Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!!!! Jak bym mogła wrzeszczałabym tak za każdym razem kiedy czytam, słyszę lub oglądam bzdurę. Postęp w moim zachowaniu jest taki, że już nie wchodzę w dyskusje, nie piszę komentarza, nie kłócę się z telewizorem, nie mam ochoty zadzwonić. Mam ochotę odciąć się, pokrzyczeć i mieć to z głowy.
Zaczęły się wakacje. Nastąpił wysyp rad jak się spakować, jak miejsca w torbie zaoszczędzić jak przetrwać. To oczywiście nic złego. To oczywiści normalne i potrzebne, bo zawsze czegoś ciekawego człowiek może się dowiedzieć. Fajnie jest odkryć ciekawy sposób na to jak ułatwić sobie życie. Ale na miłość boską (i tu prawie krzyczę) ludzie miejcież głowę na karku.
W jakimś programie poranny specjalistka celebrytka informuje oglądających, że wakacje to najlepszy czas wykorzystanie zbieranych próbek kosmetyków dokładanych np. do gazet. I łażąc po sieci takich "dobrych" rad spotykałam już kilkanaście. Mogę w takiej sytuacji poradzić jedno "wsadźcie sobie te rady głęboko w ... buty" .
Do czego służą próbki? Jak sama nazwa wskazuje do próbowania. I nie chodzi tylko o konsystencję, zapach czy aplikację. Najważniejsze jest to czy was czasem ...
Wyobraźcie sobie taką sytuację. Lecicie sobie w zagraniczne krainy, krainy w których mało kto po angielsku mówi, a po polsku to już pomarzyć sobie można. Wypakowujecie się w hotelu, jest cudnie, radośnie i wspaniale, pogoda sprzyja wypoczynkowi. Po całodniowym leżakowaniu wieczorem, nakładasz sobie krem, ten z próbek. Kładziesz się spać, w nocy coś cię swędzi coś zaczyna piec, ale to przecież tylko nadmiar słońca. Co zrobić przedobrzyłaś z leżeniem nad basenem i popijaniem drinków z palemką. Wstajesz rano i czujesz jakbyś skóry na twarzy miała za mało i myślisz sobie "kurcze ten krem wcale tak dobrze nie nawilża jak piszą na próbce". Idziesz do łazienki, a w lustrze widzisz obcą babę z wielką kluchą zamiast twarzy, którą twarzy piecze z każdą minutą coraz bardziej.
A teraz przyjemnej zabawy na resztę wakacji z miejscową służbą zdrowia.
Tak sobie myślę, że w zasadzie z naszym krajowym NFZ wystarczy, że na te wakacje to pojedziecie na drugi koniec Polski i takie atrakcje możecie mieć zapewnione :) .
Więc jeszcze raz próbki są do próbowania. Nie ważne, że do tej pory nic was nie uczulało, zawsze może być ten pierwszy raz.
Na wakacje zabieramy TYLKO SPRAWDZONE KOSMETYKI!
Koniec kropka!
źródło zdjęcia: internet
Masz rację, ludzie o tym nie myślą.
OdpowiedzUsuńHehe..a wiesz o czym ja pomyslalam? Ile tych probel.trzeba niec zeby starczyl a wystarczy kupic male pojemniczki za 5zl za zestaw i sobie z wiekszych poprzelewac;)
OdpowiedzUsuńracja - ale wiesz firmy farmaceutyczne i kosmetyczne jakoś muszą zarobić :D
OdpowiedzUsuńPróbki można wziąć, ale sprawdzonych kosmetyków. Masz wielką rację, też bym nie ryzykowała jakiegoś uczulenia.
OdpowiedzUsuńAmen:)
OdpowiedzUsuńMi by w życiu do głowy nie przyszło, żeby próbki brać ze sobą. W samolotowe, krótkie wojaże zabieram miniatury kosmetyków mi znanych a na wakacje zabieram kosmetyki znane mi i w rozmiarach normalnych:)
Ja w podroż zawsze zabieram sprawdzone kosmetyki, w rossmannie są dostępne w małych opakowaniach. A ostatnio w ramach oszczędności kupiłam w Rossmannie opakowania podróżne - zamykane buteleczki lub z dozownikiem, i sobie przelewam z dużych opakowań.
OdpowiedzUsuńzgadzam się z Tobą , sama dałam sie na to nabrać, zabrałam próbki kremu na wyjazd do Niemiec i tak mnie tam wysypało po tym kremie, masakra, nigdy więcej
OdpowiedzUsuńdokładnie!
OdpowiedzUsuńAmen.
OdpowiedzUsuńNareszcie głos rozsądku :)
OdpowiedzUsuńJa próbek nie używam, ale nigdy nie myślałam w takich kategoriach, żeby próbować. Znów się czegoś nauczyłam :-)
OdpowiedzUsuńja zawsze biore próbki i żadne tam małe opakowania nie wchodzą w grę. jak się plecak dzwiga cały czas to każdy gram się liczy.
OdpowiedzUsuńinna sprawa że mam sprawdzone próbki