Do wygrania sporo fajności.
Miejsce pierwsze suchy peeling kawowy, balsam w świecy, mus do ciała, oraz balsam do ust i jeszcze rabat 25% na zakupy w sklepie firmowym Nacomi
Miejsce drugie balsam w świecy, mus do ciała, oraz balsam do ust i rabat 25% na zakupy w sklepie firmowym Nacomi
Miejsce trzecie balsam w świecy, mus do ciała i rabat 25% na zakupy w sklepie firmowym Nacomi
Aby wygrać jeden z tych trzech zestawów trzeba do 11/02/2017 w komentarzu pod tym postem napisać
Jaki najfajniejszy prezent otrzymałyście/otrzymaliście na walentynki?
Wyniki zostaną ogłoszone w tym poście 12/02/2017
osoby komentujące anonimowo proszone są o podanie adresu do kontaktu.
WYNIKI!!!!!!
Pierwsze miejsce
Drugie miejsce
Miejsce trzecie
Zwycięzców proszę o kontakt celem podania adresu wysyłki - proszę również podać telefon kontaktowy dla kuriera.
Gratuluje i czekam na kontakt.
Synka ❤👶😍
OdpowiedzUsuńNajpiekniejszy prezent na Walentynki dostałam 22lata temu kiedy lekarz powiedział że właśnie urodziłam syna kiedy przygotowani bylismy na urodzenie drugiej córki.I to był Cud narodzin, życzę każdej kobiecie tak nie oczekiwanego prezentu. Teraz każdy wie kto ma przyjść na świat.
UsuńDo tej pory mój najfajniejszy prezent jaki był na Walentynki to dwa dni pobytu w hotelowym SPA, jadąc w ciemno i nie wiedząc gdzie i po co.. :)
Usuńmilenabuziaczek1@op.pl
Najfajniejszym prezentem było pluszowe serduszko od męża z napisem "kocham Cię" tak banalne i proste ale urocze i oddające najwięcej uczucia😊 Do dziś je mam❤
UsuńKarteczka w kawiarni o treści:
UsuńTo niesamowite jak jeden uśmiech,
może odmienić czyjś los.
Nawet najgorsza kawa w Twoim towarzystwie
może mieć smak czaru.
-Ja
shamrockkk@wp.pl
Moim najlepszym prezentem na Walentynki (parę lat temu) było uświadomienie sobie, że miłość jest blisko, jest moim kolegą i mieszka tuż koło mnie :).
UsuńUważam, że to było dużo ważniejsze niż rzeczy materialne. Zrozumienie, że ciężko jest przeżyć życie samemu, że potrzebny nam jest ktoś bliski i często jest to ktoś, kogo mamy tuż obok, a nawet o tym nie wiemy ;)
Każdemu życzę, żeby czasem rozejrzał się wokoło i patrzył szerzej, bo być może jego wymarzony prezent walentynkowy jest tuż obok. To cenniejsze niż wszystko! :)
Pozdrawiam.
a.radomska1@op.pl
Najfajniejszy prezent na walentynki dostałam 3 lata temu w postaci mojego kochanego męża, który właśnie w dniu św. Walentego mi się oświadczył na szczycie London Eye :)
UsuńChyba najfajniejszy prezent dostałam rok temu, kiedy to po 10h pracy wróciłam padnięta do domu a mój Narzeczony czekał na mnie w posprzątanym na błysk domu i podał mi zrobione przez siebie tiramisu. Zaznaczam, że nie ma on zbytnio zdolności kulinarnych a owe tiramisu miało wątpliwą konsystencję jednak smakowało tak dobrze jak żadne inne ;)
UsuńNajlepszym prezentem na walentynki jaki dostałam były narodziny córeczki i radość męża:)
OdpowiedzUsuńNajlepszym prezentem na Walentynki byly narodziny synka <3
OdpowiedzUsuńKontakt pastelove.wroclaw@gmail.com
Najlepszy prezent walentynkowy to wspólnie spędzony czas i wyjście do kina z moim narzeczonym :)
OdpowiedzUsuńNajlepszym prezentem jaki kiedykolwiek otrzymałam na walentynki od męża było wzięcie przez niego dodatkowego wolnego, żeby pomóc mi się zająć 1,5-miesięcznym synem :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Ola (commiserate.you@gmail.com)
Przyjaźń ☺ Dokładnie w Walentynki,7 lattemu,poznałam świetną dziewczynę( tak,tak 😁) z którą przyjaznimy się do tej pory.Jedyna osoba, do której mogę powiedzieć "wariatka, zołza, pier**lisz", która będzie się śmiała z tego i odpłaci mi z nawiązką 😉 Wszystkiego najlepszego moja Walentynki! ❤
OdpowiedzUsuńSynka ❤👶😍 martom.marla@gmail.com
OdpowiedzUsuńNajfajniejszym prezentem z jakiejkolwiek okazji (a czasem i bez okazji :)) jest dla mnie przygotowane przez męża pyszne śniadanie, to że skupia się na tym co lubię (mimo że lubimy zupełnie inne rzeczy) i wspólnie spędzony czas - szczęście :-).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Najfajniejszy, najlepszy, najukochańszy, wyczekiwany "prezent" na walentynki to to, że powinna urodzić się moja pierwsza córcia <3,zobaczymy kiedy będzie chciała poznać tatę i mamę :)
OdpowiedzUsuńPrzyjaźń ☺. 7 lat temu, dokładnie w Walentynki,poznałam dziewczynę (tak, tak 😁). Przyjaznimy się do tej pory, jest jedyną osobą do ktorej mogę powiedzieć "wariatka, zołza, pier***isz", a ona będzie się śmiała i odplaci mi z nawiązką 😉. Wszystkiego najlepszego Walentynko ❤
OdpowiedzUsuńDostałam od męża komplet biżuterii...po rozpakowaniu okazało się że taki sam jak na poprzednie walentynki :) Wyszło na to ze moj mąż ma niezmienny gust i zawodną pamięć :)
OdpowiedzUsuńKiedyś dostałam wielkiego pluszowego Kubusia Puchatka. Teraz dzieci się chętnie nim bawią.
OdpowiedzUsuńNajlepszy prezent to romantyczna kolacja przy świecach w całości przygotowana przez mojego męża! :)
OdpowiedzUsuńmadziuszka279@op.pl
Najfajniejszym prezentem na Walentynki jaki otrzymałam od mojego wtedy jeszcze nie-męża był wielki bukiet róż i wielka poducha w kształcie serca. Do tego wspólna kolacja i miły film :) Pełna sielanka :)
OdpowiedzUsuńKiedyś mieliśmy tylko siebie. Później stworzyliśmy Ciebie i od 14 lutego 2011 r. mamy wszystko :) 6 lat temu spędziliśmy cudowne Walentynki witając na świecie naszego synka.
OdpowiedzUsuńNamawiasz ludzi żeby wklejali swoje adresy e-mail w komentarzu? Serio?! Już trochę "siedzisz w tym biznesie" żeby wiedzieć czym to grozi.
OdpowiedzUsuńŻaden, a raczej prawie żaden. Będąc w podstawówce dostałam kartkę od "Anonima", który napisał mi mniej więcej coś takiego; cytuję "kocham/lubię Pałlinę bo ładnie gra na flecie. Spotkajmy się tego dnia, o tej godzinie w katedrze na mszy pod ołtarzem"
OdpowiedzUsuńOt taki to mój podstawówkowy Walenty, niestety nigdy się nie dowiedziałam kim był, ale historia zapadla mi w pamięci do dzisiaj. Ahoj!!!
