28 marca 2014
Gdzieś w mailach, czasami w komentarzach przewija się takie pytanie czemu nie piszę lub tak mało pisze o eko kosmetykach. Chyba poczułam się już zobowiązania do odpowiedzi jak to ze mną i z "moimi eko kosmetykami" jest.
Mój stosunek do wszystkiego co eko jest bardzo hmmm... nawet nie wiem czy to dobre słowo "ostrożny"
I nie chodzi tu tylko o produkty eko, ale również o sam styl życia.
Po pierwsze - prawo.
I to chyba będzie najstraszniejsze czego możecie się w tym poście dowiedzieć otóż w Unii Europejskiej nie ma prawa, które regulowałaby użycie terminów EKO, BIO czy Naturalny na kosmetykach. Co to oznacza w praktyce? Każdy krem może się nazywać BIO kremem, czy EKO kremem i dzięki tym przedrostkom producent zazwyczaj żąda wyższej ceny. "Prawdziwe" certyfikaty wydawane są przez organizacje nie wiem czy to dobre słowo ekologiczne o kilku takich certyfikatach pisałam np. TUTAJ.
Niestety każdy z tych certyfikatów ma inne założenia "programowe" przez co różnią się miedzy sobą. Oznacza to, że najlepiej by było zapoznać się z każdym z tych certyfikatów i wybrać ten dla nas odpowiedni, a następnie kupować kosmetyki TYLKO z jego znaczkiem.
Po drugie - chemia
Nie uważam żeby cała "TA chemia" zawarta w kosmetykach była zawsze zła. Pierwszy przykład z brzegu wazelina. Dobrze oczyszczona bez zbędnych idiotycznych dodatków typu barwniki, zapachy itp.. jest zbawieniem dla ludzi z AZS. A jest to nadal pochodna ropy naftowej. W sumie jakby na to nie spojrzeć ropa naftowa to też surowiec naturalny. No i jeszcze jedno kosmetyki Eko też jakoś muszą dotrzeć do sklepów, w grę wchodzi transport, który nie jest eko - wszak nie dowożą np. kremów na rowerach. Jak ma się ten transport do bycia eko?
Po trzecie - działanie
Nie uważam również, żeby półprodukty użyte w kosmetyku nie posiadające certyfikatów eko, bio itp... były gorsze od tych z certyfikatami. Dobrze oczyszczone działają równie dobrze co te eko i mają przecież dokładnie te same właściwości.
Po czwarte - znany wróg.
Nie przekreślam kosmetyku tylko dla tego, że zawiera parabeny w składzie. Dla mnie - lepszy jest znany wróg niż nieznany "przyjaciel". Parabeny są na rynku dużo dłużej niż obecne "nowości" służące do konserwowania kosmetyków. Długofalowe działanie parabenów znamy, bo są badane dłuższy czas, wszystkie nowości wchodzące na rynek poznamy tak naprawdę za 10-20 lat najwcześniej. No i jak już nie raz pisałam, są kosmetyki i bez parabenów i można sobie to wszystko jakoś sensownie i z głową zrównoważyć.
Po piąte - dostępność.
Jestem leniwa. Kosmetyki Eko nadal dostępne są powszechnie tylko w sieci. Ja lubię dotknąć opakowanie, powąchać krem, rozetrzeć go na ręce, poznać konsystencję itp... Zapewnienia producenta o tym, że kem działa tak i tak zawarte na stronie nic mi nie mówią. Ze składu kosmetyku można wyczytać czy nie będę mieć na niego uczulenia, czy może mieć takie właściwości jak podaje producent, ale nie wyczyta się czy będzie się dobrze wchłaniał, czy te substancje na naszą skórę na prawdę wpłyną pozytywnie.
Po szóste - cena.
W wielu przypadkach cena tych prawdziwych eko kosmetyków jest dla mnie nie do przyjęcia. Wielokrotnie już przekonałam się, że cena nie decyduje o niczym, więc mój stosunek do niej jest taki jaki jest - czyli nie warto przepłacać.
Owszem lubię te eko kosmetyki z certyfikatami, za dobre składy, sensowne rozwiązania, za opakowania, często też za działanie, ale nie mam presji używania tylko i wyłącznie takich kosmetyków. Chce używać kosmetyków, które "działają", które nie zabiją mojego portfela, a czy jest to eko czy nie nie robi mi różnicy - no taka prawda.
A ja Ci powiem, że odkąd przestawiłam się na kosmetyki eko i używam je to nie mam problemów ze skóra a tusz z So bio etic to dla mnie zbawienie. Pierwszy po którym nie łzawię. A krem z Avy to moje zbawienie. Choć nadal szukam idealnego kremu pod oczy. I kupuje je w sieci czytając i analizując składy. I nie wydaje majątku bo kupuję na raty i takim sposobem tez mi się kończą. No i jeszcze jedna ważna rzecz. Kosmetyki eko nie muszą być mega drogie. Wystarczy poszukać.
