10 czerwca 2014
Wstaje jak co rano wkurzona na świta cały. Chyba nie przyśniło się jej to co chciała. Ehhhh.... życie. Poszukuje od rana zaczepki, czegoś co pozwoli tą złość uwolnić. Mąż nie raczył w domu zostać tylko do roboty pognał, pewnie wiedział, że jak co dzień będzie zła. Dzieci w przedszkolu. Może choć w pracy się uda.
Madame dotarła do pracy, niestety w drodze szyby musiała mieć zamknięte bo trochę zimną, więc tylko sobie mogła powyzywać w zaciszu samochodu. W pracy współpracownicy jak na złość jak w zegarku, szef nie w sosie więc zamiast na kimś się wyżyć sama ochrzan dostała. To nie ułatwiło sprawy, teraz zaczyna się w niej gotować.
Plan obmyśla co by tu zrobić i jak upust nerwom dać. Madame na szczęście kończy pracę wraca do domu, męża jeszcze nie ma. Dzieci niestety grzeczne, chyba czują nadchodzącą burzę jak co dzień.
Wraca mąż. Jest powód co by go opieprzyć, nie schował noża po posmarowaniu bułki masłem. Zgaga rozpętuje piekło nad głową męża. Mąż Madame jednak miał zły dzień w pracy i nie daje się udręczać. Mała burza niestety nie spuszcza napięcia.
Co tu zrobić, co tu zrobić ....
Jakie to szczęście, że jest internet, że są blogi .... no ja tym kretynom pokażę. Pisać takie głupoty to może sobie dziecko, a nie jakiś tam denny idiota. Na przyszłość dwa razy pomyślą zanim coś napiszą.
Że też ja nie pomyślałam, żeby sobie ulżyć w internecie jak mam zły dzień ;)
OdpowiedzUsuńtaaak nie ma to jak dzień że nie masz gdzie się wyładować :-)) ja osobiście polecam jakiś trening mi pomaga ZUMBA :D i wszyscy są happy :D
OdpowiedzUsuńAle jak już się wyładowujesz to nie anonimowo mam nadzieję:))))
OdpowiedzUsuńBo mnie tu niejaka Anka nerwy zszargała kilka dni temu i dopiero dzisiaj jak posta popełniłam to mi przeszło
Hahaha, dpbre spostrzeżenie :)
OdpowiedzUsuńO ja głupia. Wczoraj był ten dzien, w którym mogła wykorzystać blogi...
OdpowiedzUsuń