No to się zaczęło. Próba sił, próba charakteru, próba dla wspólnego frontu rodzicielskiego.
Mały Rycerz postanowił wystawić na próbę nasze charaktery, choć w sumie bardziej charakter matki niż ojca bo to ona z nim przebywa w domu.
Młody opukuje się na pozycjach i czeka wyjąc.
Zaczęło się niewinnie od rozwalenia puzzli, na których Rycerz się ślizga i przewraca.
Matka prosi
- Posprzątaj Michaśku - na co słyszy
- Sama posprzątaj, ja chce ciufę....
- Nie kochanie, najpierw trzeba posprzątać puzzle, bo nie ma miejsca - ryk z paszczy syna przecina ciszę,
- Kochanie jak nie posprzątasz to nie będzie miejsca na ciufkę
- Nie!, Nie!, Nie! chcę sprzątać, sama posprzątaj
-Kochanie to ty mi podaj puzzle ja będę wkładać do pudełka
- NIEEEEE! - i wyjemy, wyjemy, wyjemy.....
-Posprzątaj puzzle - proszę wciąż jeszcze cierpliwie,
-NIEEEE sama sprzątaj - i ryk i histeria i tupanie nogami i wyjemy, wyjemy, wyjemy ....
Matka z wkurwem idzie sobie powyzywać do drugiego pokoju. Wyjec za nią. Więc matka ostatkiem cierpliwości prosi
- Dziecko wyjdź, bo mnie trafi zaraz
-NIEEEEEE! - i wyjemy, wyjemy, wyjem....
Matka co by nie wykonać czegoś odrażającego idzie do łazienki i zamyka się w niej. Łapie ręcznik i klnie, jakie tylko przekleństwa w jakim tylko języku. Do drzwi dobija się sprawca i drze się
- Mamusiuuuuuu!!!!! - i wyjem, wyjem, wyjem ....
Matka wychodzi z lekko opanowanymi emocjami, nadal ma ochotę na jakąś destrukcję, aby tak komuś przypierniczyć, coś zniszczyć coś rozwalić. Dziecko wyje nadal.
Z tym wkurwem bierze dziecko na ręce i tłumaczy najcierpliwiej jak może.
-Michałku kocham Cię nad życie, ubóstwiam Cię, ale mam dość takiego zachowania. - emocje jeszcze trochę opadają - Nie robię Ci na złość, ale ja też jestem zmęczona i chciałabym, żebyś sprzątał swoje zabawki - dziecko patrzy na nią jak na wariatkę i mówi
-Mamusia kocha Michałka, nad żcyie
- Tak
- Ja chcę ciufkę!!!
- To posprzątaj puzzle, żeby było miejsce
Jedne wielki wyrąbany w kosmos ryk!!!
-NIE!!!! Sama sprzątaj!!!
I tak półtorej godziny.
Matka schowała puzzle sama. Dziecko ciufki do zabawy nie dostało.
Oglądamy książeczki. Przychodzi ojciec
Pierwsze słowa syna do ojca, który lewo wszedł w drzwi
-Tatusiu chcę ciufkę!
- Dobrze, tylko się rozbiorę
Zaprotestowałam
- Michał nie dostanie ciufki, bo nie posprzątał puzzli - ojciec stanął jak wryty
- No to Michasiu jak mama mówi nie to nie,
Dziecko w ryk, ale że nic to nie dało po minucie przestał.
Dziś już pomaga sprzątać klocki, choć próba buntu była.
Już się boję co przyniesie jutro.
Wierzę, że wysiadałaś już psychicznie... miałabym podobnie. Ale podziwiam za determinację :) My mamy to przed sobą... uhhh ;)
OdpowiedzUsuńNie lubię tego :D Ten wewnętrzny gniew i chęc zawycia jak mały wyjec...
OdpowiedzUsuńCierpliwość to podstawa a takie sceny pójda w niepamięć!
Poległam :)) Uśmiałam się po pachy, choć wiem, że pewnie w realu to wcale śmieszne nie było. I tak się zastanawiam, czy mnie też to czeka...? Chryste. Mała ma wprawdzie 10 m-cy, ale wiecznie ich mieć nie będzie...
OdpowiedzUsuńoj mój roczniak tez tak potrafi, myśli ze ryk załatwia wszystko a ja już z zszarganymi nerwami chyba powoli się na to udparniam
OdpowiedzUsuńtak to z tymi bąkami jest, ważne że konsekwentnie postępujesz ja nIE
OdpowiedzUsuńej no - dałaś radę - dla Ciebie medal i ciufka
OdpowiedzUsuńu nas wczoraj to samo: ja chcę loda!!!! umyj rączki, NIE i trach po każdym "jak umyjesz rączki" wszystko wyrzucane, zrzucane na podłogę. Niestety ja mam to od dłuuugiego...Potwór ma dopiero 2,2 m-c :-(
OdpowiedzUsuńale sztama rodziców jest w takiej sytuacji najważniejsza, swoją drogą: byłaś dzielna. tego rodzaju próby są przede mną ;)
OdpowiedzUsuńMój syn też wyje i do tego okłada mnie swoimi małymi rączkami i szczypie. I też często mam ochotę coś rozwalić z nerwów. Tłumaczenie często nic nie daje. Czekam może kiedyś będzie bardziej współpracował. Chyba zacznę jakąś melisę na uspokojenie popijać.