OdpowiedzUsuńOd kiedy poznałam Twojego bloga, to żyć bez niego nie mogę :-)
OdpowiedzUsuńEko jest drogie, ceny porażają...
a co myślisz o kosmetykach Alterra z Rossmanna (certyfikat BDIH)? Są tanie i skład mają niezły.
OdpowiedzUsuńJak zwykle rzeczowy i fajny post... Mnie zastanawia Twoja opinia na temat drogich kosmetykow-kremow dostepnych np w sephorze, typu este lauder, la praire, clarins itp. Czasami ma sie chcec posiasc taki ekskluzywny sloiczek z nadzieja ze w srodku jest jakies codotworcze pieknie pachnace mazidelko. Czy Twoim zdaniem jest za co tylko placic?
OdpowiedzUsuńTeż bym chętnie poczytała na ten temat, bo często mnie kuszą takie zakupy.
UsuńBył już post nawiązujący do kremów z półki sephory czy douglasa, Sroka porównywała dwa kremy i ich składy jeden cena ok 350 zł drugi z drogerii cena 15 zł, oczywiście ten za 15 zł był lepszy:) Powiem Ci miałam okazję próbować wielu kremów z drogich francuskich marek i wniosek jeden" płaci się niestety za firmę i ładne opakowanie,a w środku niestety sama chemia, próbowałam kremów gdzie cena ich sięgała około 600 zł, wtedy jesezcze nie miałam takiej swiadomości co kupuję, myślałam ze jak cos jest takie drogie, to naprawde musi działać i być super, miałam dostęp do próbek ze względu na znajomą która tam pracowała, szukałam kremu odpowiedniego dla siebie, niestety żaden krem się nie sprawdził , tylko wałkował się na skórze, nie mowie ze wszystko jest słabe i w ogóle do du...:), ale jednak jestem fanką wyszukiwania tanich dobrych kosmetyków, ten blog zresztą bardzo mi pomaga.
Usuńmoim zdaniem świetnie to ujęłaś, nic dodać nic ująć. Bo ja lubię bycie eko (umiarkowane, bo nie jestem jakoś przesadnie zbzikowana na tym punkcie) ale jeśli chodzi o kosmetyki, to masz rację!
OdpowiedzUsuńSroczko wiem, że nie powinnam pod tym artykułem o to pytać ale ciekawa jestem jakie używasz z rodziną mydła do rąk? czy w kostce czy w płynie? nasunęła mi się ostatnio taka myśl, że to jeden z najczęściej używanych kosmetyków przez moją rodzinkę i stąd moje pytanie :) z góry dzięki!
OdpowiedzUsuńZgadzam się ,z certyfikatami i taki przykład podam odnośnie oleju arganowego na który swego czasu był szał, olej arganowy w pewnej chwili zalał nasze drogerie, był wszedzie,w bardzo wielu kosmetykach się pojawił, tylko własnie jak kupić olej olej, , ja kupiłam za ok 70 zł w mydlarni z ecocert, psiapsioła się chwali ze za 29 zł :) z tym ze ona ma bodajze z eveline czy bielendy :)nie pamietam, gdzie olej na ok 12 składników był mniej wiecej w połowie, więc podejrzewam ze niewiele oleju w oleju, dlatego tez zawsze wybieram kosmetyki zazwyczaj z ecocert, podsumowując , jeżeli chcemy byc eko, to musimy się trochę postarać i poczytać takie posty jak Twój sroczko, bo może się okazać ze będziemy :niby eko: :)
OdpowiedzUsuńWitam! Chciałam zapytać, co sądzisz o tym składzie mydła w kostce Nivea Baby : Sodium Tallowate, Sodium Cocoate, Aqua, Glycerin, Olea Europaea Fruit Oil, Calendula Officinalis Flower Extract, Glucose, Sodium Thiosulfate, Sodium Chloride, Tetrasodium Etidronate, Parfum, Cl 77891. P.S. Nie wiem, czy w dobrym miejscu zadałam pytanie. Pozdrawiam, Zuza.
OdpowiedzUsuńA ja zamiast się "sadzić" na eko często wolę się sadzić na "dobre, bo polskie" i wybierać mniej znane marki, które produkują w Polsce.
OdpowiedzUsuńTy to umiesz otworzyć zamknięte oczy! :D
OdpowiedzUsuńOwszem eko jest drogie ale czasem lepiej się na tym wychodzi. Kupiłam małemu płyn do kąpieli logona za ok. 36zł i miał go przez pół roku, jest gęsty i dobrze się pieni a płyn "zwykły" dużo szybciej nam się skończył chociaż tyle samo ml.
OdpowiedzUsuńTe Eko, Organic, natuarlne... w wiekszosci nic nie oznacza. To tylko moda - nowy sposob na sprzedanie tych samych rzeczy.
OdpowiedzUsuń