źródło: KLIK
Obserwuję moje dziecko, no to dla matek nie nowina. Punktu odniesienia do jego rozwoju nie mam żadnego co często powoduje, że dziwę się, że się ludzie dziwią. Nie szukam odniesień i robię to z pełną świadomością, bo nie widzę w tym sensu.
Nie mam potrzeby porównywania mojego dziecka z innym. Nie przeczę jednak, że jak ktoś go chwali, mówi jaki fajny, mądry, rozgadany etc.. nie czuję dumy. Czuję i to wielką. Mam jednak świadomość, że to co moje dziecko potrafi nie jest moją (naszą) zasługą. Pewnie wiele rzeczy które zrobiliśmy (w wiekszości nieświadomie) "aktywowało" to i owo, ale reszta, reszta to już tylko i wyłącznie zasługa samego Małego Rycerza.
Znajoma zarzuciła mi, że wywieram na dziecko presję, że to ja się z kimś/czymś ścigam, że geniusza chcę sobie wychować. Bo to nienormalne żeby dwulatek tyle mówił, tyle rozumiał, śpiewał piosenki, mówił wierszyki, zaczynał nazywać litery i świadomie liczył. Na moje pytanie czy odmówiłaby dziecku jedzenia skoro o to prosi zrobiła dziwną minę - nie zrozumiała.
Wchodzimy w etap co to?, kto to?, po co?, dlaczego?
Mały pyta o wszytko. Ma dwa lata. Mnie wydaje się to normalne. Skoro pyta to chce wiedzieć, skoro chce wiedzieć trudno mu tej wiedzy nie podać. Ciężko jest wytłumaczyć dwulatkowi co to są litery - a pyta o nie namiętnie, podobnie jak o kolory i cyfry.
Do niedawna kolory wcale go nie interesowały, a teraz próbuję rozpoznać ich "odcienie", bo jedna kredka niebieska nie jest podobna do drugiej kredki "niebieskiej" .
Jedna litera ta od brzuszka ma dwa brzuszki, a ta druga choć z brzuszkiem i do niej podobna to jednak nie taka sama i mówią o niej D jak dłoń.
Mały Rycerz jednak stawia sobie poprzeczkę bardzo wysoko i tu zaczyna się problem. Jeżeli czegoś nie może zrobić czy zrozumieć zaczynają się nerwy. Nerwy na samego siebie. Płacz, tupanie nogami. Próba pomocy kończy się jeszcze większą frustracją. Nie można tego opanować w żaden rozsądny sposób. Tłumaczenie nie pomaga, bo on to musi umieć/wiedzieć (oczywiście w jego odczuciu) i to mnie zaczyna przerażać.
Szukam dróg tłumaczenia/pokazania. Grzebię w głowie, próbuję wczuć się w kogoś kto świata zupełnie nie zna, kogoś dla kogo nowością jest kamyk piszący kolorami. I czuję, że poprzeczka jest cholernie wysoko.
Mądrze piszesz.
OdpowiedzUsuńMacie cudownego syna i tylko się cieszyć, że jest taki bystry i ciekawy świata.
Z tą frustracją chyba za dużo mu nie pomożesz, może po prostu po pewnym czasie sam dojdzie do wniosku, że na pewne rzeczy nie ma sensu się wściekać ? Nie wiem.
Oskar się strasznie zawsze denerwował gdy przegrywał w gry planszowe. W końcu gry zostały pochowane i grami bardzo rzadko, bo jak widać to nie jest rozrywka dla niego.
Jednak w przypadku Rycerza chyba nie ma jednego sposobu na to.
Chyba mamy podobnych synków :)
OdpowiedzUsuńMój ma obecnie prawie 3,5 roku i czasem mi szczęka opada, jak coś powie... używa słów, których nie używają niektórzy dorośli.
Nie wiem, czy będzie genialny czy bardzo mądry, czy "zwyczajny", ale na razie staram się go wspierać w każdej dziedzinie.
Za to jest ostatnio bardzo nieznośny. Bardzo...
