Dobra, no dobra zbierałam się długo czy pisać o cudach jakie wyprawia matka. Chyba już kiedyś pisałam, że Rycerz cierpi na chorobę lokomocyjną . Podróż nawet godzinna samochodem to do tej pory był koszmar.
Doszło w pewnym momencie do tego, że razu pewnego do Warszawy pojechaliśmy samochodem (na szczęście z Dumnym Ojcem), a wracaliśmy ja z Rycerzem pociągiem, a ojciec samochodem. Podróż do Warszawy była koszmarem, nad koszmarami z wymiotami i prawie omdlewaniem Rycerza.
Przestaliśmy jeździć na weekendy w góry do dziadków bo podróż trwała ponad dwie godziny.
Nie jestem zwolennikiem ładowania w dziecko tabletek na wszelkie dolegliwości. Poza tym pamiętam jak czułam się po aviomarinerze będąc dzieckiem i postanowiłam nie serwować dziecku podobnych przeżyć.
Przestaliśmy jeździć w dłuższe podróże. Do czasu.
Przyjechałam moja ciocia, która również ma chorobę lokomocyjną. I pochwaliła się metodą pozwalającą jej pozbyć się tej przypadłości. Mianowicie należy zakleić sobie szczelnie pępek zwykłym plastrem.
W tym roku po raz pierwszy spróbowałam tej metody wracając z wakacji. Rycerz z pewnym oporem, ale jednak dał sobie zakleić pępek. Rezultat tego szaleństwa zadziwił nas straszne. Ponad czterogodzinna podróż samochodem, to była czysta przyjemność. Rycerz trochę się przespał, potem śpiewał piosenki, opowiadał co robił na wakacjach i nie wykazywał śladu choroby.
Od tej pory wyjeżdżaliśmy już kilkukrotnie i za każdym razem rezultat jest taki sam. Zaklejony pępek = brak choroby lokomocyjnej. Tfu, tfu i puk, puk co by nie okazało się, że wypowiedziałam te słowa w złą godzinę :)
Jeżeli zmagacie się z podobnym problem może ten sposób sprawdzi się również u was.
źródło zdjęcia: internet :(
proste rozwiązania najlepsze :)
OdpowiedzUsuńpotwierdzam u nas też działa ale jest jeden problem moja córka jak sie skapowała ze pępek zaklepiłam to cały czas próbowala plasterek odklepić :)
OdpowiedzUsuńCzyta lam różne opinie na tej teorii. Jedna mówi, e to efekt placebo. Wystarczy przykleić plasterek gdziekolwiek i tez "zadziała"
OdpowiedzUsuńU mojej cioci nie zadziałał plasterek gdziekolwiek :)
UsuńZastosowałam mając 15 lat (i nic do stracenia) na wycieczkę szkolna i potwierdzam pomogło. Jeśli działa to co za różnica czy to efekt placebo (który wszyscy lubią podkreślać tylko w sytuacji aby umniejszyć zasług danemu zjawisku - takie typowe machniecie ręka "e tam to na pewno efekt placebo" - to nic że pacjent dzięki niemu wyszedł z np. raka...). Ja się zastanawiam czemu np lek na chorobę lokomocyjna nie działa na mnie jako efekt placebo chociażby? Bo jako lek to nic mi nie pomagało. Po aviomarinie mogłam jechać na pół przytomna a po 1-2 godz. i tak rzygałam. Przecież wiedziałam ze biorę lek na te chorobę! Gdzie u licha podział się efekt placebo?
UsuńOczywiście, że nikt nigdzie nie potwierdzi, że plasterek działa, wszak plaser to mały koszt, a leki przeciw chorobie lokomocyjnej już trochę większy, więc wiadomo co lepiej polecać ;) Choroba lokomocyjna to zaburzenia błędnika. Błędnik unerwiany jest przez nerw błędny, który przebiega przez jamę brzuszną i ma zakończenie w okolicy pępka, stąd można doszukiwać się wpływu na złagodzenie objawów zaburzenia błędnika poprzez zaklejenie pępka ;)
UsuńJestem beznadziejnym przypadkiem, któremu żadne specyfiki nie pomagały. Całe dzieciństwo i okres nastoletni znosiłam katusze w samochodach i autobusach. Tak było dopóki nie zakleiłam sobie pępka plastrem (takim zwykłym, nieoddychającym, bez opatrunku). Zaklejałam nawet na długie podróże, a potem klej pozostający na brzuchu parzył mi skórę topiąc się w słońcu lazurowego wybrzeża. Mimo to nie rezygnowałam z zaklejania, bo to była jedyna szansa na spokojny powrót do domu. Jestem przekonana, że to nie placebo, bo sceptycznie podchodziłam do tej metody. Nie obchodzi mnie na jakiej zasadzie to działa. Ważne, że jadąc 3 tys km nie zwymiotowałam ani razu, mogłam jeść i się uśmiechać w autokarze - dla mnie cud!