Z przykroscia musze stwierdzic, ze zaden prezent otrzyymany na Walentynki nie utkwil mi w pamieci ;-( moze w tym roku bedzie inaczej? Mam nadzieje, ze maz mnie tym razem zaskoczy :-) pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńNajfajniejszy? Dopiero dostanę, od Pani ;)
OdpowiedzUsuńNajfajniejszy prezent dostanę dopiero w tym roku. A będzie to po prostu czas spędzony z mężem i córcią (3 mc.) Pewnie na podłodze na macie do zabawy �� To nasze pierwsze walentynki we troje. W ramach atmosfery będziemy się jeszcze więcej przytulać rodzinnie. To w końcu święto miłości w każdej postaci :)
OdpowiedzUsuńW zeszłym roku, 14.02 raniutko jak mąż jeszcze spał, zrobiłam test ciążowy. Pokazały się dwie tłuściutkie róźowe kreski. BYł to najlepszy prezent walentynkowy jaki mogłam od męża dostać. Dziś ten prezencik ma już dwa miesiące. Natomiast moja dwuletnia wtedy córeczka dała mi piekną narysowana przez siebie laurkę z "głowonogiem" bo tylko to umiała wtedy rysować. Piękne walentynki :) Olamo
OdpowiedzUsuńNajcudowniejszym prezentem walentynkowym był pierwszy uśmiech mojego dziecka 😍 niesamowita niespodzianka ☺
OdpowiedzUsuńKontakt - sylspa@gmail.com
Pewnie nie będę wyjątkowa, ale chodzi o prezent dla mnie najfajniejszy, a więc pierścionek zaręczynowy ❤️��❤️
OdpowiedzUsuńLove Love Love ☺️
Moim najwspanialszym prezentem walentynkowym był pierścionek... zaręczynowy! Walentynki spędziliśmy w luksusowym hotelu. Spodziewaliśmy się gwaru, a byliśmy jedynymi gośćmi w hotelowej restauracji. W menu stać nas było tylko na przystawki. Nie mniej to ciągle moje ulubione walentynkowe wspomnienie
OdpowiedzUsuńNajfajniejszy prezent, jaki dostałam na Walentynki to roczny karnet do ZOO, które absolutnie uwielbiam o każdej porze roku, dnia i nocy :)
OdpowiedzUsuńJa dostałam swojego (teraz) męża!
OdpowiedzUsuńNajlepszy z najlepszych ❤️❤️
Najlepszy prezent walentynkowy dostalam 3 lata temu,maz (wtedy chlopak) zabral mnie na wycieczke niespodzianke do Rzymu w moje urodziny czyli 13.02 a w walentynki mi sie oswiadczyl jak do tej pory najlepszy prezent ever pozdrawiam :) (dzemik13@gmail.com)
OdpowiedzUsuńMyśle, ze najfajniejszym prezentem ever było dla nas zajście w ciąże w Walentynki �� Przynajmniej lekarz tak wyliczył datę poczecia...nie ma to jak "święto miłości"��AgaK
OdpowiedzUsuńNajwspanialszym walentynkowym prezentem było spotkanie z moim obecnym mężem. �� żaden materialny prezent nie może się równać z kontaktem z osobą, którą się kocha! A drugim trochę spóźnionym walentynkowym prezentem (urodził się parę dni po walentynkach) był nasz syn! ����
OdpowiedzUsuńMój mail: inho_88@interia.pl
To bylo sześć lat temu...zimno, ciemno..góralski szałas ..pieczone pstrągi...w tle muzyka ma skrzypkach... Ja w grubym i za dużym polarze męskim, czapka "uszatka" ..i wtedy dostalam prezent niespodziewanie: pierścionek zaręczynowy 😊
OdpowiedzUsuńod tamtej pory mieszkam w górach nieopodal tego szałasu...
Malgosia (marguerite.fr@interia.pl)
😊😉💜
PS. Nacomi 😘💚
Najlepszy prezent walentynkowy dostalam 3 lata temu,maz ( wtedy chlopak) zabral mnie na wycieczke niespodzianke do Rzymu w moje urodziny czyli 13.02 a w walentynki kleczal z pierscionkiem w dloni, jak do tej pory najlepszy prezent ever :) pozdrawiam (dzemik13@gmail.com)
OdpowiedzUsuńNasz lekarz wyliczył, ze starsza córeczka została poczęta właśnie 14.2...💖💖
OdpowiedzUsuńNajfajniejszy prezent jaki dostałam na walentynki? W zasadzie parę dni przed walentynkami, ale traktowałam go jak prezent na walentynki i wszystkie inne święta, jakie po nich następowały... Dostałam wymarzony pierścionek, mój mężczyzna mi się oświadczył! W zwykłą niedzielę, gdy byłam ubrana w powyciągane dresy, w tłustych włosach, bez makijażu, krzątając się po mieszkaniu i po prostu odpoczywając i korzystając z dnia wolnego. Dzisiaj jest już moim mężem.:) Ale lepszego prezentu około walentynkowego nie mogłam dostać. :)
OdpowiedzUsuńNajpiękniejszym prezentem jaki dostałam była moja córka <3 Co prawda urodziła się 15 lutego ale już dzień wcześniej były zwiastuny i miała ochotę wyjść. W tym roku obchodzimy jej 1 urodziny i to będą kolejne cudowne Walentynki :) Hania
OdpowiedzUsuńhanna.szyburska@wp.pl
Notes wyglądający jak czekolada (kocham czekolade) a w nim wlasnorecznie napisane powody za które kocha mnie partner :) wiem wiem takie banalne ;)
OdpowiedzUsuńMarta
martamat@op.pl
U mnie 2 lata temu najlepszym prezentem walentykowym była i jest obrączka ;)
OdpowiedzUsuńTak... Ślub w Walentynki ;) Mąż nie ma opcji zeby zapomniał o rocznicy ;P
Miłość mojego ukochanego i naszego synka, a za chwilę jeszcze córeczki. Żaden inny prezent nie jest w stanie przebić tej radości i szczęścia jakie nam towarzyszą każdego dnia.
OdpowiedzUsuńNajfajniejszy przezent Walentykowy to mój chłopak, wieczór we dwoje i super kolacja oraz film + róża i całus <3
OdpowiedzUsuńAgnieszka Ochab - Dobrowolska ☺
OdpowiedzUsuńNajfajniejszy prezentem był zestaw do robienia paznokci hybrydowych , kupiony przez mojego męża, opowiadał mi jaki pani w sklepie miała z niego ubaw...do tego wybrany kolor lakieru soczysta czerwień, która nie koniecznie leży w moim guscie��ale liczy się gest. Poprostu miał dość mojego marudzenia ze co 3-4dni musze na nowo malować paznokcie wiec i on i ja mamy spokój. Ja sama nie wpadłabym na taki pomysl , wiec chwala mu za to☺pozdrawiam
Najfajniejszym prezentem na Walentynki nie była rzecz, ale powrót mojego ukochanego z platformy wiertniczej z Afryki. Trzymał wszystko w tajemnicy, tak bym się nawet nie domyślała, że własnie wtedy wraca. Nie było go już 7 tygodni, byliśmy bardzo stęsknieni, a na początku lutego powiedział mi, że musi zostać parę tygodni dłużej, bo jego zmiennik się rozchorował i nie może przybyć. Było mi strasznie przykro, ale oczywiście nie marudziłam, bo wiedziałam, że jemu jest tam ciężej niż mi.