Zazdrość i niepotrzebne porównywanie dzieci, prowadzą do tak chorych sytuacji jak docinki, że chcesz wychować profesora... Ale gdyby sytuacja była odwrotna, koleżanka uważałaby, że jest w porządku
OdpowiedzUsuńNo tak, to nienormalne żeby dwulatek tyle umiał ;pp Widać zdolny chłopak, a inne mamy zazdroszczą :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że w opinii koleżanki nutka zazdrości. Mnie tam cieszą mądre dzieci dookoła i sama też nie mam zamiaru hamować mojego Mikołaja jak będzie wybiegał mądrością przed szereg ani popychać żeby dorównywał na siłę innym.
OdpowiedzUsuńRośnie Ci bardzo ambitny i inteligentny Syn :)
OdpowiedzUsuńNic tylko się cieszyć, że Rycerz na świat otwarty i wiedzę łyka tak chętnie :) Ja też się zastanawiam, jak w Polce wyrobić choć podstawową ilość cierpliwości, bo bardzo się irytuje jak coś jej nie idzie...
OdpowiedzUsuńMądra bestia Ci rośnie :)
OdpowiedzUsuńjest bardzo ciekawy otaczającego go świata
a chyba przez koleżankę przemawia tak zwana ZAZDROŚĆ
Nasz Olo też bardzo szybko mówił, a co za tym idzie komunikował się z Nami świetnie więc nie tracił czasu na mowę werbalną, ubierał swoje spostrzeżenia w słowa a Nam sprawiało ogromną frajdę prowadzenie dywagacji zz nim na tematy wszelakie
OdpowiedzUsuńCo w ogóle znaczy "poprzeczka za wysoko"? Czy jeśli będę chciała wysłać syna na taekwondo w wieku trzech lat, by uczył się kontroli nad ciałem, by miał dużo ruchu i frajdy, oznacza to, że tę poprzeczkę postawiłam niemożliwie wysoko?
OdpowiedzUsuńCzy jeśli z nudów recytuję mu "Pana Tadeusza", bo nie znam na pamięć właściwie żadnego dziecięcego wiersza (serio :D), to znaczy, że do reszty mi odwaliło? Pewnie że chcę, by moje dziecko rozwijało się najszybciej, było najpiękniejsze, najbardziej radosne, najmniej płaczliwe i żeby wszystko było cacy! Miałam nawet o tym napisać u siebie, ale wyleciało mi z głowy - niby rodzice deklarują, że nie porównują, a tak naprawdę robią to bez przerwy. I ja to robię. I wręcz puchnę w dumy, kiedy Mateusz w pewnych czynnościach wyprzedza swoich rówieśników. Jasne, niektóre robi wolniej i na to nie mam wpływu. Ale ja wolę skupiać się na pozytywach. I z nich czerpać frajdę.
Jeśli Rycerz Twój chce, niech robi! Dlaczego masz się przejmować, że to niby TY go ciśniesz? Niech tak myślą! Ty wiesz, jak jest naprawdę i do jasnej dupy, nikomu nic do tego. I nawet gdybyś miała być dumna wręcz do "rozpęku", Twoje cholerne prawo :)))))))
Mamy tak samo z "ciągotkami" Jula do liter i książek. Niestety są ludzie, którzy zawsze będą próbować udowodnić, że to oni są lepszymi rodzicami a nie ty. Będą się starać udowodnić, że zmuszać Dzidziola do "bycia ciekawym". Jedyna rada- wyłącz głowę na takie "zaczepki":)
OdpowiedzUsuńŚwietnie, że tak szybko się rozwija.
OdpowiedzUsuńu nas jest podobnie i nie lubię takich komentarzy że wywiera się presję. każde dziecko rozwija się indywidualnie i w swoim tempie moja dwulatka podobnie śpiewa całe piosenki liczy do 7 zna kilka literek i mówi jak katarynka pełnymi zdaniami i ciągle pyta cio to a myślę że u nas to po części zasługa żłobka, choć wiele już umiała przed. dzieci stale chcą wiedzieć więcej i więcej i to one same podnoszą sobie tą poprzeczkę
OdpowiedzUsuńTeż staram się tłumaczyć wszystko tak,jakbym sama była małym dzieckiem. Czasem wychodzi,czasem nie koniecznie,ale nie poddaje się:)
OdpowiedzUsuńdobijają mnie uwagi typu - męczysz dziecko, na naukę literek przyjdzie czas! też nie odmawiam odpowiedzi na pytania, choć bywam bardzo, bardzo zmęczona... M wraca z pracy, bierze Ewę na rower, a ja odpoczywam, choćby pracując, byle w ciszy ;) pozdrawiam i życzę trudnych pytań, na które znajdziesz dobre odpowiedzi :)
OdpowiedzUsuńNo geniusz :) Po mamusi :) Moj dopiero sie "rozkreca", ale tez ped za wiedza kosztuje go (nas) wiele frustracji. Swoja droga dzieci zdolne tez trzeba objac specjalna troska, co wbrew pozorom wcale nie jest latwe :/ To tak od strony pedagogicznej...
