Po pierwszych użyciach już wiedziałam, że śliniak jest za krótki, że rozbryzg dziecięcia bywa znaczny. Po praniu przekonałam się, że plamy nie schodzą, a mnie zwyczajnie drażni poplamiony śliniak.
Potem były śliniaki z tzw. ceraty. Niestety ponownie niektóre posiłki potrafiły zostawić na nich niezmywalne plamy (patrz marchewka), wzorki się ścierały i po niedługim czasie śliniaki wyglądały jak wywleczone ze śmietnika.
Były również takie plastikowe dyńdańce jak to nazwałam. Twarde, nieprzyjemnie i w zasadzie nie wiem po co.
Mieliśmy jeszcze koszulkę z nieprzemakalnego materiału, z którego produkują kurtki przeciwdeszczowe. Przy czym Rycerz biedny pocił się w niej niemiłosiernie.
Koniec końców udało nam się wydać majątek na śliniaki i przetrwać okres rozszerzania diety i nauki jedzenia.
Tym razem miało być podobnie. Nie chciało mi się latać po sklepach w poszukiwaniu dobrych śliniaków. Kupiłam pierwsze lepsze płacąc chyba 10zł za trzy sztuki. Po miesiącu czasu byłam już bez śliniaków. Jeden "się potargał", dwa się poplamiły i po kilku praniach wyglądały jak szmatki do podłogi. Cóż miałam kupować następne kiedy dostałam do testów śliniaki Close.
Pierwsze co rzuca się w oczy to fajne wzornictwo. Drugie, to miękki materiał, delikatny w dotyku, bark jakiejkolwiek "ceraty". Trochę sceptycznie podeszłam do tematu. Po pierwsze byłam pewna, że po pierwszym posiłku trzeba będzie prać śliniak jak i ubranie. A tu niespodzianka.
Materiał jest plamoodporny! Żadne żarcie się śliniaka nie ima. Nic, totalnie nic nie zostawia plam, ba nic nie wsiąka. Śliniak testujemy około dwóch miesięcy jak widać śladów użytkowania brak.
Śliniak koszulka jest równie miły i delikatny i tak samo cudownie palmy się go nie imają. Nie wiem który jest fajniejszy.
Od śliniaka powyżej różni go to, że nie ma tej miękkiej wyściółki, lecz coś przypominające wiskozową ściereczkę. Na razie Maluszka była ubrana w niego dwa razy - jest jeszcze za mała na takie śliniaki, ale jak już zacznie sama jeść to mamy ubranie jak znalazł :)
Śliniaki możecie kupić TUTAJ
Skorzystałam z porady i jesteśmy bardzo zadowoleni ze śliniaczka:)
OdpowiedzUsuńA czy ktoś używa może zastawu jedzeniowego tejże firmy?
Close parent, pop-in, zestaw do karmienia ze śliniakiem, monster herman - dostępny w Smyku.
Szukam czegoś dla rocznego synka :)
Dziekuje bardzo za te rekomendacje! Przy dziecku nr 1 przerobilam z 7 fartuszkow ochronnych do jedzenia i z zadnego nie bylam zadowolona - albo za sztywne, albo slabo chronily, albo sie niszczyly w praniu i tak ciagle cos.. Dla dziecka numer 2, zachecona tym wpisem, kupilam fartuszek z close. Jestem bardzo zadowolona! Fartuszek jest wygodny dla dziecka, super zakrywa ubrania, a do tego pomimo wielokrotnego prania nic sie z nim nie dzieje (korzystam z niego codziennie od roku).
OdpowiedzUsuńSuper wpis, my zaczeliśmy od śliniaków close parent ale niedawno znaleśliśmy Polską markę Moon Bloom i zainwestowaliśmy w dziewczęcy śliniak https://moonbloom.pl/sliniaki-z-rekawami/47-sliniak-z-rekawami-happy-bunny.html Piękne wzornictwo, wykonane ręcznie, zapięcia na wygodne napy, które można zapiąć w zależności od wieku dziecka. Na pewno posłuży nam na długo, także do prac plastycznych. Mają także świetne maty ochronne pod przesło do karmienia.
OdpowiedzUsuń