Kto czyta opisy producenta od a do z ? Kto czyta wytyczne producenta jak stosować kosmetyk? Ja nie piszę o czytaniu składów, bo to wciąż tylko kwestia marzeń. Chodzi o czytanie bełkotu marketingowego na wszystkich kosmetykach nie tylko na kremach, balsamach, mleczka itp...
Tych co czytają jest mało, tych co czytają i rozumieją jeszcze mniej, tych co czytają, rozumieją i wyciągają wnioski lub doszukują się wyjaśnień to już tylko garstka.
Pewien producent, a zwie on się Wibo (którego zresztą bardzo lubię, ale zaczyna mnie zastanawiać) wypuścił na lato serię lakierów. Seria zwie się Ibiza i są to tzw. neonowe piaski. Jak widzicie na załączony zdjęciu (pochodzi ono z profilu na Fb producenta) lakier idealny na imprezy. Po drugie są to lakiery idealnie dla nastolatek, wszak jest to firma tania więc idealna na kieszeń nieletnich "strojniś".
No tak na razie pisze oczywistą oczywistość. Jednak producent w opisie na butelce lakieru pisze. "Do stosowania tylko na sztuczne paznokcie".
Czy kogoś zainteresowała ta informacja? No cóż owszem parę osób w tym mnie.
Co się okazało. Pigment użyty w tych lakierach nie jest dopuszczony do używania w kosmetykach w UE.
I co się dzieje w sieci?
Leci fala oburzenia nie dlatego, że producent stosuje taki pigmenty, ale dlatego, że jak to można wypuścić lakier do paznokci sztucznych. Cała masa dziewczyny stosuje te lakiery, "słoczuje" je, zachwala jakie piękne i pisze, że już stosowała je pincet razy i paznokcie nie odpadły.
No cóż nawet jak paznokcie odpadną razem z palcami to będzie to ich wina wszak producent wyraźnie zaznaczył przeznaczenie lakieru. On jest czysty.
Ręce opadają. W sumie dobrze, że opadają, a nie odpadają.
Nie czytam- jak zwykle:-p, ale tez nie posiadam takowego lakieru uff.
OdpowiedzUsuń:) warto jednak czytać :)
UsuńA ja tak lubię Wibo, a tu takie paskudztwo wypuścili... Przecież większość dziewczyn, głównie nastolatek patrzy na cenę i fajny kolor, pewnie nawet daty ważności nie sprawdza :/
OdpowiedzUsuńNo więc właśnie te nastolatki najbardziej mnie zasmuciły
UsuńJa czytam jak stosować i nawet ze zrozumieniem :)
OdpowiedzUsuń:D
Usuńjakiś czas temu doszłam do wniosku że niektóre lakiery mi szkodziły na paznokcie, zwłaszcza te nasze krajowe, dziwna sprawa, ciekawe ile producentów dodaje do tych lakierów te substancje a potem nic nie pisze na opakowaniu
OdpowiedzUsuńwolę więc kupować sprawdzone lakierowe marki
a tak nawiasem to ostatnio "pogrzebałam" w analizie pomadki Bell matte i skład mnie zadziwił, są w niej substancje których nie powinno się aplikować na skórę
Jest niestety cała masa kosmetyków o bardzo dziwnych składach :(
UsuńNo cóż, trzeba czytać opisy producentów a nie wymyślać własne zastosowania kosmetyku. Producent nie ma obowiązku "myśleć" za klienta. Nie ukrył faktu, że lakier jest do paznokci sztucznych. To samo dotyczy innych produktów. Jak jest informacja na rozjaśniaczu, że stosować tylko na naturalnych włosach,a nie farbowanych, to nie ma co się oburzać, że na farbowane nie działa albo niszczy włosy. Konsument musi się nauczyć w końcu, że kosmetyk składa się z substancji chemicznych, które mają różne działanie, nie zawsze pozytywne i skoro np. producent pisze żeby nie kłaść kremu pod oczy, to lepiej się do tego stosować. A jak już chcemy eksperymentować, to pretensje możemy mieć tylko do siebie.
OdpowiedzUsuńMnie bardziej martwi ten barwnik...Co z nim jest nie tak skoro nie jest dopuszczony do kontaktu z ciałem? Wiem, ze UE jest często nadgorliwa, ale lepiej dmuchać na zimne niż potem dowiedzieć się, że coś jest toksyczne.
Z drugiej strony nie powinnam się wymądrzać, skoro stosuję azjatyckie kremy BB....ponoć mają jakieś składniki niedopuszczone do sprzedaży w Europie :-(
Nie wiem co z tym barwnikiem być może tylko nie przechodził żadnych badań pod kątem kosmetycznym. Unia lubi dmuchać na zimne, ale to dobrze.
UsuńAzjatyckie BB kremy zawierają Arbutynę, która nie jest dopuszczona na rynek europejski - ale nie wszystkie ją zawierają. Ja osobiście dochodzę do wniosku, że skoro Azjatki stosują ją tonami, żeby się wybielić i nic im nie jest to jest to właśnie raczej dmuchanie na zimne.
Niby wszystko ok, bo konsument został poinformowany... ale jednak nie do końca. Ja nie kupię - nie tylko dlatego że nie mam sztucznych paznokci ;)
OdpowiedzUsuńNo właśnie konsument poinformowana, sprawa załatwiona :(
UsuńTrochę takie cwaniactwo... Bo przecież informacja jest. Nie mniej jednak, ja czytam. Jestem ciekawskim ktosiem :D
OdpowiedzUsuńCiężkie jest życie blogerki urodowej moze powinni jakies pieniadze z budzetu na to przeznaczyc wszakze ryzykuje utrata zdrowia dla pokazania super duper lakieru do poznokci (sztucznych) toz to zawod objety ryzykiem utraty zdrowia, zycia, mózgu (tutaj do wyboru poprawna odp)
OdpowiedzUsuńMi się nie podobają te lakiery(nie lubię piasków), a info na butelce dodatkowo zniechęciła
OdpowiedzUsuńAaa widzisz!!! "Cfaniaki"! :D Trzeba czytać to co piszą na opakowaniach... Ja czytam, zawsze, co prawda zazwyczaj już po dokonaniu zakupu.Ps. Wróciłam do starego adresu bloga www.magicznedwiekreski.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPrzyznam się szczerze, że opakowań na lakierach do paznokci nigdy nie czytam :(
OdpowiedzUsuńDzisiaj ludzie potrafią oglądać tylko obrazki, czytanie już im nie idzie, a mam wrażenie, że czytanie ze zrozumieniem zarezerwowane jest tylko dla dinozaurów.
OdpowiedzUsuń