OdpowiedzUsuńbo Twój Michał jest genialny i basta!
OdpowiedzUsuńRównież uważam, że bardzo mądrze piszesz. A Rycerz to naprawdę mądry chłopak i tylko trzeba cieszyć się, że chce poznawać świat i to co go otacza :)
OdpowiedzUsuńI skłamałabym gdybym powiedziała, że nie zazdroszczę... bo zazdroszczę, ale w pozytywnym słowa tego znaczeniu! I już nie mogę doczekać się kiedy moja dziewczynka będzie pytać co to? itp....
Odkąd jestem mamą nauczyłam się jednak bycia bardziej cierpliwą, bardziej tolerancyjną, ale przede wszystkim nauczyłam się nie porównywać dzieci ze sobą, bo każde jest inne .... i niech tak lepiej zostanie :)
To Mały Rycerz jest inteligentnym chłopcem :) Boję się że ja będę kiedyś poprzeczkę stawiała za wysoko. Ciężko być dobrym rodzicem...
OdpowiedzUsuńA pytania będą co raz trudniejsze :) Zmuszają nas dzieciaki do kombinowania :)
OdpowiedzUsuńKiedyś będzie o nim głośno zobaczysz :) a Ty kochana będziesz już mogła wtedy oficjalnie z dumy pęknąć :P a na razie nie zazdroszczę Ci tego trudnego zadania, pewna jestem za to, że doskonale sobie poradzisz :)
OdpowiedzUsuńNie ma nic dziwnego w tym, że Rycerz jest ciekawy świata i chce zrozumieć. Dziwne jest to, że niektórzy rodzice mają na to olewkę tłumacząc że jeszcze jest za mały. A jeśli chodzi o nerwy, dziecko samo musi poukładać sobie świat, szczególnie ten, którego jeszcze nie ogarnia. Czy Ty denerwujesz się jak coś robisz i Ci nie wychodzi? to co ma zrobić maluszek, to samo :)
OdpowiedzUsuńNiektórzy ludzie chcieliby, by dziecko bawiło się misiami do matury, a potem zdziwko że w zerówce nie umie pisać ani liczyć i wielki żal do Rządu, że dziecko chce tłamsić edukacją rok wczesniej. Nie pojmuję tego w niektórych polskich mamach. Bardzo się cieszę, że Twój malec z łatwością uczy się i poznaje świat. Oby mu tak zostało na zawsze! :)
OdpowiedzUsuńTo tak jak moja wcześnie zaczęła przewracać kartki w książeczkach i teraz muszę jej kupowac takie dla dwulatków, byleby tekturowe. Ale już bawiła się Świerszczykiem i bardzo się jej podobały obrazki na cienkich kartkach. Ba, dałam jej swoją Wiedzę i Życie, bo były w niej fajne zdjęcia robotów. Czy hoduję geniusza? Nie, hoduję ciekawe świata dziecko i już. Tylko muszę pilnowac, by nie zjadła. Ma ledwo roczek i bardzo trudno jej wytłumaczyć, że książek się nie je przy "czytaniu" ;)
Ja mam córeczkę niespełna dwuletnią, która podobnie jak Twój Synek, gada jak najęta, używa nieraz słów, o których nawet nie wiedziałam, że je zna, nazywa figury geometryczne itd... Też się zawsze dziwię, ze się ludzie dziwią, bo nie mam porównania i uważam, że to naturalne zachowania... Jak widzę, że coś ją interesuje, to podsuwam, pokazuję więcej. Nerwy też są, a jakże! ;) Ale uważam też, ze Rodzice często niepotrzebnie się frustrują, jeśli ich dziecko czegoś tam nie umie. Każde ma swoje tempo.
OdpowiedzUsuńRycerz sam decyduje co go interesuje i w jakim stopniu, Ty za tym podążasz, a ze otoczenie zazdrości - trudno.
OdpowiedzUsuń