę jak pomyśle, że i to mnie czeka wrrr....
UsuńCałkowicie cię rozumiem, mój Ignaś mimo tego że ma dopiero dwa miesiące też w wózku nie chce jeździć.
OdpowiedzUsuńJa jak był Michał mały wychodziłam z nim tylko podczas drzemek inaczej się nie dało :(
UsuńPo opisie wnioskuje ze wiek zbliżony do mojej.latorosli z tym ze jest mała różnica. 1 albo spi tylko raz albo wcale i to od ładnych kilku.miesięcy ;)
OdpowiedzUsuń2 ja nie mam wózka. W teren jest chusta. Na miasto wrzucam do przodu, w dzicz na.plecy. Uprzedzam pytanie. Klocek ma prawie 12 kg ;)
Może kiedyś kupie porządnego ergonomika ale narazie mnie.nie stać ;)
I mnie do głowy rowerek przyszedł - co Ty na to? :)
OdpowiedzUsuńNiestety nic z tego. Młody w rowerku też nie chce siedzieć.
UsuńO, jak ja to dobrze znam niestety :( Ja też sobie marzyłam o długich spacerach, no i nic z tego nie wyszło, moja córeczka okazała się zdecydowanie "niespacerowa", do dzisiaj zresztą( ma 2,5 roku). Noo, czasami, ewentualnie, jakieś 10-15 minut.... Chyba, że zaśnie. Ale tego też nie lubię, za wyjątkiem wakacji, bo jest jak piszesz, nie ma czasu na nic w domu.
OdpowiedzUsuńJa nie wiem jak to będzie później nie wyobrażam sobie, że nie będzie łazikiem jak ja :(
UsuńSroczko Kochana, postaram się Cię pocieszyć - mój Starszak też nie był spacerowy, wózek służył zazwyczaj do usypiania (ukłon w stronę mojej Mamy, co nauczyła) ale z czasem jak się okazało, że lepiej jednak jest podziwiać piękne widoki siedząc, niż biegając z/obok/za mamą, przełamał się i polubił wózek :)))
OdpowiedzUsuńByłam nieugięta i ze spacerów nie zrezygnowałam, nawet jak darł się wniebogłosy. Na ręce też nie wzięłam, nawet jak zalewał się morzem łez.
Musiał tylko sam się przekonać do tego...czyli troszeczkę dorosnąć czy jak kto woli dojrzeć :)))
Trzymam kciuki za Was! Ślę pozdrowienia
asia.
doskonale pamiętam ten okres - myślałam ze wyjdę z siebie a zwłaszcza mój kręgosłup wołał o urlop ;-)
OdpowiedzUsuńMoja rada - chodz na spacery, nie zniechęcaj się, niech młody uczy sie chodzić a zobaczysz jak szybko to polubi i skończy się wołanie na ręce ;-)
Niestety z placem zabaw mamy to samo wszystkie dookoła to nasłonecznione pustynie... dlatego chodzimy tam przeważnie albo z samego rana albo późnym popołudniem wtedy schodzimy o 20stej do domu a dzieciaki padają jak muchy :-)
Znam to doskonale, też nie lubiłam tego okresu; mogę pocieszyć, że później jest lepiej, choć wiem, że to słaba pociecha:)
OdpowiedzUsuń