UsuńNie wiem na czym polega ten fenomen, ale wyprobowalysmy go z kolezankami jeszcze w szkole sredniej i naprawde dziala ☺
OdpowiedzUsuńCieszę, że możecie podróżować bez problemu. Jestem ciekawa dlaczego TO działa?!?! szok...
OdpowiedzUsuńEfekt placebo
UsuńNie wiem czy taki efekt placebo, u 4 latka. Raczej ciężko przekonać dziecko, że coś zadziała bo tak :D
UsuńJuż tak całkiem poza tym - czy to ważne jak działa? Ważne że działa :)
UsuńWłaśnie dziecko najłatwiej. Koleżanka smaruje córerczce guzy i siniaki mydłem w pianie lub płynie. Od razu przestaje boleć. jak posmarowała normalnym to niestety nie pomogło :) Bo panie w przedszkolu mają tylko mydło w płynie lub pianie i tylko takie działa.
Usuńw dziecinstwie, a bylo to prawie 20 lat temu, bez plasterka sie nie ruszałam w zadna podróż... pomagało... moze to efekt placebo i zależnosc naszej psychiki ale skoro pomaga to warto :)
OdpowiedzUsuńa jak go zaklejać? całkowicie? obojętnie? na krzyż? Czytałam już kilka artykułów o tym i nigdze nie pisze jak...u nas wytrzymuje maluch 15 min...więc tez od ponad roku nie podróżujemy autem :(
OdpowiedzUsuńJa mam teraz plaster na rolce takie szerokości, ze zakleja szczelnie cały pępek - wiec robię to jednym paskiem.
UsuńA ciasno trzeba zaklejać? Czy pępek ma być po prostu zakryty czy ściśnięty? Nie boli to jak się potem plaster ściąga?
Usuńdzięki, muszę spróbować ;-)
UsuńNie ciasno po prostu nakleić
UsuńU nas zadziałały takie plastry z wypustką naklejane precyzyjnie na nadgarstkach (na zasadzie akupunktury). Dostępne w aptekach, niestety nie pamiętam nazwy
OdpowiedzUsuńja kleiłam na krzyż
OdpowiedzUsuńjestem w szoku...
OdpowiedzUsuńciekawe czy u mnie by zadziałało - bo ja na dłuższą drogę siebie faszeruję tabletkami...
Pozdrawiam serdecznie
MArcelka Fashion :)
Placebo czy nie placebo, u mnie zaklejony pępek się sprawdza. Doskonale też działają plastry z wypustkami na nadgarstkach :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam o skuteczności tej metody wiele lat temu. Sama nie stosowałam, bo u nas nie ma takiej konieczności
OdpowiedzUsuńJako wychowawca kolonijny korzystałam z tego sposobu. Działał zawsze:) było to tak zaskakujące dla dzieciaków ze nawet te bez choroby chciały mieć zaklejony pepek. Taki papierowy w taśmie najlepszy, nie potrzeba nawet nożyczek
OdpowiedzUsuńU nas plaster się niestety nie sprawdził, ale pomogły opaski zakładane na przedramiona (kupowałam w aptece). To działa na zasadzie akupunktury, uciskamy konkretny punkt i po chorobie lokomocyjnej nie ma śladu. Młody jeździ z opaskami już 2,5 roku i odpukać nic się nie dzieje.
OdpowiedzUsuńWidziałam podobne opaski, ale na nadgarstek w Rossmannie
UsuńMyślę, że to są takie same opaski. Punkt, który należy ucisnąć znajduje się na przedramieniu w odległości 3 palców (osoby która te opaski nosi) od nadgarstka. Nadgarstek czy przedramię, do każdych opasek jest instrukcja i każdy sobie poradzi :) Dodam, że moja siostra stosowała te opaski w pierwszym trymestrze ciąży i też jej pomogły! Placebo czy nie, ważne że działa i jest bezpieczne :)
UsuńCałą grupę kolonijną po serpentynach górskich tak woziłam... cudzych dzieci tym bardziej nie chce się szprycować lekami.. :) choroba lokomocyjna nie jest chorobą somatyczną więc git:)
OdpowiedzUsuńJa nie wiem czy placebo czy nie, ale spotkalam sie juz z podobnymi "zabiegami" , np. na krwawienie z nosa nalezy zawiazac cienka nitke zaraz pod paznokciem u malego palca lewej reki. Brzmi zabobonnie, ale lekarka przez telefon polecala zanim maly pacjent sie zjawi w szpitalu. I zadzialalo. Oczywiscie chodzi tutaj o niebezpieczne krwawienia, z ktorymi rodzic sobie nie umie poradzic, a chcialby jakos zalagodzic zanim nadejdzie profesjonalna pomoc. Wierzyc nie wierzyc, na pewno nie zaszkodzi, a pomoc moze.