OdpowiedzUsuńW walentynki umówiłam się z koleżankami (tymi, które wciąż były singielkami) na babskie spotkanie na mieście, ale każda się spóźniała i nie odbierała telefonu. Miałam już wyjść wkurzona, ale wtedy w drzwiach stanął Antek z bukietem tulipanów, a mnie zamurowało. Jaka była radość! Aż się rozpłakałam :) To była największa niespodzianka i największe zaskoczenie, jakie przeżyłam :) Oczywiście dostałam też mały upominek - naszyjnik z zielonych afrykańskich malachitów, ale to był tylko dodatek do jego osoby :)
Pozdrawiam i życzę miłych Walentynek :)
kasaider@o2.pl
Najpiękniejszym prezentem było rękodzieło mojego męża, który na codzień nie wykazuje zapędów artystycznych :) Na walentynki mąż ulepił dla mnie piękną kompozycję z masy solnej. Wypełni zakrętkę od słoika masą, następnie wysypał zielonym brokatem (trawa) i na tej oto powierzchni postawił ognisko a przy nim posadził zrobione przez niego cudne kolorowe figurki misia i królika, piekących kiełbaski na ognisku. Ten Miś to on, a Królik to ja (tak mąż mnie nazywa że względu na ilość pochłanianej zieleniny ;-) To był najbardziej uroczy prezent jaki kiedykolwiek dostałam, żadna kartka walentynkowa go nie przebije :) Szkoda, że nie można wrzucić zdjęcia ;-) Gosia Jancerowicz jancerowiczm@gmail.com
OdpowiedzUsuńW sumie żaden z prezentów walentynkowych nie zapadł mi w pamięci. Liczę, że właśnie ten od Sroki i Nacomi będzie tym najfajniejszym <3
OdpowiedzUsuńNajpiękniejszym prezentem, który otrzymałam na Walentynki była kartka własnoręcznie zrobiona przez mojego partnera. Wyglądała potwornie, ponieważ mój luby nie ma za grosz zdolności manualnych niemniej jednak poplakalam się że wzruszenia. Był to najmilszy gest na jaki mógł się zdobyć i ja ten gest to tej pory wspominam i doceniam :) klaudia.grzegorczyk@o2.pl
OdpowiedzUsuńRok temu męża, w tym roku prawdopodobnie syna☺
OdpowiedzUsuńJoanna.rogowiec90@gmail.com
Nie robimy jakiegoś specjalnego wydarzenia z Walentynek, nie puszczamy lampionów do nieba itp. - wystarczy dobre spaghetti (ja), wino (wybiera on) i planszówka + chwila świętego spokoju 😉 Mam nadzieję, że w tym roku też zrobimy sobie taki prezent 😊 szalasna.marta@gmail.com
OdpowiedzUsuńW pewne pamiętne walentynki dostałam od męża termofor :D Może nie był to zbyt romantyczny prezent ale za to praktyczny do bólu, chociaż nie powiem, wszystko przebił kupując mi szampon Nizoral na kolejne święto :D
OdpowiedzUsuńIzabelaszmyd@gmail.com
Dawno temu, w zamierzchlych czasach, dostalam od kolegi biale Toblerone, bo to byla wtedy jedyna czekolada jaka jadlam.
OdpowiedzUsuńDwa lata temu w Walentynki dowiedziałam się, że zostanę mamą:) tak wyczekiwana i ukochana córcia była już w brzuszku.
OdpowiedzUsuńkowalewska.mnk@gmail.com
OdpowiedzUsuńPostanowiliśmy urządzić romantyczną kolację przy tea lightach. Dopiero wprowadziliśmy się do naszego pierwszego mieszkanka, więc o konieczne artefakty nie było łatwo. Na stół, zamiast obrusu, położyliśmy na szybko przeprasowane prześcieradło. Zamiast czerwonego wina w kieliszkach - do szklanek lała się wódka z grejfrutem. Jako główny punkt wieczoru na stół wjechała tortilla obwiązana sznurówkami do butów, żeby się nie rozpadała (komu by się chciało lecieć po folię aluminiową, mieliśmy swoje sposoby!). Wsunęłam na siebie pończochy w serduszka kupione w Pepco za 5,99. To była noc. To byli czasy.
Ha! Najfajniejszy prezent, który zapamiętam do końca życia dał mi... Egzaminator z WORDu - w Walentynki 2008 był łaskawy i dał mi zdać prawo jazdy :P
OdpowiedzUsuń10 lat temu, dostałam od chłopaka na walentynki sesję zdjęciową :). Byłam na niego trochę zła, bo nie lubiłam, kiedy ktoś cykał mi fotki a profesjonalna sesja bardzo mnie stresowała. Po latach zdjęcia te wiszą oprawione w ramki obok naszych fotografii ślubnych. Cudownie jest widzieć, jak zmieniliśmy się, wspomnieć wszystko, co wydarzyło się pomiędzy tymi ujęciami i z łezką w oku stwierdzić, że małżeństwo to konsekwencja naszych najlepszych życiowych decyzji :). aleksandra.a.sroka@gmail.com
OdpowiedzUsuńNie wiem czy można nazwać to prezentem, ale w Walentynki brałam ślub! :) <3 A żeby było zabawniej tego samego dnia potwierdziło się, że jestem w ciąży <3 Czy mogłabym dostać coś piękniejszego w dniu zakochanych? Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńWłaściwie od lat mamy z mężem zasadę, że zamiast gadżetów i prezentów po prostu obdarowujemy się wspólnie spędzonym czasem :) bo należy kochać ludzi a nie rzeczy. W tym zabieganym swiecie nie ma nic przyjemniejszego niż specjalnie uszykowana kolacja we dwoje lub wyjście na miasto oraz długie rozmowy o życiu, planach na przyszłość ♡ Mam nadzieję, że i w tym roku mąż podaruje mi swój czas!
OdpowiedzUsuńPaprotkę z napisem kapitalizm;) lucrezia @o2 .pl
OdpowiedzUsuńMoim najfajniejszym prezentem na walentynki były oświadczyny mojego obecnego męża (dodam, że były to oświadczyny po 7 latach cudownego związku ). W obecnej chwili jesteśmy szcześliwym małżeństwem i w te walentynki oprócz naszej miłości bedziemy świetować oczekiwanie na nasze największe szczęście- córeczkę!
