16 września 2013
Było to jakiś czas temu. Jeszcze Małego Rycerza na świecie nie było. Siedziałyśmy sobie z koleżanką przy kawie jej córka bawiła się na dywanie obok.
Siedziałam, na dziecko patrzyłam i co tu mówić widziałam, że ma zeza czy też że zezuje.
Zbierałam się w sobie jak to delikatnie powiedzieć, kiedy znajoma wyskoczyła z opowieścią.
- Ty wiesz byłam na bilansie dwulatka i nie uwierzysz co mi powiedziała lekarka. Lekarka powiedziała, że ona ma zeza. No uwierzysz jaka kretynka? No gdzie ona ma zeza? No gdzie?
I wtedy zrobiło mi się bardzo gorąco. I wtedy nie powiedziałam nic.
Teraz jestem w jakby podobnej sytuacji. Przyjechała moja ciocia (pielęgniarka) i przy przebieraniu Michała zauważyła, że ma lekkie wgłębienie na mostku (nie umiem tego lepiej opisać) taki jakby dołek. I ja wtedy usłyszałam słowa
- Widziała go lekarz na bilansie?
- No nie bo bilansu nie było, a raczej nie dało się zrobić.
- Bo wiesz on chyba tak nie powinien mieć
- Hmm...
Wtedy jako żywo przypomniała mi się koleżanka. Cóż ja się nie oburzyłam, przecież ciotka nie chce źle. Poczułam jednak ukłucie, że jak to jak ktoś może uważać, że on ma coś nie tak. A potem jeszcze przyszła refleksja. Faktycznie człek kocha to swoje dziecko miłością absolutną i za ideał go ma, "drobnostek" nie widzi.
Ktoś kto z boku patrzy więcej zobaczy.
Do lekarza jesteśmy zapisani - skoro ma być amantem filmowy to nie może mieć brzydkiej klaty - no nie? :D
je też nie raz i nie dwa razy miałam taką sytuację! że coś widziałam, ale nie odważyłam się powiedzieć, bo co ze mnie za znawca...
OdpowiedzUsuńMam tak samo!!!
OdpowiedzUsuńA już najgorzej jak mi tesciowa cos "zauwazy"... :)
Może natura taka, trzymam kciuki :)
OdpowiedzUsuńA z tymi uwagami do matki co jest, ja często to odbieram jako atak, mimo że atakiem nie jest :D
mam podobną sytuację w rodzinie, nie chciałam się odzywać bo pewnie zagrzmiałoby:/ Jednak siła wyższa rodzice nic nie robią ku poprawie czekając na "cud" więc w końcu najdelikatniej jak umiałam powiedziałam i co?? Burzy nie było, a ja usłyszałam "przesadzasz":/
OdpowiedzUsuńKurczę ja mam podobną sytuację jak Ty miałaś z koleżanką. Mój kuzyn ma prawie 8 miesięcznego niemowlaka i on ma strasznie ale to starsznie płaską głowę. I nie wiem czy oni tego nie widzą czy może coś robią w tym kierunku. Wg mnie jest coś nie tak, szczególnie w tym wieku-8 miesięcy to chyba ta płaska od leżenia głowa powinna się nieco zaokrąlić, szczególnie że dziecko już siedzi. A tu jest normalnie płasko od szyi aż po czubek głowy, bardzo źle to wygląda. Sama to przerabiałam z Marysią, ale około 4 miesiąca jej to zanikło, miała płaskie z jednej strony więc ją kładłam na drugi bok i głowa jest okrągła. Nie wiem czy mam zwrócić uwgę, czy może sami to widzą, nie chciałabym ich urazic...
OdpowiedzUsuńMój młodszy Syn ma trochę płaską głowę z tyłu, od leżenia właśnie, mnie i Męża raziło to strasznie (Męża zwłaszcza) ale znalazłam na to sposób - Syn nosi dłuższe włosy i nic nie widać :))))
Usuńpozdrawiam
maua78
Taka bardzo płaska głowa niekoniecznie musi być od leżenia, to może być kraniostenoza (przedwczesne zarastanie szwów czaszkowych) i tu najmniejszym problemem jest deformacja czaszki. Na twoim miejscu po prostu bym z nimi porozmawiała.
