Nie wiem sama kiedy to się zaczęło, czy raczej od czego. Niestety polowanie trwa, a nałóg jest silniejszy. Poluję na książki wcześniej polowanie obejmowało tylko mnie teraz i objęło książki dla młodego i niestety jest jak samonapędzająca się maszyna.
Podczas poszukiwań jednej książki trafiam na inną i znowu rozpoczynam poszukiwania i znowu trafiam na kolejne cudo. Jeżeli książka jest ogólnie dostępna trafia na wishlistę, ale ale ... cały czas mam w głowie, że przeciez za jakiś czas może jej już nie być i ogrania mnie strach. Wtedy zaczyna się planowanie budżetu (tak tak już w ramach odwyku opracowałam swego rodzaj budżetu :) )opracowuję strategię żeby ja nabyć.
Gorzej jeżeli książka nie jest dostępna. Poszukiwania trwają całymi godzinami (znam chyba wszystkie antykwariaty internetowe :) ) . Polowanie na allegro czyli codzienne sprawdzania czy ktoś aby nie wystawił obiektu pragnień. Przy poszukiwaniach niestety trafiam na kolejne tytuły.
Nagle ktoś, gdzieś i jakimś cudem oferuje książkę poszukiwaną. Klika kup i pojawia się lekka ulga łapię oddech i ... czekam na listonosza. Napięcie sięga zenitu, czy przesyłka dotrze?, czy faktycznie warta był poszukiwań?
Pojawia się listonosz, szybki podpis, szczek zamykanych drzwi, szelest rozrywanej koperty, parę bąbelków z koperty pęka i jest :).
Ulga jaką czuję miesza się z ekscytacją i radością. Jest książka, jest boska i pragnę więcej, więcej, więcej....
Książki oto nadchodzę!
Widać, ja też jestem zagrożeniem dla książek ;) Nie ma księgarni koło której przeszłabym obojętnie. Nie daj Boże, jak już wejdę, nie ma zmiłuj. Wchodzę po jedną, wychodzę z inną. W Biedronce raz nakupiłam za 100 zł w przeciągu tygodnia. Jak przeczytam opis z okładki, ginę ;D Zaś te książki leżą, zawsze po nie sięgam, kiedy mam na jakąś ochotę. A jak jakieś promocje, ho ho, takiej okazji nie można przegapić ;p
OdpowiedzUsuńczekam na twoje perełki :)
OdpowiedzUsuńJuż wkrótce :)
UsuńSzalona Ty Maniaczko :*
OdpowiedzUsuńJa też kocham książki i ciężko mi się powstrzymać czasem od zakupu. Teraz już mam kilka pozycji dla mojego dzidziusia i czytam mu/jej do brzuszka:)
OdpowiedzUsuńStrach się bać co to będzie jak się urodzi:)
Potem jest tylko gorzej :D
Usuńznam to, mam to:) jest nas więcej...nie wyobrażam sobie życia bez książek, bez czytania, dotykania, wąchania, nabywania...
OdpowiedzUsuńUffff to dobrze, że nas więcej :)
UsuńSzalona kobieto! Znam ten ból!
OdpowiedzUsuńMiałam podobnie, na szczęście wyprawkowe wydatki chwilowo ograniczyły mi budżet książkowy. Ale jak nie mogłam dla siebie, to nie omieszkałam dla małego i tym sposobem jego biblioteczka stale się powiększa ;)
Ja już nie mam gdzie tych książek upychać, nie mówiąc już o upychaniu tak, żeby się chłop nie zorientował :)
UsuńTo się chyba da leczyć:)))
OdpowiedzUsuńMówisz, hmmm jeszcze nie dojrzałam do tej decyzji :) chyba muszę sięgnąć dna :D
UsuńWapie z ksiażek sie nie da wyleczyc, chyba że sie całkowicie przestanie czytać:-p i patrzec na ksiazki
Usuń:D to się nazywa pasja
OdpowiedzUsuńTo się chyba fiś nazywa haha
UsuńPolecam Zadie Smith "O pieknie"..
OdpowiedzUsuńZa pewne sprawdzę co to :)
Usuńto już uzależnienie :)))
OdpowiedzUsuńO to na pewno
UsuńFajnie! Ja zaczęłam tak mieć z pieluchami wielorazowymi, to też wciąga i chcesz więęęęęęcej. Zdobiłam sobie oststnio odwyk. A jak planujesz ten budżet?
OdpowiedzUsuńMam stałą kwotę co miesiąc, ale jak wpadnie dodatkowa kasa to wtedy cześć z niej idzie na książki te ogólnie dostępne. Priorytet mają książki, które ciężko zdobyć na nie odłożona jest już kwota, którą co miesięcznie wzbogacam o kilka złotych :)
UsuńBo najważniejsze to mieć PLAN, który w pełni uzasadni podążanie za fisiem :D
UsuńZnam i rozumiem. Poza wielką fascynacją i wielkim uzależnieniem od książek, dochodzi do tego olbrzymia przyjemność wyczekiwania na przesyłkę, rozpakowywania, bąbelkowania. Super sprawa, zwłaszcza w czasach, gdy listy wysyła się mailem, a nie pocztą. Taka sentymentalna nutka we współczesnym świecie :)
OdpowiedzUsuńto już jest uzależnienie ;)
OdpowiedzUsuńMam podobnie z tymi książkami :)) Chociaż troche "wyluzowałam" od kiedy są takie strony jak np podaj.net , gdzie naprawdę można dorwać książki które od dawna są już nie do kupienia.
OdpowiedzUsuńZastanawiające jest również to, że książek mi systematycznie przybywa a moja wishlista wcale nie maleje!
w sumie to ... piękny nałóg :)
OdpowiedzUsuńmam na imię Olga i też jestem książkoholiczką ;)
OdpowiedzUsuńO, to ,to :D
UsuńMnie się to włączyło dopiero przy dzieciowych książkach... Swoje na ogół mogę bez żalu przeczytać na czytaczu. Na ogół... Ale książek dla dzieci mam (mamy, mamy, to przeciez książki moich synów!!)coraz więcej i więcej. Wish list mam też coraz więcej i więcej...
Pozdrawiam
Też kocham książki! Kiedyś wystarczyło mi czytanie, pożyczałam od znajomych i z biblioteki i oddawałam, a potem stwierdziłam, że ja te książki chcę mieć, bo do wielu wracam i jak mam, to mogę wrócić kiedy chcę, poza tym cieszą oko, upajają moje nerwy i dają nadzieję, że kiedyś wszystkie je przeczytam. Aktualnie nie mam kasy i miejsca na książki :D
OdpowiedzUsuń