OdpowiedzUsuń:)
Myślę , że to co napiszę dla wielu zabrzmi banalnie ale dla mnie jest to coś zupełnie bezcennego !!!! Moja bratnia dusza ,opoka , terapeuta tego dnia 28 lat temu przyszła na ten świat- najlepsza przyjaciółka :-)
OdpowiedzUsuńTo mój wyjątkowy , nieoceniony prezent coroczny na każde Walentynki :-)
Pierścionek zaręczynowy :) Walentynki 2015 :)
OdpowiedzUsuńbeata_lew@o2.pl
Paprotkę z napisem kapitalizm ;)
OdpowiedzUsuńPzdr
Nigdy jakoś specjalnie nie obchodziła Walentynek. Ale takim chyba miłym prezentem była kartka od ukochanego ze szczerym wyznaniem uczuć, na które ciężko mu się zdobyć na codzień. neira 83@wp.pl
OdpowiedzUsuńPierwszy pocałunek od chłopaka ktory kilka lat później został moim mężem i niedługo bo nie 14 a 16 lutego mija nam 13 lat razem
OdpowiedzUsuńAgata L.ll
Generalnie nie przywiązuje uwagi do walentynkowych prezentów :) Jednak walentynki sprzed 3 lat pamiętam do dziś :) Miesiąc wcześniej urodził się mój pierwszy synek, mąż był w domu i powiedział, żebym wyskoczyła na miasto, odpoczęła, zrobiła sobie babski dzień <3 Wróciłam po południu, a w domu zastałam obiad na stole, posprzątane mieszkanie i wielgachny bukiet pięknych róż <3 Byłam tak zaskoczona, że nie zobaczyłam wszystkiego - dopiero po chwili mąż kazał mi dokładniej obejrzeć kwiaty ;) Między różami schowane było pudełeczko w kształcie serduszka a w środku piękny pierścionek z diamentem <3 Odstawiłam bukiet na stół, przymierzyłam pierścionek i pewna że to już wszystko znowu usłyszałam, żeby jednak założyć swoje okulary ;) Znowu poleciałam do bukietu a tam kolejne pudełeczko - w środku diamentowe kolczyki do kompletu <3
OdpowiedzUsuńA prezent dostałam w podziękowaniu od taty i synka za to, że jestem super mamą, fajną żonką i że dzielnie znoszę fanaberie moich mężczyzn <3 <3
Ewa /wierzchowskaewa@o2.pl/
Suszarka do włosów i woda toaletowa :) Ewa Kędzierawska
OdpowiedzUsuńZ miłości do miłości :) <3 Z miłości mamy naszą 6 letnią córkę, naszą Walentynkę urodzoną 14.02.20111r:D
OdpowiedzUsuńDawno temu dostałam na walentynki wiersz napisany specjalnie dla mnie, ale i tak najlepiej pamiętam serduszko, które narysowała dla mnie moja córeczka. Ciężko było stwierdzić co to ale i tak było najpiękniejsze.
OdpowiedzUsuńPo 10 godz pracy zrezygnowania ze wtedy narzenarzeczony zapomniał bo już była 23 ciemno jak cholera. Idę na parking stróż jakoś dziwnie patrzy, otwieram auto a tu wylatują balony czerwone serca 😀 trochę mi zajęło zanim dokokdokokopałam się do kierownicy. Nie wspomnę ze cal y parking w balkonach bo musiałam jakoś wsiąść i zrobić sobie miejsce. Saseta1@op.pl
OdpowiedzUsuńjedyny i niepowtarzalny: 2 kreski na tescie ciazowym
OdpowiedzUsuńnatalia.belhas.m@gmail.com
Wlasnorecznie namalowany obraz w ołówku i do niego cuudny wiersz.
OdpowiedzUsuńRęcznie zrobiona meega duża walentynka skladająca się ze zdjęć pprzez mojego męża
OdpowiedzUsuńDroga Sroczko,
OdpowiedzUsuńNajfajniejszy prezent Walentynkowy dostałam od swojego Dziecka. Mianowicie było uprzejme nie urodzić się w Walentynki, tj. w niedzielę zeszłego roku :-) W ogóle zeszłoroczne Walentynki mi się udały, bo wygrałam też konkurs w gazecie i dotarła do nagroda w formie książki "Slow Sex". Położne i lekarze na oddziale dziwnie na mnie patrzyli, gdy zaczytywałam się w niej, a moje dziecko w tym czasie smażyło bilirubinę w inkubatorze. Pojęcia nie mam, o czym jest ta książka, choć ją doczytałam do końca. Wiadomo - hormonalny kisiel w mózgu i pół pamięci skasowane :-) Mimo wszystko, oba prezenty uważam za udane :-) vera_alex@wp.pl
Olbrzymie pudło wypełnione balonami w kształcie serca, które uniosły się, gdy je otworzyłam <3
OdpowiedzUsuńKiedy jeszcze byłam studentką, kolega z roku z okazji Walentynek zorganizował nam na wspólny skok na bungee - oczywiście do ostatniej chwili trzymał niespodziankę w tajemnicy. Podziałało :) Jesteśmy od kilku lat małżeństwem i w tym roku pierwszy raz spędzimy Walentynki z naszą córeczką, która dopiero co przyszła na świat :) [kontakt: ksiezniczka.angina88@gmail.com]
OdpowiedzUsuńDostałam niespodziankę, pod postacią aromatycznej kąpieli w mleku i otoczeniu świec, a do tego storczyka, który otrzymał imię Staszek. Mam go do dziś, właśnie ponownie rozkwita :)
OdpowiedzUsuńBransoletkę z zawieszka puzelkiem 🙂
OdpowiedzUsuńJestem dla swojego męża brakującym "elementem układanki" wiec idealnie pasuje😍
chefalump15@wp.pl
Najlepszym prezentem walentynkowym jaki kiedykolwiek dostałam był kebab, pomysłodawcą był mój obecny mąż, człowiek renesansu. Z tego oto szczególnego miejsca dziękuję Ci kochanie, że tak o nas dbasz - o mnie i mój brzunio :-P
OdpowiedzUsuńParówki na śniadanie walentynkowe :))))))
OdpowiedzUsuńNajlepszy prezent na Walentynki zrobił mi mój ówczesny chłopak, kiedy po nadgodzinach w pracy wróciłam, a w domu czekała na mnie ciepla, pięknie pachnąca kolacja. W końcu przez żołądek do serca. Dzisiaj jest moim Mężem <3 pozdrawiam Agnieszka KK.
OdpowiedzUsuńNajpiękniekszy prezent to czas,cały dzień wspólnie spędzony -bez szału i zbędnej napinki. Piżamy, wino,chipsy i dobry film! :) agatas87@o2.pl
OdpowiedzUsuńWalentynkowe pocztówki, kartki... z czasów podstawówki i liceum.
OdpowiedzUsuńCóż to były za czasy, kiedy w szkole na 14 lutego roznosili po klasach nasze walentynkowe kartki, trzymam je na pamiątkę juz od przeszło 15 lat i przypominają mi pierwsze historie miłosne, pierwsze zauroczenia, ale również dawnych przyjaciół. Niby nic specjalnego, ale maja dla mnie największą sentymentalną wartość, jeżeli chodzi o to święto.
Mój mail: nili_69@interia.pl
Walentynki 2008.. Ach, co to był za czas. Byłam ze swoim chłopakiem już 2 lata ;-) i bardzo marzyłam o pierścionku zaręczynowym.. Wiedziałam, że to ten jedyny i na dodatek wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały rychłe zaręczyny. Znajomi w pracy mówili,że dostanę prezent, z którego będę bardzo zadowolona. To dodatkowo podtrzymywało poziom euforii :-D Nadszedł pamiętny dzień.. Luby dał mi pudełeczko - troszkę większe niż "pierścionkowe", ale pomyślałam, że w środku jest kolejne mniejsze;-) Rozpakowuję z pełnym uśmiechem, zrywając kolejne warstwy papieru.. A tu moim oczom ukazuje się nowy model Nokii :-( O matko z córką, ale się wtedy rozbeczałam.. Pamiętam minę mojego (już teraz) męża. Zawsze to wspominamy i mamy niezły ubaw, ale wtedy przysięgam mało brakowało, a bym zastrzeliła jego wraz z wszystkimi znajomymi, którzy ciągle wspominali o prezencie, z którego bardzo się ucieszę! :-)) P.S. Sroczko obserwuję Cię namiętnie, ale ciągle anonimowo. Mój mail: agnieszka_gusmann@interia.eu
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :-)
Przesylam również gratulacje z okazji 6 rocznicy powstania bloga. Robi Pani swietna robotę!