OdpowiedzUsuńOj tak to już z dziećmi, że biorą nas na cierpliwość. Moja córka na szczęście już wie, że im bardziej stęka tym mniej dostanie. Robi maślane oczy i w ciągu sekundy z wielkiego ryku staje uśmiechnięta i mówi "już jestem grzeczna". A człowiekowi krew jeszcze buzuje ...
OdpowiedzUsuńrany, jakbyś u mnie w szafie siedziała ;P
OdpowiedzUsuńA ciufka to ciuchcia, tak?;-) Mam to samo, że wychodzę z siebie i wychodzę zaraz potem do innego pomieszczenia wziąć głęboki oddech i w szoku jestem, że po kilku minutach już mi przechodzi, z Mężem mam trochę inaczej po wojnie, dłużej mnie trzyma:D Mikołaj ma 10 miechów i już jest ryk w niebiosa jak niepozwalam gryźć tej gumy od pralki co to po otwarciu wystaje:D trzymaj się tam dzielnie!!
OdpowiedzUsuńNo to się zaczęło :)
OdpowiedzUsuńcierpliwość i spokój zdecydowanie jest wystawiana na próbę :)
Niestety to wszystko jeszcze przed nami choć Maks już teraz pokazuje charakterek... :)
O to, to! Przezywalam to samo jakis tydzien i dwa temu. "Mama sprzata", ryk i tak dalej. W koncu (po godzinie pertraktacji) powiedzialam, ze jak nie posprzata, co narozwalal, to lezace zabawki pojda do "smietnika". Gdy mama zaczela slowa wprowadzac w czyn, dziecko zrozumialo i od tamtej pory sprzatanie zabawek idzie migusiem :)
OdpowiedzUsuńWspólny front to podstawa. Piotr przychodzi do mnie poskarżyć się, ze tata mu czegoś zabronił i vice versa. Robi to z wielkim urokiem osobistym, ale staram zakłądać, ze tata zrobił słusznie choćbym nie wiedziała o co chodzi.
OdpowiedzUsuńPodziwiam konsekwencję i opanowanie. Ja nie mam żadnej z tych cech. Może nabędę je dzięki macierzyństwu - kto wie?
OdpowiedzUsuńboże..my jesteśmy na etapie pełzania za matką i mamamamamamammamama przez połowę dnia..czasami też nie wyrabiam, ale kocham go najbardziej :* Wytrwałości i cierpliwości tego nam wszystkim trzeba i tego nam wszystkim życzę :)
OdpowiedzUsuńnie zazdroszczę. niby chciałabym, żeby Majka nie była już niemowlaczkiem, ale czasami mnie przeraża co to będzie jak podrośnie.
OdpowiedzUsuńBrawo za konsekwencję i umiejętność panowania nad emocjami/tudzież działaniami pod wpływem emocji/. No i ta sztama rodziców - to już 90 procent sukcesu.
OdpowiedzUsuńBrawo, brawo, brawo!!!
Keep calm, mama ;) a tak serio to łączę się w bólu!
OdpowiedzUsuńMy to nazwaliśmy tańce wymuszańce lub stękańce wymuszańce, ciężki orzech do zgryzienia ale zaciskam zęby i nie daję się maluchom, choć opanowanie emocji jest przeważnie na granicy...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :-)
Mnie testują codziennie. Ale ja mam w domu dubly surround albo stereo, jak kto woli :D Jedna nakręca drugą... Czasem się dziwię,że jeszcze jestem w stanie się opanować :)
OdpowiedzUsuńJakbym o swojej czytała ;)
OdpowiedzUsuńIle razy wychodzę żeby krzywdy Jej lub sobie nie zrobic to trudno zliczyc...
Ciufka?
OdpowiedzUsuńHmmm i tak Ci powiem, że cierpliwa jesteś, chyba, że ten tekst złagodziłaś ;)
Ciufka - czytaj ciuchcia :) vel pociąg
Usuńja mam wrazenie, ze mi ktos podmienil lub zaczarowal dziecko. dzisiaj przeczytalam rozwoj dziecka w wieku 25 miesiecy I troch e mi ulzylo, to wszystko to norma, ale siwych wlosow nie ubylo, ale moze ich sobie nie powyrywam
OdpowiedzUsuń:*
O rety, my teraz dokładnie to samo przechodzimy. Moje dziecko zamieniło się w potwora...
OdpowiedzUsuńo bożenko... to jest koszmar też przez to przechodzę...
OdpowiedzUsuńi-den-tycz-nie aż goręcej się robi na wspomnienie :) czyli jak niemal wszędzie, małżon się nie zgadza, ja przyjmuję najbardziej zniewieściałą minę na jaką serwis pozwala a na koniec i tak było "kocham Cię Tata" :) bardzo miło się czyta, pozdrawiam
OdpowiedzUsuń