Bardzo chciałam mieć tą książkę. Polowałam na nią chyba ponad dwa lata. Na allegro ceny jakie osiągała były dość szokujące przez co kupić jej nie mogłam. W końcu wydawnictwo Wytwórnia zdecydowało się wypuścić ją ponownie. Nie było opcji, żebym nie kupiła.
Uwiodło mnie w niej wszystko. Tekst, ilustracje, pozorny haos.
Jest kolorowo, pouczająco i ciekawie. Masa szczegółów przyciąga wzrok. Nad każdą stroną można spędzić kilkanaście minut, a i tak nie wszystko "się ogarnie".
Jak w komiksie pojawiają się tzw. dymki przy postaciach, niby nic a jednak daje to duże pole do popisu dla rodziców. Zawsze można wymyślić swój własny i oryginalny scenariusz, a takie książki lubię najbardziej.
Jest jednak coś co mi w tej książce przeszkadza i nie jest to cena bynajmniej.
Autor: Boutavant Marc
Wydawnictwo: Wytwórnia
Chiny......
OdpowiedzUsuń:(
UsuńNiestety, wszystko już jest chińskie...
OdpowiedzUsuńNo właśnie niestety
Usuńooo to na podstawie tej bajki z Disney Junior czy odwrotnie - wpierw była książka a potem bajka?
OdpowiedzUsuńCo do druku w Chinach: jako że pracuję w tej branży to też mi to wyjątkowo nie pasuje że wydawcy przenoszą się tam z usługami, ale jeśli jest dużo taniej nawet z transportem? Tak to przynajmniej wydali tę książkę...
Wydaje mi się, że najpierw była książka, ale pewnie nie jestem bajka jest z 2011 r (tak przynajmniej znalazłam) , a pierwsze Polskie wydanie Mukiego jest z 2008 roku.
UsuńNie miałabym nic do tego, że w Chinach gdyby nie chodziło o "niszowe" wydawnictwo. To, że Olesiuk tam drukuje przyjęłam jako coś normalnego bo on leci na ilość, ale że Wytwórnia to mi jakoś nie pasuje .
Oj nie skupiajcie się na Chinach. Książeczka jest piękna, a Mukiego oglądałam z córką razem nie raz.
OdpowiedzUsuńAgnieszko, ale ja właśnie dla tego wyszykuję "mniejsze" wydawnictwa, żeby wspierać polski druk, a nie Chiński
Usuńnie wszystko to Chiny, tylko niestety kosztuje to trochę zachodu, żeby poszukać odpowiednik nie wyprodukowany w Chinach. Ja unikam w domu "chińszczyzny" dlatego pomimo tego, że ksiażka wydaje się ciekawa- nie kupię jej.
OdpowiedzUsuńja dopiero zorientowałam się, że wydrukowano w Chinach jak dostałam książę w swoje ręce
UsuńDlatego też ja nie kupuję w super tanich tyskontach typu aros, skąd mają takie niskie ceny? bo sprzedają w ogóle lewe dodruki ;(
OdpowiedzUsuńHmmm.... pierwsze słyszę o lewych dodrukach. Gdyby tak było to wydaje mi się, że wydawnictwa już dawno zaczęłyby by z nimi wojnę. A niższe ceny są raczej wynikiem kupowania hurtowego, bez pośredników i narzucania niższej marży.
Usuńmnie bardziej od kraju druku przeraża cena.... 49 zł to chyba przegięcie
OdpowiedzUsuńZa 31,60 na http://www.nieprzeczytane.pl. Moje ostatnie odkrycie :)
OdpowiedzUsuń