OdpowiedzUsuńOtrzymałam pięknego KAKTUSA (sekulenta) Aloe Vera od męża i był to najlepszy prezent walentynkowy ponieważ był mi potrzebny do maseczek, bardzo się przydał i rośnie do dzisiejszego dnia w naszym domu śliczny okaz prosto z pobliskiej kaktusiarni. kontakt: ewa.balcerak81@gmail.com
OdpowiedzUsuńRok temu, dokładnie 12 lutego ale Walentyki zostały bezkonkurencyjnie zdominowane, po długim czekaniu usłyszeliśmy z mężęm najpiekniejsze słowa "Gratuluję, macie syna". I tak oto nasz świat zwariował a kilka tygodni później dołączył do nas najcudowniejszy adoptowany chłopiec. Uff znów się wzruszyłam.
OdpowiedzUsuńKontakt: michalinaklejment@wp.pl
Oswiadczyny 😊 annablaz2@o2.pl
OdpowiedzUsuńJa dokładnie dwa lata temu w walentynki dostałam męża! :) <3
OdpowiedzUsuńMaja.kaznowska@gmail.com
Jaki ja otrzymałam prezent - mąż (wtedy jesce nie był mężem) pracował w pizzerii. Ja w jakimś molochu (już tam nie pracuje ;) ). Lubiliśmy się droczyć, no bo kto się czubi ten się lubi. Rzadko podawałam jako pierwsza dłoń. Zwykle robił to on. Ale przed walentynkami tak się zacietrzewiliśmy na siebie, że nie odzywaliśmy się kilka dni. Coż..myślę sobie..po walentynkach.. :/ siedziałam w pracy, koleżanka zawołała mnie, bo pan przywiózł pizzę. Tyle,że nikt jej nie zamawiał. Pan (tego dowoziciela pizzy nie znałam!) wytłumaczył, że pizza jest już opłacona i jest na moje nazwisko. NA początku zdumienie! A po otwarciu jeszcze większe, bo... pizza była w kształcie SERCA!!! obłożona bogato czerwoną papryką i innymi dodatkami.
OdpowiedzUsuńPóźniej dostałam sms z życzeniami a po pracy ogrom buziaków.
Jak dotąd to była jedyna taka nietuzinkowa pizza walentynkowa :) i miło to wspominam! :)
Kaya_85
Najlepszy prezent walentynkowy? Mój, wówczas, swieżo upieczony mąż napisał na ścianie w naszej sypialni wyznanie miłosne ;) tak niewiele potrzeba do szczęścia <3
OdpowiedzUsuńkaro_lin@wp.pl
Niestety tylko czekoladki :( Mój mąż się nigdy nie postarał :( Byle odfajkować kolejną okazję :(
OdpowiedzUsuńDokładnie dwa lata temu w Walentynki mogliśmy zakończyć u naszego niemal rocznego dziecka terapię kaskową. Lekarz właśnie w tę datę polecił zdjąć jej kask. Ryczałam wtedy jak wariatka ze szczęścia i ulgi, że to już. Mąż zresztą też, chociaż zdecydowanie mniej intensywnie. Śmiejemy się teraz z tego, ale całe to doświadczenie z kaskiem było dla nas naprawdę ciężkie.
OdpowiedzUsuńMarta
I jeszcze jedno: gratulacje i szacunek Pani Sroko. 6 lat ciężkiej pracy i kawał dobrej roboty. Dziękuję za to.
OdpowiedzUsuńMarta
Parę ładnych lat temu jak chodziłam jeszcze do szkoły, w Walentynki zadzwonił dzwonek do moich drzwi, a gdy otworzyłam znalazłam czerwoną różę i liścik z wierszykiem miłosnym z błędami ortograficznymi:-) ale i tak był słodki:-) Później dowiedziałam się że to od chłopaka z równoległej klasy. Miłe wspomnienie po dziś dzień, a minęło jakieś 15 lat i właśnie mi Pani o tym przypomniała:-) k.magda@autograf.pl
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o walentynki to mój mąż co roku powtarza stwierdzenie : Walentynki? A co to za święto? Albo: Walentynki to ty masz ze mną zawsze. Ha ha Dlatego bardzo mnie zaskoczył, gdy pewnego razu zjawił się z własnoręcznie wypisaną kartką i pudełkiem mojego ulubionego Rafaello. Hm.. A w tym roku znów: Walentynki? A kiedy to?
OdpowiedzUsuńMy z mężem nie świętujemy Walentynek (tzn. On tak sądzi:-)) wiec może chociaż balsam w tym roku dostane :-)))
OdpowiedzUsuńNajsłodszy prezent jaki dostałam, wtedy jeszcze od swojego chłopaka a dziś męża, to zestaw: koc z rękawami i bambosze. Było to koszmarnie brzydkie i aseksualne, za to z miłości i troski, bo wiedział że zmarzluch ze mnie :D
OdpowiedzUsuńNajfajniejszy prezent? Duza antyrama, a w niej wspólne zdjęcie. Na szkle przyklejone 6 czerwonych róż wokół zdjęcia 😊
OdpowiedzUsuńkoko89_17@o2.pl
Rozmowę i święty spokój! Jako że studiuję cały czas w innym mieści i na codzień dzieli nas 150 km, a kiedy wracam to rodzice, przyjaciele, w domu ciągle ktoś i coś...brakuje czasu na zwykłą rozmowę, zrobienie planów, zamknięcie oczu razem na chwilę w ciszy...W walentynki staramy się zawsze wygospodarować czas w pracy i na uczelni tak, żeby pojechać gdzieś choćby na dzień, czy dwa, SAMI! Samotność we dwoje to najpiękniejszy prezent w szalonym czasie :)
OdpowiedzUsuńlinek8@wp.pl
Najfajniejszy prezent na Walentynki jaki otrzymałam to... Hmmm świeże oscypki prosto z Zakopanego czyli mojego ukochanego miejsca na świecie, a że mam kawałek do gór a góralski serek jest moim przysmakiem radość miałam ogromną.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Edyta.
edzia1991buziaczek@o2.pl
Mój najlepszy walentynkowy prezent.. sama nie wiem, czy były to zaskoczone oczy męża, przepiękny bukiet kwiatów czy po prostu przekonanie, że o samą siebie trzeba dbać :) ale do rzeczy!
OdpowiedzUsuńMój mąż twierdzi, że walentynki to komercja, a prezent i miłość można dać zawsze i bez okazji... tylko wyobraźcie sobie tę miłość i prezenty dnia powszedniego... Oczywiście, zwyczajność pełną parą i ani grama romantyzmu, prezentów czy wyjątkowych chwil (małe dziecko w domu).