UsuńNo właśnie, wg mnie to nie taka ,,zwykła'' plaska głowa, naprawdę jest to straszliwie rażące, moja Córka też miała od leżenia po jednej stronie ale bardzo szybko zniwelowałam to odwrotnym kładzeniem w nocy. Muszę się chyba przemóc i zapytać ich:/
UsuńNie martw się tym, mój Starszy synek ma podobne "wgłębienie" w klatce. Z tym to do ortopedy trzeba. Są równe ćwiczenia na to plus basen i pływanie, głównie chodzi o ruchy rąk.
OdpowiedzUsuńZgadzam się w 100 % z puentą, ktoś z zewnątrz bardziej zauważy coś czego my nie widzimy, bo mamy to niejako na co dzień.
Moja mama co rusz szuka chorób w moich dzieciach, czasem mnie to bardzo irytuje, ale coraz częściej przełykam ślinę, uspokajam się i bacznie obserwuję dzieci pod tym kątem, na który zwróciła mi uwagę.
a to czasem nie wyrostek mieczykowaty? Nie wiem tylko, do jakiego wieku jest to u dzieci "normalne"...
OdpowiedzUsuńMasz rację. Matka widzi dziecko innymi oczami, inaczej patrzy na dziecko niż nawet ojciec czy ktoś inny... i niestety często nie umie przyjąć pewnych uwag, że coś może być nie tak.
OdpowiedzUsuńA jednak często dzięki instynktowi matka wykryje pewne zmiany u dziecka. Zauważy, że jest coś nie tak....
Matki chyba tak mają :)
Ja mam tak, że jak ktoś coś mi powie, że z maluchem coś nie tak, to trochę się wkurzam, gotuje się we mnie, ale po ochlonieciu zaczynam myśleć i szukać skazy, czasami nawet potrafię przez taką uwagę nie spać całą noc ;)
OdpowiedzUsuńGorzej jest jak "idealne dziecko" ma "idealną matkę", porozmawiaj sobie z taką.
OdpowiedzUsuńLepiej sprawdzić...będzie matka spokojna...oby to nic nie było
OdpowiedzUsuńJa mam odwrotnie. Mam wrażenie, że to ja więcej u Piotrka widze niż lekarze i otoczenie. Zarówno mój mąż jak i babcie twierdzili na przykład, że przesadzam gdy mówiłam, e moim zdaniem Piotrek jest za bardzo napięty i faktycznie - miał podwyższone napięcie mięsniowe. Potem było podobnie z czerwonymi policzkami. od poczatku wyglądało mi to na skazę białkową, a wszyscy bagatelizowali sprawę.Bardzo mnie to irytowało, że była postrzegana jako ta, która doszukuje się na siłę wad w dziecku. Teraz w przedszkolu też już usłyszałam, że powinnam bardziej wyluzować, a po mojemu widze zarówno pozytywy u mojego syna jak i to, co wymaga pracy.
OdpowiedzUsuńnatomiast faktycznie cierpię na przypadłość polegajacą na to, że takie rzeczy zauważam tez u innych dzieci i trudno mi zrozumieć bagatelizowanie takich spraw przez innych rodziców, czasem muszę gryźć się w język, bo wiem, że nie wszyscy maja taki jak ja styl działania czyli od razu do specjalisty i działać.
Nie mamy jeszcze trzech miesięcy ale też nie patrzę przez różowe okulary. W końcu na ostatniej wizycie lekarz powiedział, że może charczeć, krzywo się podpierać i mieć zeza bo jest jeszcze MAŁY! A ja już się martwię co będzie jak mu tak zostanie.
UsuńDobrze, że ciocia zasygnalizowała, że być może coś się dzieje. Sprawdzicie i będziecie mieć pewność co i jak :)
OdpowiedzUsuńja też nie umiem powiedzieć komuś, że coś zauważyłam, bo nie chcę urazić:) ale czasem warto...a jeszcze się nie spotkałam, żeby ktoś mi mówił...zobaczymy czy kiedyś coś usłyszę:)
OdpowiedzUsuńDobrze, że widzą! Jak parę lat temu zauważyłam u córki znajomej, że młodej oko ucieka, to od razu powiedziałam. Fakt, rodzice nie zauważali, a dziecko dziś nosi okulary. A podobnie było z moim brackim gdy był mały. Mojej mamie ktoś z rodziny zwrócił uwagę, że zabawki trzyma zbyt blisko oczu. Też wada wzroku :)
OdpowiedzUsuńJakoś nigdy nie miałam problemów ani dylematów w takich sytuacjach. Zarówno nie mam nic przeciwko jak ktoś zwraca uwagę na Lenkę co się raczej nie zdarza bo zazwyczaj sama dostrzegam owe COŚ i konsultuje. A jeśli chodzi o drugą stronę to po prostu pytam się najprościej jak tylko można Mamy danego Dziecka ;)
OdpowiedzUsuńTak właśnie jest, my, rodzice, jesteśmy ślepo zakochani w swoich dzieciach.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki.
