Z Dymnym Ojcem mamy kilka wspólnych zainteresowania, ale najważniejszym jest chyba kino. W czasach przedrycerzowych i kilka razy w miesiącu w kinie byliśmy.
Teraz organizacyjnie takie wyjścia są trudne do ogarnięcia, więc lekki brak człowiek czuje. Kiedyś dzień bez obejrzanych co najmniej dwóch filmów był dniem straconym, teraz cieszę się jak głupi gdy choć dwa w tygodniu uda mi się ogarnąć.
Oglądam praktycznie wszystko, no poza horrorami - chyba, że tymi klasy B z lat osiemdziesiątych.
Nagle okazało się, że w mieście moim mimo, że dwa multipleksy nie mam gdzie obejrzeć filmu w starym dobrym 2D. I poczułam przywidzą tęsknotę za czasami kiedy w mieście było jedno kino, kiedy premier w tygodniu nie było pięć a jedna, kiedy człowiek szedł na salę z własna butelką wody w kieszeni.
Dzieckiem będąc pamiętam kiedy w kinie puszczali Bolek i Lolek na dzikim zachodzie. Kino było zapchane, wielu rodziców stało pod ścianą, a ja oglądałam tą bajkę siedząc u jakiejś obcej pani na kolanach.
Pamiętam poranki w kinach. Kiedy na półgodzinny seans jechaliśmy 10 minut tramwajem.
Pamiętam swój pierwszy "dorosły" film "Karatecy z kanionu Żółtej Rzeki" po którym skakałam z łóżka robiąc wykopy z obrotem, których nie powstydził by się i Chuck Norris.
Teraz wszystko to podane na tacy na jednym z kanałów telewizyjnych. Wszyto w znienawidzonym przeze mnie 3D. Wszystko masowe, sieciówkowe i podane z popcornem.
Nie wiem czy moje dziecko będzie wiedziało co to kino studyjne. I tak mi się jakoś żal zrobiło ....
Też byłam w kinie na Bolku i Lolku na dzikim zachodzie! Tata mnie zabrał :D. Teraz w tym miejscu niestety nie ma już kina, za to jest hala do squasha.
OdpowiedzUsuńoooo widzisz!!!! ja właśnie będę o tym pisać ... otworzyli u mnie w mieście kino ... jedno jedyne ... i wszystko dają w 2D i nawet Gani do kina nie mogę zabrać bo niestety 3D dla dziecka się nie nadaje!!! Wczoraj dzwoniłam do kina sprawa miała być przekazana wyżej ... a dzisiaj zapomniałam zadzwonić w sprawie informacji zwrotnej ;-) dlaczego sami sobie szkodzą ;-) Ale zadzwonię jutro :-)))
OdpowiedzUsuńprzypomniałaś mi stare dobre czasy kinowe :) kino się zmienia, ale myślę, że jak rodzice zakręceni kinomaniacy to dziecku pokażą też klasykę i na pewno będzie wiedziało jak to kiedyś bywało :))
OdpowiedzUsuńja do kina cyklicznie chodziłam na "Żandarma..." z Luisem se Funes oraz na "Cyrk Monty Pythona" :))))
OdpowiedzUsuńmaua :)
to prawda, że chodzenie do kina przestało mieć w sobie tą magię, a zamiast tego mamy zwykłą masową usługę, coś jak wizytę w galerii handlowej. Szkoda, że straciło ten urok. My do kin studyjnych mamy daleko, więc przyzwyczailiśmy się do lokalnego multipleksu, ale to nie to samo. Parkowanie na wielkim parkingu, ileś tam sal kinowych, zapach popcornu i kawa w sieciówce po seansie. Pamiętam czssy, gdy do kin chodziliśmy z buta, gdy były poupychane w starych kamienicach.. i mimo, że repertuar nie zawsze był aktualny takie kinowe wieczory miały w sobie jakiś klimat.
OdpowiedzUsuńO kino! czy ja jeszcze pamiętam co to jest? Dawno byłam pamiętam chodziliśmy w Krakowie do małego Kina Ars było tam tak inaczej przytulniej spokojnie niż tych wielkich.. kino jest nadal wiec jak ktoś w Krakowie będzie można zajrzeć może nadal jest takie "inne"
UsuńKIEDY JA OSTATNIO W KINIE BYŁAM :(
OdpowiedzUsuńJa się cieszę, bo w mojej mieścince jest jedno kino. Żadna sieciówka, zwykłe kino Albatros w starym stylu, bez zapachu popcornu i mega zestawów z colą za dwadzieścia-coś złotych. Ma to też swoje wady, bo nikt nie sprawdza, czy młodzież nie wnosi sobie na salę alkoholu, co się czasem zdarza.
OdpowiedzUsuńPo niedawnym remoncie jest nowe nagłośnienie, dobra jakość obrazu, zwykle 2 filmy puszczane na zmianę przez 1-2 tygodnie, są też bajki dla dzieci, nowości dla rodziców... Ciekawi mnie jak długo się utrzyma na rynku, a szkoda by było gdyby padło