W zeszłym roku sama w tajemnicy udałam się do kwiaciarni, wybrałam piękny bukiet, taki jak lubię (na sobie nie będę oszczędzać,a co!), do tego dołączyłam bilecik "zawsze będziesz moją największą Miłością' (hahahahaha, przeciez to prawda!). Korzystając z nieobecności męża (wiwat urlop macierzyński) zainstalowałam kwiaty w wazonie. Wysłałam mężowi radosnego smsa, że dziękuję i też go kocham :) Po jego powrocie z pracy cieszyłam się bardzo i parzyłam na niego mooocno zakochanymi oczyma udając,że przecież to od niego być musi prezent :)
Nie wiem, co było lepsze - czy to jego pierwsze zaskoczenie, czy ten wzrok, którym za mną później wodził myśląc, że jakiś absztyfikant z szkolnych lat ciągle o mnie pamięta... o kwiatach nie wspominając ;)
O Siebie trzeba dbać, dziewczyny :) Polecam i czekam na tegoroczne walentynki <3
Sroczko podam Ci maila, jeśli okaże się, że pomożesz mi w dbaniu o siebie wygraną w konkursie ;)
Walentynkowy upominek, który wspominam najmilej.. to własnoręcznie przygotowana laurka od mojego jeszcze wtedy nie-męża :) sam ją ozdobił i napisał wiersz. Taki prawdziwy, męski i toporny :D Nic na miarę Mickiewicza... Ale od serca! Mam tę laurkę do dziś ! I z rozrzewnieniem czytam ją każdym razem gdy się na nią natknę robiąc porządki w szufladzie. To najcenniejsza pamiątka :)
OdpowiedzUsuńhnatyszyn.martyna@gmail.com
Najfajniejszy prezent walentynkowy dostałam dawno temu od mojej siostry. Ja miałam 16 lat, ona 11. Właśnie zerwałam z moim pierwszym w życiu chłopakiem i moja siostrunia przeżywała to wydarzenie chyba nawet bardziej niż ja. Walentynki wypadały w sobotę, więc nie musiałyśmy iść do szkoły i Młoda obudziła mnie swoją nową piosenką, napisaną specjalnie na tę okazję. Działo się to 10 lat temu a my do tej pory pamiętamy tekst tej piosenki, w którym królowały rymy częstochowskie a chwytliwy refren brzmiał "Dlatego rzucam Ciee je je je". Śpiewała mi to potem po każdym moim rozstaniu, żeby poprawić mi humor. Girl Power! Fajnie mieć siostrę :)
OdpowiedzUsuńwojdygapaulina@gmail.com
W sumie prezentu nie chce dla siebie lecz dla mojej mamy, więc opiszę jej walentynkową historię. Moja mama kupiła tacie na walentynki zegarek. Miała mu go dać przy miłej wieczornej kolacji. Wszystko miała zaplanowane. Kiedy już miała wychodzić z pracy szef zawołał ją do biura, by obgadać jakieś papiery. Pamięta tylko, że weszła do środka, poczuła zapach skórzanej kanapy i zwymiotowała na biurko szefa. Po powrocie do domu oprócz zegarka i kolacji miała dla mojego taty informację, że pojawi się taka istotka jak ja:) Na drugi dzień wszyscy się śmiali,że w walentynki dziecko już nie wytrzymało presji i musiało dać o sobie znać;)
OdpowiedzUsuńzapomniałam maila... gapa ze mnie;) polak.magdalena@interia.pl
OdpowiedzUsuńJa dostalam na walentynki pralke :) taką z wyższej półki ;) o której marzylam. Bylam w szoku jak kurier ją dostarczył. Myślałam że się pomylił.
OdpowiedzUsuńPralka jest z nami 6lat. Nadal jestem w niej zakochana....oczywiście w mężu również :)
pinki51@o2.pl
Witam Moim najfajniejszym prezentem było jak mąż umówił nas na masaż, który uwielbiam, a ponieważ robienie prezentów zwłaszcza dla Panów to mega wyzwanie,bo ileż można dawać skarpetek krawatów czy perfum:) Postanowiłam zrobić kolacje, a że mąż lubi pizze zrobiłam ją w kształcie serduszka i była kolacje przy świecach z winkiem.
OdpowiedzUsuńW ostatnie walentynki mąż przygotował dla mnie wieczorem kąpiel. Niby banalne, ale zadbał o każdy szczegół: włączył muzykę relaksacyjną, zapalił świece, w pianie i na podłodze rozsypał płatki róż, a jak weszłam do wanny znalazłam tam butelkę z listem miłosnym, w którym napisał jak bardzo mnie kocha :) <3<3<3
OdpowiedzUsuńZapewne nie będę oryginalna ��
OdpowiedzUsuńDla mnie najlepszy walentynkowy prezent to ogromne serce wydeptane przez mojego narzeczonego, obecnie męża pod balkonem ❤❤❤❤ a dlaczego ? Za pomysł, za chęci o pierwszej w nocy, za wykonanie, za wytrwałość, za romantyzm, za miłość,wsparcie i wiarę w nas!
Miłość, która trwa już tyle lat ❤��❤��
Najlepszy prezent od męża na Walentynki to fakt ze cały rok mam Walentynki, nie tylko 14 lutego. Nowak_sylwia@onet.com.pl
OdpowiedzUsuńDla mnie najfajniejszym prezentem była jedna czerwona róża, życzenie i najsłodszy całus ever. Muszę do tego dodać, że mój mąż nie uznaje tego święta :( co roku życzy mi z uśmiechem na twarzy "wszystkiego najlepszego z okazji dnia epileptyków". Tylko raz, ten jeden jedyny raz dostałam od niego jedną czerwoną różę, normalne życzenia i najsłodszego buziaka. Były to akurat pierwsze nasze walentynki po urodzeniu syna. :)
OdpowiedzUsuńMój narzeczony, którego nigdy nie ma w domu i mało mi pomaga bo ciągle pracuje obudzi mnie przepysznym śniadaniem do łóżka, a następnie kazał mi leżeć i pachnieć, a on wysprząta cały dom i zrobił pyszny obiad. A wieczorem wzięliśmy wspólną kąpiel przy świecach z lampką wina :)
OdpowiedzUsuńmelsea@tlen.pl
Mój walentynkowy prezent to pierścionek zaręczynowy 7 lat temu :)
OdpowiedzUsuńJa dostałam mój najsłodszy prezent Walentynkowy wiele lat temu od ... mojej młodszej siostry, gdy była małą dziewczynką jeszcze. Zawołała mnie, że listonosz przyszedł i ma do mnie przesyłkę. Przyszłam do drzwi, a tu nikogo nie ma. Za to ona dała mi wtedy małego, słodkiego, różowego pluszowego prosiaczka, takiego ze śmiesznym podkręconym ogonkiem i ślicznym ryjkiem:) Mam go do dziś. A moja siostra jest już dorosła i 10 dni temu została mamą! No i tak jak ja, czyta bloga Sroki, bo wiadomo, że tu jest kopalnia wiedzy i dobrych informacji.
OdpowiedzUsuńZrobiłam własnoręcznie kalendarz ścienny i dzień 14 lutego obwiodłam czerwonym serduszkiem. Kalendarz wisi w centralnym miejscu domu. Już bardziej podpowiedzieć się nie da... Wchodzi mój mąż, od razu zauważa sprawę i mówi: O! A to czternastego wizyta u kardiologa? Chyba znowu nic nie dostanę...
