Wiosna Panie sierżancie można by rzec. Z dziecięciem latamy po mieście, szukamy przedszkoli. Znaczy wytyczamy trasy i sprawdzamy czy tu chcieliśmy się udawać do września. Oczywiście jest różnie. Matka niestety posiadając pewną fobię wolałaby, aby przedszkole było na tyle blisko co by można do 40 minut dojść do niego pieszo.
Michalisko za to uwielbia środki komunikacji miejskiej. W godzinach "nie szczytu" staram się dostarczyć mu rozrywki w postaci przejażdżki autobusem lub tramwajem. Niestety jest to zazwyczaj przeżycie straśliwe.
Stoimy na przystanku, młody śpiewa, wychyla się co trochę by spojrzeć czy "nasz" tramwaj już jedzie, zagaduje do wszystkich na przystanku. Wczoraj pani dowiedziała się, że Miki chce grać "play play" (czytaj fair play) choć Donald chciał Pita zostawić na drzewie :) .
Ale nie o tym, nie o tym ...
Podjeżdża tramwaj, dziecko wyciąga ręce w górę. Biorę go na ręce, pochodzimy do drzwi, próbuję stanąć z boku żeby wypuścić wychodzących. Na moje plecy napierają babcie, prawie mnie przewracając, miejsc w tramwaju całe mnóstwo, starczy dla wszystkich, ale chyba kto pierwszy ten lepszy. Przy wychodzeniu z tramwaju sytuacja jest podobna. Nie ważne, że Cię zepchną ze schodów z dzieckiem na rękach, ona wyjść musi już.
Co jak tramwaj jest znacznie zapełniony?
A no nic. Znaczek nad siedzeniem sugerujący, że to miejsce dla matki z dzieckiem nie znaczy nic. Z miejsc wstają tylko mężczyźni. Mężczyźnie z dzieckiem na rękach ... się nie ustępuje. Kobiety odwracają wzrok wszak za oknem widoki wielce ciekawe. Babcie zawsze są konające mimo, ze w siatkach potrafią nieść pewnie i z dziesięć kilo zakupów po okazyjnych cenach nabyte.
Młodzież zmęczona siedzeniem w klasach też wstać nie może.
I pisze to z perspektywy matki, której jak do tej pory zawsze ustępowano miejsca, ale zawsze byli to starsi mężczyźni i tzw. "dresy". Wczoraj jednak widziałam jak traktuje się mężczyzn z dziećmi w środkach komunikacji. Tacy mężczyźni to powietrze, ludzie widma. Nie rozumiem, nie rozumiem.
I to tyle jeśli chodzi o równouprawnienie drogie panie :(
my też szukamy odpowiedniegi przedszkola, rozpytuję znajomych, obcych też, czytam fora, wybraliśmy dwa. Oba blisko, oba fajne, ofeta edukacyjna super.
OdpowiedzUsuńMy chcemy wybrać najbliższe :)
UsuńJak ustępowano mi miejsca, to zawsze siadałam z dzieckiem, ale trafia mnie jak ja wstaję i ustępuję, a tu mamuśka sama dziecko sadza, a ona dalej stoi, więc potem nie dziwota, że pokolenie takie samolubne nam wyrasta co to tylko o sobie myśli. Uczyć trzeba od kołyski ;) A przedszkole miałam za oknem i nie rozważałam "oferty" bo mały i niczego nie korzystał, "zajęcia dodatkowe" miał w domu z rodzicami :)
OdpowiedzUsuńJa często sadzałam dziecko, torby stawiałam na podłodze między jego nogami i sama stałam obok... Bo razem z młodym i siatami pełnymi zakupów nijak nie zmieściłabym się na siedzeniu (gabaryty nie te :P ), a gdyby on stał to ludzie na pewno by go zadeptali... Teraz ma 8 lat i nieraz zdarza się, że dostanie od kogoś plecakiem albo torebką po głowie, bo ludzie nie widzą (nie chcą widzieć), że obok nich stoi dziecko, które ze wszystkich stron ginie w ścisku :/
UsuńJa też często sadzam młodego a stoję obok zwłaszcza jak mam siaty :)
UsuńTo w mojej ocenie jest to błąd, bo wysyłacie sygnał własnym dzieciom, że one mają przywilej siedzenia, a matka z siatkami może stać. Niezależnie od tego ile miałam siatek, jak już siadałam to zawsze wciskałam się z młodym, teraz też, mimo że ma osiem lat jak się zdarza wolne miejsce i nie ma starszych ludzi dookoła siada mi na kolanach. No ale każdy robi jak uważa, tylko potem się nie dziwmy, bo "czym skorupka...." pozdrawiam
UsuńNo nie przesadzajmy, że jak parę razy dziecko usiądzie samo to się tego uczy na zawsze :)
Usuńja też często stoję, jak Ewka siedzi. aktualnie jest mi tak wygodniej, bo mój brzuch + ona na kolanach to dramat :D nie wysyłam jej sygnału, że ma przywilej siadania, to zbyt duże uproszczenie tematu, dość obraźliwe. wszak wychowanie to nie tylko stanie nad siedzącym dzieckiem, ale i morze rozmów oraz, na przykład, uczenie ustępowania miejsca osobom starszym.
