źródło zdjęcia:.photo-dictionary.com
No cóż nie jestem dietetykiem, ba nie czuję się nawet dobrą kucharką, ale po obejrzeniu jadłospisu przedszkolnego nie wiem czy sama zjadałbym połowę z tego co tam serwują.
Nigdy nie przyszło mi do głowy nastawiać mojego dziecka negatywnie do jakiegokolwiek jedzenia. Każde danie, które mu nie smakowało próbowałam podawać na kilka sposobów. Dzięki tym próbom na przykład wiem, że moje dziecko owszem zje jajecznicę, ale przyrządzoną w trochę inny sposób niż zazwyczaj. Wiem, że moje dziecko nie znosi cebuli i szczypiorku i każde "zielone coś" to jest właśnie to i nie tknie dania.
Poszedł wiec taki mały człowiek do przedszkola, a tam w dzień pierwszy zaserwowali mu jego ulubioną zupę pomidorową z ... zieloną pietruszką. Nie zjadł. Na drugie był za to kotlet, który uratował moje dziecko przed śmiercią głodową.
Dnia drugiego zaserwowano zupę pieczarkową. Jako, że dzieci grzybów jeść nie powinny moje dziecko nie zna zupy pieczarkowej, pewnie by spróbował, ale w zupie znowu była pietruszka więc zupy nie tknął. Na drugie danie zaserwowano uwaga pierogi ruskie. Cóż danie dość kontrowersyjne, nawet dorosłych dzieli na dwa fronty. Niestety w pierogach jest cebula i to dość znacznie wyczuwalna, dziecko pierogów nie zjadło.
Dzień trzeci to zupa grysikowa. No bardzo mi przykro nie wiem co to jest wiem tylko, że było znowu z pietruszką (swoją drogą co oni z tą pietruszką do cholery) . Na drugie był jakiś gulasz, kasza (nie pamiętam jaka) i ogórek konserwowy. Moje dziecko z całego obiadu zjadło ... ogórka.
Dnia czwartego zaserwowano zupę grochową z grzankami. Moje dziecko powiedziało, że w zupie pływała cebula (O_o) wiec zjadł suszony chlebek. Ponowienie był jakiś gulasz z zasmażanymi buraczkami.
Piątek. Zupa zalewajka oczywiście z pietruszką. Na szczęście na drugie ryba za którą moje dziecko przepada, ziemniaki i surówka z kiszonej kapusty.
O śniadaniach nie wspominam, bo dla mnie zupa mleczna z kuleczkami czekoladowymi nie ma prawa bytu na śniadanie.
W poniedziałek dowiedziałam się, że moje dziecko nie znosi zup "i chyba Pani mu ich nie gotuje", na moją odpowiedź "moje dziecko w domu je w zasadzie tylko zupy i kotlety" pani zrobiła oczy jak pięć złoty. Czekam chwili kiedy skończy się sezon na zieloną pietruszkę.
Przyznaję, że sama niewiele bym z tego zjadła, a co dopiero dziecko. Do tej pory lubię jeść tylko to, co lubię. Zmuszanie do jedzenia czegokolwiek to coś okropnego, nie rozumiem, czemu tak wiele ludzi to praktykuje.
OdpowiedzUsuńJedzenie powinno jednak kojarzyć się z przyjemnością, a nie przymusem
UsuńA co jak mają mrożoną pietruszkę :-D
UsuńRozumiem dziecko świetnie ;) też nienawidzę pietruszki i koperku....
OdpowiedzUsuńJa też za pietruszką nie przepadam, zwłaszcza jak taki kawałek siadzie sobie na tylnej ścianie gardła
UsuńPrzedszkola mają jednak to do siebie, że dzieci w końcu zaczynają jeść wszystko. Mówię to na przykładzie swoich dwóch Synów. Starszak nie był tak wybredny ale jadł niewiele, za to Antek, jadł tylko chleb, tosty z serem, makaron i ziemniaki. Od czasu do czasu zupy. Obecnie po niecałych dwóch tygodnia przedszkola je wszystko (przynajmniej w przedszkolu) a w domu wreszcie zaczął jeść mięso :) Dziecko, jak zgłodnieje nie umrze z głodu ale zje coś na pewno, nawet gdyby miał być to suchy chleb. Poza tym w grupie siła i dzieciaki jedzą bo inne jedzą :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
asia.