a ja to z tych co jak słyszy takie słowa na temat swojego dziecka to już czarne myśli, scenariusz mało co nie słabnę ;)
OdpowiedzUsuńBlankowa Matka
Dokładnie i ja mam tak nie tylko odnośnie swojego dziecka, ale i osób z rodziny :)
OdpowiedzUsuńSkąd ja to znam.. Nie dość, że ja nie umiem powiedzieć czegoś komuś to do tego jak ktoś inny "zwraca" mi uwagę to zawsze odbieram to jako atak... Nie lubię tego w sobie..
OdpowiedzUsuńTrzymamy mocno kciuki za Was i przesyłamy multum pozytywnej energii !!!!
OdpowiedzUsuńMój Miko też ma takie wgłębienie.. mega mnie to przerażało- dłuuugo, ale "pokazałam Go " ortopedzie, uznał,że nie muszę się przejmować..chociaż stwierdził, że kiedy bedzie dojrzewał, trzeba bedzie to "obadać".. ale ja się na zapas nie przejmuję:) i u Was też dobrze będzie:) A u mnieee też się pisze art " o brzydkich kaczątkach:)" Pozdrawiam http://zawodkobieta.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńJa też tak mam.. jeże się na samą myśl, że mi ktoś Moje Dziecko analizuje centymetr po centymetrze ! ;)
OdpowiedzUsuńKurka ja też sie bronie jak mi ktoś uwagę zwraca i zawsze jakoś tłumacze, ale porem zawsze siedzę i sie zastanawiam 'a moze cos w tym jest?'.
OdpowiedzUsuńChyba dla każdego rodzica jego własne dziecko jest idealne. I na pewno Twój synek jest ideałem w każdym calu zarówno z "wgłębieniem" przy mostku jak i bez niego. To normalne!
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki i wierzę, że jest ok!:)
Ciężko jest zawsze zwracać komuś uwagę i jeszcze ciężej przyjmować uwagi innych, jakiś złoty środek trzeba by było znaleźć...
OdpowiedzUsuńTy przynajmniej to widzisz, a koleżanka ślepo zapatrzona w dziecię :)
OdpowiedzUsuńWiadomo - każdy rodzic nie może się nadziwić, że ze wszystkich dzieci na świecie to akurat jego jest: najpiękniejsze, najmądrzejsze i najzdolniejsze.
OdpowiedzUsuńWszystko zależy kto zwraca uwagę... w przypadku lekarza, czy pielęgniarki warto się zastanowić :) Mnie sąsiadka zwróciła uwagę, jak synek miał 5 miesięcy, że z niego grubas i ma strasznie uda nabite...
OdpowiedzUsuńOby wszystko było ok!
Ja właśnie wczoraj miałam odwrotną sytuację - byliśmy u znajomych z małym dzieckiem, w wieku lulkowym. Ewidentnie coś nie tak. Na moje oko potrzebna by była konsultacja neurologa. Komentarz babci (akurat się nim zajmuje) - e tam, wyrośnie. I jak do cholerki pomóc dzieciakowi.
OdpowiedzUsuńNas kiedyś "wmawiała" jedna z cioć, że Lulka na pewno ma przykurcz szyjny. Lulka była pod opieką rehabilitantki już wcześniej, więc oczywiście zapytałam się o to. Lekarka skwitowała "Bzdur pani naopowiadano". Wierzę lekarzom, przepraszam.
No to teraz trzymać kciuki za dołek. A rady- czasami są słuszne, trzeba być twardym w ich słuchaniu
OdpowiedzUsuńMoja Księżniczka też trochę zezuje, ale słyszałam, że na samym początku to normalne i liczę na to, że minie jej to szybko. A za Małego Rycerza trzymam kciuki - oby to tylko uroda taka i wyjątkowość :)
OdpowiedzUsuń