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że działa
UsuńSpróbowaliśmy kiedyś z naszymi dzieciakami, ale nie zadziałało... MOże niedokładnie zaklejone, a może jednak placebo, którego roczniak i trzylatek nie załapali...?
OdpowiedzUsuńMamy trochę problem, na starszaka działa homeopatyczne cocculine, ale młodsza córa po tym też rzyga - fakt, że jechaliśmy w góry, po serpentynach. Szykuje nam się ponad dwa tysiące km niedługo...
Spróbujemy jeszcze raz zakleić, porządniej:)
Sporo osób poleca też opaski uciskowe może tego spróbujcie. Choroba lokomocyjna to koszmar
Usuńtaaak ! znam to znam :) moja mamusia testowała na mnie i nawet na zieloną szkołę (ze śląska nad morze), tam i z powrotem wróciłam bez dolegliwości :D Później kilka wyjazdów, pępek zaklejony, a teraz (27l) nie mam żadnych objawów haha niby plasterek na pępucha, a takie cuda potrafi :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, działa. Ciągle się zastanawiam dlaczego? Moja hipoteza robocza jest taka, że jeśli choroba lokomocyjna jest związana z błędnikiem, to może ten plaster na pępku w jakiś sposób wpływa na to, że organizm czuje gdzie ma środek ciężkości. Bardzo mnie to intryguje. Może macie jeszcze jakiś pomysły skąd ta skuteczność?:)
OdpowiedzUsuńJestem belfrem i stosuje patent z plastrem oraz oklad z wody utlenionej na głowę na swoich uczniach. W butelce może być zwykła woda na dzieci działa wyjście czegoś profesjonalnego z apteczki. Działa.
OdpowiedzUsuńNo i najważniejsze, że działa :)
Usuńto działa mam 26 lat i na mnie działa już o wielu lat :) A dlaczego.... kiedyś coś czytałam, chodzi o to że błędnik który jest powodem choroby, po zaklejeniu pępka się uspokaja.... nawet 26 godzinna podróż do Chorwacji samochodem jest ok. Tylko trzeba plaster wymieniać :)
OdpowiedzUsuńTeż czytałam coś podobnego, ale badań na ten temat nie znalazłam
UsuńMiałam chorobę lokomocyjną jako dziecko. I ojciec usłyszał o tej metodzie od pielęgniarki. Działa na większość dzieci. Ostatnio szwagierka patrzyła na mnie podejrzanie, myślała chyba, że chcę ją wrobić- ale jej córka, która nie przejechała 100km bez rewolucji przejechała 200km w stanie idealnym i nienaruszonym ;).
OdpowiedzUsuńPolecam również :).
ale jaja:) ponad trzydzieści lat żyję na tym świecie i nie słyszałam wcześniej o tym... wypróbuję na latorośli:)
OdpowiedzUsuńO matko, dziękuję za tę radę, sprawdzę na pewno. Cała rodzina ma kłopoty z podróżami.
OdpowiedzUsuńPlaster z gazą, wypustką na odciski, czy zwykły z rolki?
OdpowiedzUsuńZwykły z rolki :)
UsuńMojemu 6latkowi jazda autem zaczyna sprawiać kłopoty - wypróbujemy :D
OdpowiedzUsuńz pewnością wypróbuję to na Tymku następnym razem. Do pół godziny jest w porządku, gorzej jak jedziemy trochę dłużej :) dziękuję
OdpowiedzUsuńCzytając komentarze o tym czy jest to efekt placebo, zabobon i inne, skojarzyła mi się sytuacja "z życia wzięte" - autopsja. Może Tobie Sroczko się to przyda niedługo;) Mianowicie chodzi o murzynka :D ściślej ciasto. Spóźniał mi się termin porodu, wyznaczony na 24.10 zeszłego roku, chrzestny w jakiejś gazecie przeczytał artykuł o tym, jak to upieczenie murzynka przyspieszyło poród pewnej pani. Nie zastanawiając się długo - dla śmiechu (bo nie wierzę w zabobony:D ) upiekłam ciasto. Na drugi dzień dzwonię do wujka i mówię mu, że dalej nic. Aż tu nagle w nocy odeszły mi wody :D !! i urodziłam :) moją Mariankę :D Pozdrawiam tych wierzących i nie ;) :))))))))
OdpowiedzUsuńhehe, u mnie na forum ciążowym jedna urodziła po plackach ziemniaczanych, kolejne zaczęły smażyć i też rodziły
UsuńAż jestem w szoku że nikt nie wspomniał o metodzie, którą ja w dzieciństwie stosowałam na chorobę lokomocyjna. Dowiedziałam się o niej zupełnie przypadkowo, a że aviomarin nigdy mi nie pomagał postanowiłam spróbować. Jak ręką odjął! Po raz pierwszy w życiu nie wymiotowalam w autokarze i czułam się świetnie. Metoda : Wystarczyło siedzieć na gazecie. Jakiekolwiek. Kiedyś nawet przetestowalam na zwykłej kartce papieru bo zapomniałam gazety a autokar już ruszył. Pełna paniki prosiłam innych pasażerów o kawałek gazety tłumacząc że muszę na niej siedzieć żeby czuć się dobrze.. oj dziwnie na mnie patrzyli. w końcu ktoś się zlitował i wyrwał kartkę z zeszytu ;) zadziałało! naprawdę skuteczność 100% :)
OdpowiedzUsuńDopiero później usłyszałam o metodzie zaklejania pępka, ale stosowalam wiernie swoją :) mogą spróbować Ci na których pępek nie działa :)
Kiedyś jak usłyszałam o takim plastrze to myślałam,że jakiś przesąd. Dopóki nie znalazłam w książce informacji,że wokół pępka znajdują się mięśnie związane mocno z równowagą!i wtedy połączyłam te dwie informacje:) nigdy nie próbowałam,ale trzeba będzie,bo córka czasem ma kiepskie samopoczucie podczas podróży.