Podobno jest tak jak piszesz, choć ja znam wyjątki od reguły, które potrafiła wpłynąć na całą grupę :)
UsuńOwszem,moze i to prawda z jedzeniem w grupie ale ten jadłospis jest po prostu straszny
UsuńNa pięć dni w pierwszym tygodniu przedszkola, kuchnia popisała się : zalewajką, zupą grysikową (wtf???) pieczarkową, i grochową....
Chyba komuś zależy żeby dzieci zniechęcić...
aha i jeszcze pierogi ruskie - kwintesencja zbilansowanego obiadu ...
Zrobiłabym dym u dyrekcji...
powtórzę jeszcze raz - takie jest zazwyczaj menu w przedszkolach państwowych, gdzie stawka żywieniowa jest niewielka bo jakby był większa to by się rodzice burzyli, nie każdy rodzic jest za zdrowym żywieniem, często przeważa to tanie właśnie, z dyrekcją można oczywiście dyskutować ale nie bardzo to przynosi rezultaty bo zawsze będą zasłaniać się brakiem pieniędzy,
Usuńpozdrawiam
asia.
Ps. wiem, co mówię bo przez 4 lata byłam w radzie rodziców u starszego syna, obecnie jestem u młodszego, za ciekawostkę dodam, że w szkole u starszego syna Pani zakazała przynoszenia wszelkich słodyczy na śniadanie, stołówka natomiast do której jest zapisany na obiady, potrafi uszczęśliwić batonikiem, paradoks, a i owszem...
Mój syn ma 16 lat i do tej pory jak widzi w zupie pietruszkę lub koperek to nie chce jej jeść. Ja oczywiście do zup daję, bo reszta domowników zjada:) On jest na tyle duży, że zupę zjada omijając skutecznie zieleninę:)
OdpowiedzUsuńMichał też próbuje omijać, ale z tego co wiem to w tych zupach jest to tak skutecznie wszystko wymieszane, że szans nie ma
Usuńswoją drogą obiady przedszkolne- tragedia. Jaki dietetyk to układa? czy rodzice nie mają wpływu na to co serwuje się w przedszkolu? martwi mnie to, bo młodsza córka za rok pójdzie do przedszkola, a my w domu staramy się zdrowo odżywiać i na pewno nie je kulek czekoladowych na śniadanie
OdpowiedzUsuńtrudno się dziwić, że menu takie kiepskie bo stawka żywieniowa w przedszkolu to chyba 6 zł., znając poleskie realia i braki w oświacie to dietetycy nie są zatrudniani w przedszkolach
Usuńasia.
Asiu, ale nie trzeba być dietetykiem, żeby wiedzieć że jest coś takiego jak sezon na dane danie. Jaki jest sens serwowania teraz zasmażanej kapust kiedy jest sezon na pomidory, brokuły, kukurydzę, paprykę itp...
UsuńTo, że Ty o tym wiesz, że ja o tym wiem, to nic nie znaczy. Już dawno przekonałam się, że przedszkola mają swoją własną politykę jeśli chodzi o menu i temu podobne. Może to być min. spowodowane brakiem pieniędzy, brakiem wiedzy, brakiem czasu, brakiem chęci czy czystą ignorancję. Niestety.
Usuńasia,
Ps. Poza tym sezon na kapustę też już jest ;)
Jak dla mnie sezon na kapustę kiszoną zaczyna się późno jesienią - nawet nie tyle na kapustę kiszoną co w ogóle na kiszonki.
Usuńa to przepraszam bardzo nie wiedziałam, że kiszona jest w domyśle ;)
UsuńAsiu zasmażana kiszona kapusta jest w menu
UsuńTo bardzo budujący wpis dla mnie :-) Mój czterolatek jest już 2 rok w przedszkolu i przerabiałam dokładnie to samo. A ile się nasłuchałam jakie to moje dziecko jest wybredne, a w domu wsuwa aż się uszy trzęsą. Po kolejnej litanii na temat tego jak to on mało dzisiaj zjadł zapytałam czy mam wpisać w kartę dziecka że nie zje niczego z zieloną pietruszka czy też panie będą tak miłe i do talerza mojego syna nie będą wsypywały tej pietruchy. Czasem się udało i młody zjadał nawet z dokładką. Jeśli mogę tylko nieśmiało poradzić, to dobrze jest zasugerować pani opiekunce, że u nas to nie problem, że dziecko nie zje bo z głodu nie umrze i doje w domu. Mój syn stał ze spuszczoną głową jak go odbierałam bo pani mu powiedziała, że mamusia będzie smutna bo nic nie zjadł. Po dzieciom serwować taką traumę? Potem taki maluch nie chce iść do przedszkola bo znow pani będzie wciskać mu jakieś specjały z super zdrowej kuchni :-) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSzkoda, że ta zdrowa kuchnia często ma niewiele z tym wspólnego :(
Usuńja się wcale nie dziwię, bo pietruszki to i ja nie lubię;p
OdpowiedzUsuńale za to moje dziecie je;p
u nas w przedszkolu jest zasada jednej łyżki jednego widelca, dzieci mogą nie zjeść ale Panie zachęcają chociaż do spróbowania.