OdpowiedzUsuńTaka sytuacja. Walentynki,jemy z moim jeszcze wtedy chłopakiem obiad. Jak to po obiedzie czas na deser. Mój luby przyniósł takie o zwyczajne brzoskwinie z puszki. Podczas konsumpcji natrafiłam na coś. Tak,to był pierścionek zaręczynowy. Taką niespodziankę mi zrobił. Dobrze,że go nie zjadłam.Oczywiście powiedziałam tak. :)
OdpowiedzUsuńiamastar@wp.pl
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńKiedyś jeszcze w liceum, rozmawiałam z koleżanką, że ja to na pewno żadnej Walentynki nie dostanę, bo chłopaka nie miałam i też nikt szczególnie się mną nie interesował. podsłuchał moją rozmowę kolega z klasy i w dniu św. Walentego znalazłam w skrzynce na listy uroczą kartkę z zakochaną gąsienicą podpisaną "Twój Walnięty". To był dla mnie najfajniejszy walentynkowy prezent i najbardziej zapadł mi w pamięci, pomimo że potem przez moje życie przewinęło się kilku absztyfikantów, no i oczywiście mój wspaniały mąż, ale za nic nie mogę sobie przypomnieć żadnego prezentu na Walentynki, a zakochaną gąsienicę pamiętać już będę zawsze. Jak widać czasami bardzo małe gesty, drobnostki zostają z nami, a wielkie gesty odchodzą w zapomnienie :-) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNajpiękniejszy prezent walentynkowy dostałam 12 lat temu od mojego wtedy_jeszcze_nie_męża. Małe srebrne serduszko na łańcuszku. Taki typowy walentynkowy banał. Ale wtedy byłam młoda, zakochana po uszy i uważałam, że spędzanie walentynek w zatłoczonym kinie to wspaniały pomysł.
OdpowiedzUsuńTeraz na walentynki dostaję buziaka i spędzamy ten dzień w domu. Miłość okazujemy sobie na codzień. Nie potrzeba do tego komercyjnego święta.
Ale małe srebrne serduszko cały czas mam w szufladzie, czasami je zakładam i wtedy zawsze się uśmiecham :-)
Kasia
kasia.scarlet@wp.pl
Ja nigdy szczególnie walentynek nie obchodziłam, ani wcześniej, ani teraz z mężem. Dbamy o siebie na codzień ;) mamy co wieczór swój własny "randkowy" rytuał, a jak mamy chwilę czasu więcej i zorganizujemy opiekę do córy to i kino, i restauracja, i spacery...i to nam obojgu najbardziej odpowiada. :)
OdpowiedzUsuńNajlepszym prezentem walentynkowym była wieść o mojej ciąży ❤ teraz córeczka ma już ponad 3 miesiące i jest naszym oczkiem w głowie ��
OdpowiedzUsuńmiotła- duża, z drewnianym trzonkiem i gałęziami z dopiskiem "gdziekolwiek cię zabierze pamiętaj o mnie"- dzieci wierzyły że mam do niej hasło i latam naprawdę......
OdpowiedzUsuńWyjazd do SPA w 5 miesiącu ciąży. Mąż wymyślił, zaaranżował i korzystał ze mną z cudownych zabiegów. O wcześniejszych walentynkach, jak i innych okazjach, mąż zapominał lub co najwyżej kwiatka dawał, a tu taka niespodzianka! Chciał w szczególny sposób docenić trud ciąży i mu się udało!
OdpowiedzUsuńNajlepszym prezentem od mojego męża była ściereczka do demakijażu firmy GLOV. Chyba bardziej od samego prezentu ucieszył mnie fakt, że mój mąż wpadł w ogóle na taki pomysł. To było duże zaskoczenie, tym bardziej, że nie lubi jak ja się maluję. Do dziś miło wspominam ten prezent oraz moje zdziwienie, a wszystkim Paniom polecam, bo przetestowałam - fajna sprawa i alternatywa dla płynów i wacików. Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńumerek@poczta.fm
Cześć, nie wiem czy najpiękniejszym, ale niezapomnianym na pewno, było walentynkowe wyjście do kina z moim jak się później okazało mężem. Niby nic niezwykłego poza filmem TEKSAŃSKA MASAKRA PIŁĄ MECHANICZNĄ, przeżycia niezapomniane. Romantykiem to On nigdy nie był :) pozdrawiam Agata marionagata@interia.pl
OdpowiedzUsuńJako 12-latka dostałam walentynkę, wykonaną własnoręcznie przez anonimowego darczyńcę. Bardzo ładną, widać, że ktoś się napracował. Z napisem w środku "Kocham Cię, dżdżownico moja najdroższa".
OdpowiedzUsuńDo tej pory nie wiem, od kogo była i co to miało znaczyć, ale autor najwyraźniej wiedział, że lubię absurdalne żarty.
zatia@interia.pl
My nigdy za bardzo nie świętowaliśmy Walentynek, mój mąż jest typem mężczyzny, który nie przywiązuje zbyt wiele uwagi do takich rzeczy, ale wiem, że spacjalnie dla mnie stara się coś wymyślić. Nie są to jakieś wielkie czy drogie rzeczy, ale dostałam raz symboliczną czerwona różę z kartką walentynkową jak w gimnazjum (bardzo śmiesznie), ale nie to jest ważne. Najlepszym prezentem jest to, że się stara czymś drobnym mnie obdarować, bo chce mi sprawić radość i to jest najfajniejsze a nie koniecznie gabaryty czy cena prezentu.
OdpowiedzUsuńKasienkaoriusz@o2.pl
Najpiękniejszym prezentem jaki kiedykolwiek dostałam na Walentynki był mój wymarzony psiak:) W dniu walentynek mąż wyszedł rano po zakupy więc nic nie podejrzewałam. Wrócił niosąc na rękach małego, biszkoptowego goldena z czerwoną wstążeczką na szyi:) Płakałam jak bóbr ze szczęścia:) Taka już jestem psiara-wariatka:)
OdpowiedzUsuńNajlepszym jak dotąd prezentem walentynkowym były dla mnie oświadczyny mojego obecnego męża, które miały miejsce już niemal siedem lat temu :).
OdpowiedzUsuńUmówiliśmy się, że przyjdzie do mnie na 19.00, tymczasem pół godziny wcześniej, gdy byłam jeszcze w rozsypce ze sobą i romantyczną kolacją, słyszę dzwonek do drzwi. Zmełłam przekleństwo i pobiegłam do domofonu, a tam - "przesyłka dla pani Magdy". Otwieram drzwi, za nimi wielki kosz pięćdziesięciu purpurowych róż i karteczka: "To początek wyjątkowego wieczoru". Zabijcie, ale nie przyszło mi nawet do głowy, że to będą oświadczyny - ba, przemknęło mi nawet przez głowę, że skoro tak się postarał na zwykłe walentynki, to co będzie, jak się będzie chciał oświadczać ;). No zaćmienie mózgu ;).
Jak już przybył i skonsumowaliśmy uroczystą kolację (ja też się szalenie postarałam - chyba babska intuicja zagrała - naprawdę wystawna kolacja i pomysłowy prezent, po części handmade, strasznie czasochłonny - ale może właśnie dlatego, że też mnóstwo starań włożyłam w ten wieczór, nie przyszło mi do głowy, że to jakaś jeszcze inna okazja) i otwarliśmy wino, on mi dał śliczne małe pudełeczko (tak, tak, w dalszym ciągu nic mi nie zagrało...), a w nim - piękna bransoletka. Potem, już po wszystkich ochach i achach, dał mi jeszcze gigantyczną świnkę-skarbonkę (bo wiedział o mojej manii zbierania dwuzłotówek, których już nie miałam gdzie trzymać), potem jeszcze kolczyki (też w małym ślicznym pudełeczku ;)) i poprosił do tańca.
