24 lipca 2013
No tak matka Sroka ma działalność gospodarczą. Jakoś tak się stało, że jest sobie ona już jakiś czas i do czasu urodzenia dziecięcia matką, a raczej firmą matki nikt się nie interesował.
Czarną serię :) rozpoczął ZUS. Okazało się, że muszę udowodnić od dwóch latach prowadzenia firmy, że mam firmę, inaczej nie wypłacą mi macierzyńskiego :). Ciekawe, gdyby się okazało, że jednak nie ma tej firmy, a tylko moja ułańska fantazja każe mi co miesiąc opłacać składki czy zwróciliby mi te składki?
No ale nie o tym miało być. Jako że wiedzieli, że o macierzyński idzie to dziecia na stanie mam pani "kontrolerka" wielce wyrozumiała ustaliła ze mną taki termin, że moja mama mogła zając się dzieckiem, kiedy ja tłumaczyłam, że firmę to owszem mam :).
Ostatnimi czasy w wyniku zidiocenia czy też utraty rozumu (na szczęście chwilowego) coś poknociłam w papierach do Urzędu Skarbowego. Dostałam więc wezwanie (z taką cichą groźbą, że teoretycznie obecność nie jest obowiązkowa, ale jak by co to może mnie policja doprowadzić :) ) celem wyjaśnienia. Policję lubię, ale wolałabym nie być przez nich nigdzie doprowadzana, więc zjawić się chciałam.
Niestety urząd wyznaczył datę i godzinę, a raczej w łaskawości swej okienko godzinowe, w jakim mam się pojawić. Dziecięcia nie było z kim zostawić. Więc ...
Matka zapakowała dziecię do wózka i postanowiła przespacerować się do urzędu.
Pierwszy kłopot - przejścia podziemne. No ni cholery kółka przednie w te rynienki nie wchodzą. Trzeba przód podniesiony mieć i zjeżdżać. Stromizna tego zjazdu dość znaczna więc w sumie dobrze, że matka nadwagę ma to wózek nie pociągnął ją ze sobą na dół z prędkością światła.
Gorzej z wjazdem pod górę, dzięki bogu jakiś chłopak mi pomógł, bo nie wiem, jak by to było.
Na szczęście tylko jedno przejście po drodze trzeba było zaliczyć.
Wjeżdżamy do urzędu, okazuje się, że pokój na trzecim piętrzę na szczęście winda jest!
Na piętrze owym okazuje się, że wózkiem prawie na styk suniemy korytarzem (bliźniaczy wózek podwójny nie przejdzie). Pokój jest na końcu korytarza. Po obu stronach drzwi do innych pokoi.
Pukam, zaglądam do środka, a tam trzy babeczki upchnięte w pokoju wielkości pudełka zapałek, do tego szafa na dzień dobry i krzesełko dla petentów. No wózkiem wjechać się nie da.
No to teraz co z wózkiem? Do pokoju nie wjadę, na korytarzu jak zostawię, to no nie, nikt nie buchnie, ale z tych pokoi obok nikt się nie wydostanie.
Trudno, wózek zostaje na korytarzu, drzwi uchylone, bo jak coś to się rzucę i przejadę wózkiem kawałek i wychodzącego przepuszczę.
Zasiadam z papierami i małym Rycerzem przy biurku na krzesełku dla petenta. Młody leci z nawijką, o koparkach, tramwajach, parkingach, jak zobaczył komputer, to zaproponował Pani, że poogląda, jak ona gra :P, była jeszcze drukarka i papier no i długopis, którym koniecznie młode będzie pisać.
Ja próbuję się przebić z wyjaśnieniami przez ten słowotok młodego. Babeczka zabawia młodego, ja ją przepraszam, ale serio, serio nie miałam z kim młodego zostawić. Po dziesięciu minutach sprawa została wyjaśniona, młody zaśpiewał dwie piosenki, powiedziała wierszyk o leniu i poszliśmy do domu.