kulek czekoladowych u nas nie ma na śniadania, za to są mleczne zupy;)
Czekoladowe kulki mnie lekko rozstroiły szczerze mówiąc.
UsuńNo bo przecież pietrucha jest zdrowa więc pewnie dlatego tak ją wszędzie dodają ;)) Ja sobie pobieram ze strony przedszkola menu co tydzień no i z tego co widzę u nas jest powiedzmy jadłospis dobry. Zdrowy. Tak zdrowy, że ja bym połowy z tego nie zjadła. Oczywiście moja córa też nie je. Jak tam w zeszłym tygodniu chodziła, to suche ziemniaki jadła jak były, raz tylko zjadła całe drugie danie jak były jakieś karotkowe racuchy. Zup nie jada, tylko pomidorową
OdpowiedzUsuńU nas jadłospis je idiotyczny niestety. W sezonie letnio - jesiennym serwują zasmażaną kapustę, ciekawe co będą serwować zimą? Może sałatkę z chemicznych pomidorów.
UsuńMy już od roku stykamy się z dietą przedszkolną, rozpieszczeni po świetnej kuchni żłobkowej (gdzie nawet twaróg jest robiony na miejscu, ogranicza się cukier, dzieci piją wodę itd), jesteśmy mocno zawiedzeni. Córka w żłobku nauczyła się jeść np. surówki, ale ogólnie jest praktycznie wszystkolubna, chętnie próbuje nowych smaków. W przedszkolu za to dowiedziała się co to batonik (Grzesiek, Princessa), poznała smak słodkich "płatków śniadaniowych", serków Danio, galaretki z bitą śmietaną na podwieczorek, drożdżówek z lukrem (często po leżakowaniu dzieci mają słodki podwieczorek, który ich na krótko nasyca, a jak cukier w organiźmie spada to dzieciaki szału dostają...). Udało nam się wywalczyć dodatkowe kanapki po leżakowaniu, i nagle się okazało, że wszystkie znikają w mig, bo dzieci są głodne. Ale zupełnie nie ma zrozumienia ze strony personelu, jak mówimy, że słodkości mogłoby być mniej, bo to niezdrowe, zaburza apetyt, negatywnie wpływa na odporność. Podobno się wszystko mieści w jakichś tam normach żywieniowych, tylko kto w takim razie układa te normy? No i wielokrotnie co innego było wpisane do jadłospisu, a co innego dzieci faktycznie jadły :(
OdpowiedzUsuńOoooo to u was super kuchnia była w żłobku. U nas po leżakowaniu czasami są kanapki, no ale np. z szynką konserwową.
UsuńNatkę pietruszki dają w przedszkolu do wszystkich zup, bo jest zdrowa, ma dużo witaminy c i czemu by nie? Wiem, że sporo dzieciaków jej nie lubi, więc nie wiem czemu nikt nie wpadł na to, żeby natką posypywać zupę już w momencie nakładania dzieciom na talerze i tylko dla chętnych. Moja córka na szczęście nie jest przeciwniczką ani natki ani koperku, więc tego problemu nie mam. Za to nie uznaje obiadów na słodko typu: pierogi, naleśniki i wtedy na pewno drugiego dania raczej nie zjada, co mnie jakoś specjalnie nie martwi, bo wierzę, że dziecko się nie zagłodzi i incydentalne niedojedzenie obiadu na pewno jej nie zaszkodzi, tym bardziej, że dotychczas w domu jadała obiady jednodaniowe i zdecydowanie później. Swoją drogą pora podawania obiadu - w naszym przedszkolu w południe - jest dla mnie jakaś szalona, ja obiad jadam około 16 i tak też jadało moje dziecko.
OdpowiedzUsuńRycerz pewnie się przełamie do tej zieleniny, w grupie siła i z tego co wiem to nawet skrajne niejadki i dzieci bardzo wybredne w doborze potraw w przedszkolu nagle zaczynają całkiem sporo jeść.