OdpowiedzUsuńPodchodziłam bardzo sceptycznie do tej metody, ale u nas też zadziałała. Córcia (2,5roku, więc raczej efekt placebo wykluczam, tym bardziej, że Lokomotiv nie działał, a też mówiłam, że syropek, żeby brzuszek nie bolał. Młoda sama wie co dla niej lepsze - plasterek naklejam bez większych oporów, próba podania syropu kończyła się straszną "awanturą").
OdpowiedzUsuńDobrze wiedzieć. A coś w tym jest :)
OdpowiedzUsuńMi w dzieciństwie jako placebo dawano wit C ;P No i standardowe zalecenia - typu nie patrz w dół, sadzanie z przodu (kiedyś nie było fotelików), itp.
PLASTER NA KRZYŻ NA PĘPEK DZIAŁA!!!!!!!!!5-letni wnuk wymiotował nawet w półgodzinnej jeździe samochodem. Bronił się przed jazdą autem, była to ogromna trauma dla niego, podczas jazdy był przeraźliwie blady i miał nudności, wymiotował. A pomógł plaster nalepiany na pępek !!!!!!!!!!!!! Naprawdę to działa !!!!!!!!!!!! Nie wierze, ze to efekt placebo bo dziecko jest radosne w podrózy.
OdpowiedzUsuńMam chorobę lokomocyjną od dziecka. Teraz mam 27 lat, jakoś sobie radzę, wiem kiedy zbliża się "atak" i potrafię go pokonać (szybkie przełykanie śliny, głębokie wdechy). Kiedyś stosowałam aviomarin, imbir, akupunkture itp. efekt różny, 18 h w autokarze było ok a dwa tyg później po 5 km musiałam wyskakiwać z auta. O plasterku na pępek słyszałam i bardzo mnie to bawiło, bo głupota, zabobony jakieś. Dopóki nie okazało się, że mój 1.5 roczny syn nie jest w stanie przejechać 5 km autem. Przez przypadek tu trafiłam dzisiaj i przy najbliższej okazji zakleje mu ten pępek, całego go mogę okleic tym plastrem, tylko błagam niech to u nas też zadziała...
OdpowiedzUsuńPani Sroko, a czy syn jeździł wtedy tyłem czy już przodem? Moja córka 3l ostatnio każda podróż z pawiem. Jeździ w rwf i szkoda mi zmieniać fotelik
OdpowiedzUsuńPrzodem
UsuńJa mam pytanie, czy syn siedział z przodu, czy z tyłu z zaklejonym pępkiem? 🙂
OdpowiedzUsuńSyn siedział z tyłu
UsuńTeż jestem ciekawa tej metody z zaklejeniem pepka. Mój 3 leni syn nawet podczas 20 minutowej jazdy potrafi zwymiotować. Lokomotiv nie chce pić a tabletkami nie chce go za bardzo faszerować
OdpowiedzUsuńWitam! Co prawda dopiero kończy się styczeń ale nie ważne, ogólnie chodzi o to że moja 10-letnia córka ma w wakacje jechać przez 2 godziny na wieś do przyjaciółki ALE POCIĄGIEM. Moje pytanie jest takie - Czy w pociągu też to zadziała? Może to być głupie pytanie ale to jej i mój pierwszy raz w pociągu. Proszę o szybką odpowiedź pomimo faktu, że jest jeszcze dużo czasu.
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia czy zadziała w pociągu, w pociągu moje dziecko nie ma choroby lokomocyjnej, więc nie miałam potrzeby wypróbowywać tej metody.
Usuń