W sumie to można było napisać, że pisemnie mogę wyjaśnienie złożyć. Tylko że młody nie miałby gościnnych występów w urzędzie.
Wierszyk o leniu, sesesese, jak znalazł w tej instytucji...
OdpowiedzUsuńJa właśnie też borykam się z ZUSem. U mnie badają "zasadność zatrudnienia", czyli za dużo zarabiałam, jak na kobietę w wieku produkcyjnym, która, pech chciał, zaszła w ciążę...
Ehhh Urzędy i te ich wymogi papierkowe :/
Usuńhahahaa ja się piszę na takie przedstawienie, kiedy się mama pochwali przed ciocią lwicą (również ;) - próbuję Cię jakoś przekupić;))
OdpowiedzUsuń:*
Zapraszamy na przedstawienie :*
Usuńno i obiecuję żadnych schodów po drodze i innych przeszkód, jedynie łącze internetowe - bezproblemowe ;))
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że już masz to z głowy.
OdpowiedzUsuńArtysta Ci rośnie :)
od małego występy pubiczne
No to fakt grunt to mieć z głowy :)
Usuńhahaha jak TY płacisz to wszystko jest Ok, ale jak ONI mają wypłacić to zaczynają się kontrole czy coś takiego jak Twoja firma istnieje, made my day :D
OdpowiedzUsuńNo ZUS potrafi mocno zaskoczyć :)
UsuńHahaha uśmiałam się niesamowicie- bo ubóstwiam ten Nasz system urzędowy .
OdpowiedzUsuńObawiam się jednak, ze dla Matki to śmieszne nie było : te przejścia, windy i inne cuda :/
Mało śmieszne było samo wezwanie do urzędu :)
Usuńłosz.. aż się zmęczona poczułam :)
OdpowiedzUsuńHahaha omijaj przejścia podziemne :)
Usuń"zaproponował Pani, ze poogląda jak ona gra :P" to Młody dołożył do pieca:)
OdpowiedzUsuńU Nas po 2 miesiącach starania się o ''becikowe",otrzymaliśmy pisemną decyzję odmowną,ponieważ jak to Pani urzędniczka ujęła na rozmowie:" po co Pani przychodzi po "becikowe" jak macie takie dochody".Przedtem z moją młodzieżą pojawiałam się w Urzędzie średnio 3 razy w tygodniu ze świeżą dostawą zaświadczeń ważnych i mniej ważnych.
Czekam na odpowiedz z Ministerstwa Pracy,ale to chyba robię sobie tylko nadzieję ,że coś się w tym Państwie zmieni.
Czasem mam wrażenie ,że posiadanie dziecka w Polsce to luksus.:/
O tak posiadanie dziecka to luksus :/
UsuńZ takim synem to wszystko załatwisz :)
OdpowiedzUsuń:D no ba
UsuńO rany, jak dobrze, że ja żadnego macierzyńskiego nie otrzymam (śmiech przez łzy ;) ) - nie będę się musiała z urzędami użerać :D
OdpowiedzUsuńZnaczy jesteś klient bogatszy :P
UsuńJestem klient zatrudniony na "umowę zlecenie", czyli ten najbardziej pokrzywdzony - hlip hlip. To tak, jakbym nie pracowała nigdzie ;)
UsuńOstatnio byłam wyrobić nowe dowody, dla siebie i synka i co się okazało (pomijając że w podziemiach też były tylko schody)? Wyrabianie dowodów odbywa się na 3 piętrze! I żadnej windy. A musiałam być z dzieckiem, żeby wyrobić mu dowód. A co mają zrobić osoby niepełnosprawne? Paranoja.