A co do żywienia w przedszkolu to jestem bardzo pozytywnie zaskoczona menu w moim przedszkolu. Naczytałam się w internecie, że przedszkola ciągle dają słodkie posiłki, a tymczasem w przedszkolu mojej córki tylko raz w zeszłym tygodniu był obiad na słodko - knedle z owocami, na śniadanie raz był dżem i miód do chleba, poza tym dają raczej wędliny, sery, twarożki. Podwieczorki też nie są takie złe, choć niestety wczoraj moje dziecię się dowiedziało z podwieczorku w przedszkolu, że można jeść chleb z czekoladą i była zachwycona tą perspektywą ;) Ogólnie jednak nie jest w naszym przedszkolu najgorzej, jest kuchnia, która przygotowuje posiłki zaplanowane przez dietetyka i są one naprawdę sensownie zbilansowane, nie dominują słodkości, jest dużo warzyw i owoców.
U nas jeszcze chleba z czekoladą nie było :) Co do zieleniny nie jestem przekonana czy Michalisko da radę
UsuńA ja mam pytanie dziewczyny co do żłobka- nie wiecie czy żłobek ma obowiązek udostępniać rodzicom tygodniowy jadlospis???w moim tego nie ma a od półtora rocznego synka przecież sie nie dowiem ;(
OdpowiedzUsuńDo tej pory pamiętam jak w podstawówce nauczycielka zmuszała nas do jedzenia ;)
OdpowiedzUsuńJa tam lubię zieleninę i do rosołu uwielbiam pietruszkę :)
Ja właśnie nie znoszę :)
UsuńC'est la vie.... ja jako traumę z dzieciństwa (przełom lat 70i80) pamiętam odławianie pietruszki na rant talerza. Cóż, jak się nie zdążyło zjeść zupy to drugie danie w niej lądowało. Widać, że lata minęły i dalej gnębią dziecięcia tą pietruszką, mimo że dla tak wielu w okresie dzieciństwa jest ona trudna do przełknięcia
OdpowiedzUsuńbiedne dzieci, czym oni je tam karmią ,szok, zupa grzybowa w przedszkolu
OdpowiedzUsuńbez przesady, zupa pieczarkowa a wszyscy wiemy jak wyglądają pieczarki, nie ma obaw że się dziecko grzybkiem zatruje, poza tym pewnie tych pieczarek w tej zupie tyle co kot napłakał, więc i ciężkostrawne to to nie jest...
Usuńasia.
Tu nie chodzi o zatrucie tylko ciężko strawność
Usuńwłaśnie o tym mówiłam pisząc - "(...) poza tym pewnie tych pieczarek w tej zupie tyle co kot napłakał, więc i ciężkostrawne to to nie jest..."
UsuńJa, gdy zobaczyłam jadłospis w okolicznych żłobkach i przedszkolach, myślałam że się rozpłaczę. Trzech czwartych nie zjadłabym sama (parówki, wieprzowe szynki, wieprzowina w ogóle), a na myśl o tym, że mój syn miałby to jeść, żołądek podszedł mi do gardła. Fatalne jedzenie, FATALNE! Słodkie płatki do mleka, wspomniane "mięsne rarytasy", jakieś słodkie bzdury na podwieczorek, o Jezusie Nazarejski. Co mi z tego, że dziecko od małego je ultrazdrowo, skoro w żłobie miałby dostawać coś, czego nie ma na stole w naszym domu? Dla mnie traaaaaagedia.
OdpowiedzUsuńU nas to samo na śniadanie, mielonka, frankfurterki, parówki itp...
UsuńU nas na szczęście dość fajne menu przedszkolne, więc Adaś zjada. Z tego co się dowiedziałam zupę z fasolki szparagowej zjadł tak że zostały tylko te fasolki, omijał je :).
OdpowiedzUsuńDziś mieli na obiad roladki drobiowe ze szpinakiem :) - no sama bym takie coś wsunęła :)
No to macie szczęście :)
UsuńJako intendent w przedszkolu i osoba współukładająca jadłospisy powiem, że jakaś zielenina w zupie musi być (zazwyczaj jest to natka pietruszki). Sanepid podczas kontroli sprawdza czy jest w jedzeniu odpowiednia ilość różnorakich składników i jakby zieleninki nie było to byłoby źle ;) Ale rodzic może powiedzieć o "uczuleniu" na natkę i wtedy jest możliwość że kucharki odleją zupki troszkę zanim włożą natkę. Tak jest praktykowane u nas w przedszkolu, Zwykłym warszawskim państwowym.