UsuńZnam te odwracające się głowy. Spotykało mnie to gdy byłam w ciąży. Wtedy głównie ustępowały mi miejsca młode kobiety i czasami mężczyźni. Mojemu Pawłowi jak jeździł z Młodym w chuście to też ustępowano miejsca, ale mimo wszystko kilka razy się zdarzyło, że stał. Ale co tam ustępowanie miejsca do siedzenia skoro ludzie rzucają wredne spojrzenia, gdy się do autobusu wchodzi z wózkiem, a jeszcze jak ludzie stoją i się prosi, żeby się przesunęli z miejsca wyznaczonego na wózek to już w ogóle czasami mam wrażenie, że z chęcią by z tego autobusu wypchnęli. A nie daj Boże jak dziecko marudzi. Zresztą nie musi marudzić, wystarczy, że głośno gaworzy albo zachwyca się widokami za oknem. No bo w końcu powinno siedzieć cicho, położyć rączki na kolankach i czekać, a współpasażerom pozwolić delektować się względną ciszą ;)
OdpowiedzUsuńNo w ciąży jak jesteś to masz siedzieć w domu a nie pałętać się po komunikacji miejskiej :)
UsuńJa też nie rozumiem...może ogół wychodzi z założenia że facet jest silny i nawet z dzieckiem na rekach moze postać...
OdpowiedzUsuńNo ale przy hamowaniu o in z dzieckiem upaść może
Usuńto ustępowanie, a właściwie jego brak, to jakaś masakra. Jak byłam w ciąży to ani razu się nie zdażyło, żeby mi ktoś ustąpił, a teraz jak jadę z wózkiem, to muszę normalnie na cały autobus mówić dobitnym głosem "przepraszam", żeby mi ustąpili z miejsca dla wózków i widzę tylko miny, które odrazu mówią, że lepiej jakby nas tam nie było.... ehhh
OdpowiedzUsuńOoooo znam z wózkiem, dlatego myślałam ze jak już nie będziemy potrzebować wózka to będzie lepiej - no niestety :/
UsuńTen sam przykład widziałam ostatnio w kościele .... litości !
OdpowiedzUsuń:/
UsuńPrzeczytam sobie jeszcze raz, jeżeli najdzie mnie pokusa zabrać dziecko do tramwaju ;)
OdpowiedzUsuńja się w duchu śmiałam, że w moim mieście nie ma tramwajów :)
Usuńto ja wam napisze genialna scenkę-młodziez siedzi nad nimi stoi starszy pan.stoi i stoi.w koncu ktos zwrócił młodziezy uwagę.młodziez z wielkimi oporami wstaje a Pan mu kładzie reke na ramieniu i mówi" siedz siedz.jak bedziesz w moim w wieku to sie jeszcze nastoisz":-D pomogło młodziez spieprzała w podskokach
OdpowiedzUsuńtylko wiecie mnie sie zawsze do głowy w domu wkładało ze sie ustepuje.nie tylko w komunikacji miejskiej w kolejkach tez.strasznie to przykre ze kazdy teraz widzi tylko i wyłacznie swoja dupę:-(((
Przed zajściem w ciąże pracowałam u jednego z operatorów w punkcie w galerii handlowej, co środę w markecie był "dzień seniora" dostawali jakieś 5-10% zniżki, wyobraź sobie co się działo :-) Babcia, która na co dzień chodzi o kuli, nagle bierze kule pod pachy i biegnie, leci biegiem, bo karkówkę jej wykupią, bo później w kolejce stać będzie musiała. Cyrk niemiłosierny - padaliśmy ze śmiechu. A tramwaj, który wozi babulki na rynek, to dramat - ot uroki jazdy miejskiej!
OdpowiedzUsuńFajny temat moge sie wyżyć ;) aktualnie w ciązy jestem i mnie czasem zalewa to co sie dzieje w autobusach czy kolejkach do kas nawet tych uprzywilejowanych, niby ktoś moze powiedziec ciąża to nie choroba (sama niejednokrotnie tak myślałam dopóki w nią nie zaszłam) ale jednak stan odmienny-ciążówki wiedzą co mam na myśli nie bede sie rozpisywać o dolegliwościach. Te ludziki udawające, że nie widzą....to przykre.. mnie też uczono żeby ustąpić zawsze to robie (jak w ciązy nie jestem) dobrze ze komunikacyją nie jezdze za dużo bo i wytrzepie i gorąco i śmierdząco i tłoczno uffff... a na zakupy zawsze teraz z męzowiną to on stoi a ja wychodze poza kase i sobie siedze i czekam aż sie skasuje. Bo szarpać sie- upominać ludzi i ich "wychowywać" poniekąd... szkoda wielka szkoda dawne wartości odchodzą do lamusa... MIMO wszystko moje dziecie będe uczyła by ustapiło i pokorne było ;)
OdpowiedzUsuń