OdpowiedzUsuńMoże doszli do wniosku, że macierzyństwo uskrzydla :)
UsuńHahaha padłam:)) Ale przykre, że urzędy nie są jakoś bardziej funkcjonalnie zaprojektowane i że te papierkowe sprawy wymagają wizyt na miejscu. pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńNo te urzędniczki też łatwo nie mają, jak im się tak zwali dwóch petentów na raz to nie wiem jak się tam pomieszcza
Usuńno moja to by zrobiła inne przedstawienie bo raczej obce osoby to z kilometra ;) :)
OdpowiedzUsuńMój takie przedstawienia robił jakieś pół roku temu, na szczęści mu przeszła :)
Usuń:))) Ot, rzeczywistość! Ale z drugiej strony- może warto zabierać dzieci ze sobą. Potrafią zmiękczyć nawet najbardziej wredne urzędniczki :) Chociaż... jakbym wybrała się z moimi bliźniakami to nie wiem czy te panie w pokoju jak pudełko od zapałek byłyby zadowolone :P
OdpowiedzUsuńNo nie wiem czy byś się w korytarzu z bliźniakami zmieściła :)
UsuńDo mnie jakbyś przyszła to byłoby jeszcze gorzej, bo u nas 4 piętra i nie ma windy.
OdpowiedzUsuńAle dobrze, że trafiłaś na wyrozumiałą urzędniczkę, bo z tym to wiadomo jak różnie bywa :D
No na trzecie 4 piętro wózka bym nie wtargała
UsuńTrzeba było panie skasować za bilety na to przedstawienie ;)
OdpowiedzUsuńKurcze, że też nie pomyślałam - no żadnej żyłki przedsiębiorczości nie mam :/ :)
UsuńNo no występy w urzędzie to jest coś:) Tylko po kiego ta cała latanina i ciąganie po urzędach?:( ehhhh
OdpowiedzUsuńNasz cudowna papierologia :/
Usuńpewnie zaprosili Cię dla tych występów :))))
OdpowiedzUsuńPamiętam jak Gabi była mała i musiałam lecieć do urzędu ... myślałam że osiwieję ....
O tym nie pomyślałam, ze mogla w miasto fama pójść jakiego boskiego mam syna :)
UsuńBuchacha :D Znaczy buchacha z występu młodzieży, bo latania po urzędach współczuję... :]
OdpowiedzUsuńMnie najbardziej rozbawiła wiadomość, że żeby zarejestrować Młodego jako obywatela to musi być oboje rodziców, bo nie jesteśmy małżeństwem. Bo gdybyśmy mieli papierek to mogę dać dowód i dokumenty i pan mąż załatwia sam wszystko od ręki. A tak musimy być razem. I nie może być tak, że on rano a ja popołudniu i załatwimy wszystko w jednym dniu. A co zrobimy z dzieckiem chociaż zima, mróz, śnieg i pizga jak w kieleckim, a dziecko ma tydzień to już nasza sprawa. Targaj dziecko autobusem przez pół miasta wśród smarczących i charczących skoro samochodu nie posiadasz. A jak pani urzędniczka zapytała mnie na uznaniu ojcostwa przez P. "czy potwierdza pani słowa pana, że pan jest ojcem dziecka" Spadłam z krzesła wtedy :D
OdpowiedzUsuńIm częściej mam do czynienie z urzędami naszymi rodzimymi, tym częściej mam ochotę z tego kraju spierdzielić jak najdalej :/
OdpowiedzUsuńnie ma to jak dostepna przestrzen;p
OdpowiedzUsuńa Mlody wie co robi, piar;)
też bym posłuchała nawijki o koparkach :)
OdpowiedzUsuńE no lans od małego, wiedział gdzie się pokazać:-p
OdpowiedzUsuńA jak wygląda przekonywanie Pani w zusie że firmę się jednak ma ? :)
OdpowiedzUsuńW sensie o co pytają :P bo chyba nie wierzą na słowo i pewnie jakieś dokumenty trzeba przedstawić czy coś ?
normalnie paranoja :D
Trzeba iść z fakturami i pokazać, że coś się sprzedawało i kupowało :) - tak tak idiotyzm :)
UsuńZUS - instytucja dzięki, której nasza działalność gospodarcza przemieniła się w spółkę "zoo".
OdpowiedzUsuńI sami sobie winni bo może gdyby nie grali na tych komputerach ;) to mieliby mniejszy burdel w papierach.