OdpowiedzUsuńA no sanepid - specjalisty od wszystkiego :(
UsuńKurczę, może poproś, aby nie wrzucali tej pietruszki do zupy? Generalnie widzę, że menu w przedszkolach pozostawia wiele do życzenia.
OdpowiedzUsuńU nas po pierwszym tygodniu nie narzekam. Tusia zjadała wszystko, a nawet dokładki brała. Tylko Ona jest z tych co mają melodię do jedzenia i są wszystkożerne! Mogę powiedzieć, że jestem szczęściarą :)
A co do jedzenia w przedszkolu to nie jest najgorzej. Siostra przełożona powiedziała wczoraj na zebraniu, że jedzenie jest głównie sezonowe, bo to też taniej wychodzi, no i słodycze to głównie owoce lub ciasta pieczone przez siostrę kucharkę (drożdżówki, babki...) a ciasta to i tak od święta dzieciom dają. Jedyne słodycze w postaci cukierków to jak są urodziny dziecka.
Acha, bo Tusia chodzi do przedszkola Sióstr Miłosierdzia :)
No to macie farta z tym jedzeniem sezonowym
UsuńNasz Młody raczej z tych zjadliwych wszystko ale już trzeci rok nie trawi kisielu z jabłkiem w przedszkolu... ale i ja za nim nie przepadam wiec go rozumiem...
OdpowiedzUsuńja za wieloma rzeczami nie przepadam więc rozumiem, że i on czegoś nie lubi.
Usuńwłasnie w przedszkolu wychodzi jak rodzice karmia swoje dzieci....
OdpowiedzUsuńa kaszy z gulaszem tez nie lubi?
Lubi kaszę, ale taką prawdziwą prażoną - nie z torebek na szybko
UsuńWybredny gnojek.
OdpowiedzUsuńTaa ja też się dziś nasłuchałam, że Artur nic, absolutnie nic nie je. Ale do przedszkola chodzi od wczoraj, więc nie martwię się zbytnio, ma czas, żeby się "rozbujać".
OdpowiedzUsuńA co do natki pietruszki i w ogóle "wybredności" to zauważyłam, że im moje dziecko starsze, tym bardziej wymagające.
ja tam pietruszkę bardzo lubię, ale mój Młody pedantycznie wyciąga każdą gałązkę ze swoich posiłków (nie siekam drobno, by mu to umożliwić, z drugiej strony w dalszym ciągu wrzucam do jego zupy, by się przyzwyczajał że coś takiego jest), no ale.. bez przesady, rozumiem raz na tydzień, ale kurde.. w każdej zupie, codziennie??
OdpowiedzUsuńI jeszcze ta pieczarkowa. Pogięło ich? I czekoladowe kuleczki..
No super. To ma być racjonalne żywienie?
Ale to nic, w przedszkolu dziecka znajomej w menu była MORTADELA.
To jest dopiero szok, najtańszy syf do jedzenia dla maluchow. Aż się boję tego przedszkola, człowiek się stara jakoś odżywiać dziecię, a tu trafia nagle ten nasz maluch do prawdziwego złego świata:(
My niestety tez mamy problem, bo Młody praktycznie wszystkie potrawy je na swój sposób, czyli np pomidorowa tylko z makaronem ( najlepiej literkowym). A tak poza tym to naprawdę niewiele je. Jest moze 10 potraw, ktore przełknie. I tak pierogi ruskie zjadłby z chęcią, ale jeszcze w przedszkolu mu tego nie zaserwowali :) Wczoraj mieli żurek. Czy jest jakieś dziecko, ktore lubi żurek? Dzisiaj grysikowa i krokiet. Ciekawe czy cos zje.
OdpowiedzUsuńRenata
Chyba nam się trafiło fajne przedszkole, dodam że państwowe. Jadłospis różnorodny, sensowny, sama bym tam chętnie się stołowała. Z tego co wiem, to synuś często prosi o dokładkę. Pora na obiad na 13 jest sensowna, bo sniadanie dzieci jedzą o 8:30.
OdpowiedzUsuńWitaj w świecie publicznych przedszkoli, gdzie rządzą panie "kucharki", gotujące z torebek... Sprawdź przetarg swojego przedszkola (jeśli jest publiczne, to musi mieć to wywieszone na stronie np. zarząd przedszkoli) i wtedy dowiesz się, z czego to jest zrobione.
OdpowiedzUsuńDużo zależy od przedszkola, moje dziecko chodzi do państwowego -stawka żywieniowa 7zł i zdecydowanie obiady są lepsze od tych, które opisujesz. Oto przykłady z tego tygodnia: pomidorowa, selerowa z lanymi kluskami, żurek, krupnik, rosół, drugie dania: schabowy, spaghetti, ryba, kluski leniwe, gulasz + ziemniaki, kasza itp. oczywiście surówki. Na początku dziwiły mnie podwieczorki bo tutaj zdarzają się: bułka z masłem i pomidorem, parówka, szarlotka, sernik, placki ziemniaczane, kalafior, ciastka, budyń - więc od Sasa do lasa. Moja córka chodzi drugi rok do przedszkola i naprawdę je dobrze. Fakt, faktem, że nie ma alternatywy typu "jak nie zjesz w przedszkolu to w domu będzie czekał obiad". Co do pietruszki - to sama nie lubię, bo dla mnie jest za intensywna, poprosiłabym o nie wrzucanie do zupy skoro młody nie lubi
OdpowiedzUsuńMoja Hania zaczęła jeść pietruszkę od kiedy mogła sobie nasypać jej sama do zupy, wcześniej pluła. Ma dwa latka, chcę żeby jadła takie rzeczy- dzięki pietruszce moja hemoglobina w ciąży była pod korek ;-)
OdpowiedzUsuńNie wypowiadam się na temat jadłospisu bo mój roczniak póki co zaczyna przygodę (tak na poważnie) z jedzeniem ale pietruchę zjada. W każdym razie jeśli tyle dzieci nie lubi pietruchy to w przedszkolach mogliby jej nie dodawać do zupy, ewentualnie posiekać na osobnym talerzyku i albo dziecko samo sobie wsypie do zupy tyle ile chce albo pani zapyta kto chce (no chyba że to za dużo i dodatkowy obowiązek pani opiekunki).
OdpowiedzUsuńOsobiście nie przepadałam za gotowaną marchewką ;) zawsze ją wyławiałam i "stroiłam" talerze.
A pietruszka bardzo zdrowa, to i ją dają ;-)
OdpowiedzUsuństarszy syn uczęszczał do pkola publicznego i menu nam odpowiadało, może nie w 100 % ale jednak urozmaicone, bez zadnych slodyczy, slodkich platkow, a ryby i na sniadanie i na obiad, pasty do kanapek, owsianka, itd obiady roznorodne z kaszami, sezonowe owoce i warzywa. natomiast mlodszy chodzi do pkola prywatnego i tutaj o dziwo menu odbiega od tych zdrowych i wartosciowych. Na nasze szczescie (w nieszczesciu) jest alergikiem wiec i tak glownie jada to co ja mu przygotuje, on nie preferuje zadnych slodkich sniadan, czy slodyczy wiec nie musi raczyc sie czekoladowymi kulkami drozdzowkami czy bulkami z nutella! rybki musi miec kilka razy w tyg, ale nie pod postacia paluszkow rybnych. Jedyne z tego calego fatalnego menu to wcina parowke (2 raz w mies na sniadanie podaje, co w publ pkolu nie mialo miejsca nigdy). I do kazdej zupy pietruszka i smietana, nie ma dnia bez smietany i pietruszki!!! maly obu skladnikow nie moze, ale wszyscy pozostali pietruszke lubimy. a zamiast smietany stosujemy jogurt, oczywiscie w kazdym pkolu wiec i w naszym dumny plakat zdrowego odzywiania i jak to pkole bierze czynny udzial w programie! hihi prawda jest taka, ze rodzice placa to wymagaja, a jak sami karmia dzieci cukrem to czego wymagac od pkola?
OdpowiedzUsuńHaha, a ja myślałam, że to post o jakiejś rewolucyjnej maseczce z zielona pietruszką :)
OdpowiedzUsuńJa mam 31 lat i do tej pory na widok pietruszki i/lub koperku w zupie odechciewa mi się jeść. I nie ma co mydlić oczu witaminą C z pietruszki (w świeżej jest jej mnóstwo, wiem, bo jestem dietetykiem), ale wygotowanej przez pół dnia w wielkim garze, to nie ma co szukać. Przedszkola to chyba inny świat po prostu ;)
OdpowiedzUsuń