Bujamy się przy jakimś przytulańcu, a on nagle przyklęka, wyciąga z kieszeni pudełeczko z pierścionkiem i pyta, czy za niego wyjdę. Z tego zaskoczenia, radości i wzruszenia zaczęłam się śmiać, obejmować go i całować, przytuliłam go mocno i przy okazji przewróciłam jego i siebie, i dalej się śmieję. I płaczę. A mąż, jakże po męsku, wyplątał się z moich objęć, i - za nic mając tak wyraziste sygnały niewerbalnej akceptacji - z pełną powagą zapytał: "Ale tak czy nie?".
I rzeczywiście okazał się to wyjątkowy wieczór :).
magdalena_ciszewska@op.pl
Łóżko! Spaliśmy z mężem na podłodze na materacu i w pewne walentynki mąż przyszedl do domu z łóżkiem :) zawsze były pilniejsze potrzeby i inne wydatki, a tu taka niespodzianka. Koniec spania na podłodze! Wreszcie poczułam się jak w domu, a nie jak na biwaku ;) ewa
OdpowiedzUsuńPrezent, który najbardziej miło wspominam to była księga życzeń zrobiona przez mojego chłopaka(obecnego męża) ��takie małe karteczki spięte wstazeczka, na ktorych zapisane były zyczenia, ktore moglam realizować,np. 30 min prasowanie przez niego, 20 min masaż, 50 buziakow i rozne tego typu życzenia! Super pomysł i własnoręczne wykonanie spowodowaly, ze mial mnie w garści i nadal ma��
OdpowiedzUsuńHeloiza@buziaczek.pl
22 lata temu 14 lutego dostałam brata, a 4 lata temu 14 lutego dostałam pierścionek zaręczynowy.
OdpowiedzUsuńW teatrze Kamienica w Warszawie po skończonej sztuce, niespodziewanie oświadczył mi się mój teraz już mąż.
maja.olszewska2@gmail.com
Najbardziej niezapomninane walentynki to 15.02.2014 r. Tak,tak 15 luty! Moj chlopak olal 14.02 nie dostalam nic zero lub nawet mniej! Ale 15.02 nie poszel do pracy kazal spakowac zapasowe majtki ubrania itp i pojechalismy na narty. Spalismy w schronisku gdzie zjedlismy kolacje...po kolacji wyszlismy noca przed schronisko podziwiac gwiazdy. Patrze a na murku pala sie swieczki stoi szampan z dwoma kieliszkami zimny od gorskiej zimy a on kleka i wyjmuje male pudeleczko wklada mi na palec... juz wiecie co... i pyta juz wiecie o co :) najpiekniejsze walentynki 15.02.2014.
OdpowiedzUsuńasia.kontakt@onet.pl
Mój najlepszy prezent dostałam w pierwsze wspólne walentynki spędzone z moim pierwszym chłopakiem - obecnym mężem :D Ręcznie zrobione przez niego róże z papieru, do tej pory je mam! Przemiłe popołudnie spędziliśmy :) Nie piłam wtedy alkoholu (to czasy przed 18stką :D) więc na dzień dobry P. przywitał mnie kieliszkiem soku porzeczkowego zamiast wina, przeuroczy gest z jego strony :))
OdpowiedzUsuńNajlepszy prezent, który otrzymuję w każde walentynki od kiedy poznałam męża, oraz każdego dnia, kiedy jesteśmy razem, to przepełniony miłością jego wzrok, jak na mnie patrzy, niespodziewane przytulaski, całuski czy po prostu uścisk dłoni. Zwłaszcza teraz, gdy jestem w ciąży z naszym pierwszym dzieckiem, odczuwam to co najmniej po 2-kroć i żaden materialny prezent nie jest w stanie mi tego zastąpić. Jestem po prostu szczęśliwa :) Nie wiem, czy to się zalicza do prezentów walentynkowych, ale dla mnie bardzo ważne jest, aby uczucia były okazywane każdego dnia, nie tylko od święta. Każdemu życzę takich prezentów codziennie :)
OdpowiedzUsuńNajfajniejszy prezentem był komplet biżuterii który jest śliczny i pasuje na wiele okazji , dostałam go od narzeczonego a obecnego męża podczas kolacji przy świecach... Zawsze gdy go zakładam przypominają mi sie te romantyczne chwile o których teraz możemy pomarzyć przy dwóch małych kochanych Synkach. kumkar@wp.pl
OdpowiedzUsuńMoj najlepszy prezent na walentynki wcale nie byl oryginalny,za to sytuacja spowodowala to ze tak wyjatkowy pozostanie na zawsze w moich wspomnieniach:corka wlasnie skonczyla pierwsZy miesiac zycia,jako swiezo upieczona mama bylam zmeczona, wiecznie.nieuczesana i nieogarnieta. Mleczko udalo sie sciagnac,maz zajal sie corka,ja w ciszy wzielam prysznic przygotowalam sie do randki��tak "wypiekniona"(czysta uczesana i wymalowana��) i wyciszona 2godzinnym spokojem i samotnoscia��wybralam pierogarnie��gdzie we 3 pierwszy raz w takim skladzie wyszlismy do knajpy i okazalo sie..ze spedzilismy cudowny czas�� aleksandra_pawlowskaa@wp.pl
OdpowiedzUsuńGąbka do naczyń wycięta w kształcie serca i voucher - "o wykorzystania każdego dnia godzina miłości z mężem" :)))
OdpowiedzUsuńemily.n@interia.pl
Najfajniejszy prezentem był komplet biżuterii który jest śliczny i pasuje na wiele okazji , dostałam go od narzeczonego a obecnego męża podczas kolacji przy świecach... Zawsze gdy go zakładam przypominają mi sie te romantyczne chwile o których teraz możemy pomarzyć przy dwóch małych kochanych Synkach. kumkar@wp.pl
OdpowiedzUsuńDostalam kiedys na Walentynki cieple puchate rekawiczki. Zawsze bardzo marzna mi dlonie. Od mrozu robia sie suche i peka mi skora. Rekawiczki, to byl nie tylko uroczy prezent, ale i bardzo praktyczny :)
OdpowiedzUsuńJestem miłośniczką DIY, więc mój partner postanowił zaimponować mi swoimi wyrobami! Nawet zdradzę Wam jak i z czego to zrobił, bo sama też byłam ciekawa 😂 otóż był to peeling różany (zblendował olej kokosowy+cukier+płatki róż) oraz mydełka (rozpuścił kilka różnych mydeł z olejem kokosowym i wlał w foremki na pierniki) 😄 dodał jeszcze kolacje i masażyk, też z użyciem oleju kokosowego 😄 a właśnie, czy już Wam wspominałam że oboje uwielbiamy zapach kokosowy? 😄
OdpowiedzUsuńbeata.skw@o2.pl
Za czasów podstawówki dostałam ręcznie robioną kartkę od najlepszej przyjaciółki - klauna z balkonami i sercem.
OdpowiedzUsuńJ.m.brudny@gmail.com
A ja dostałam kaktusika w plastikowej doniczce w kształcie serca. Ale mój ówczesny wysilił się - połówkę tego serca pomalował na czarno. Tak, był metalem.
OdpowiedzUsuńNajlepszy prezent jaki kiedykolwiek dostałam na Walentynki to kartka od mojego byłego chłopaka, w której życzył mi szczęścia. Dziś jesteśmy szczesliwa rodziną z cudnym synkiem i świetnym psem;)
OdpowiedzUsuńDla mnie najfajniejszym prezentem była herbata z przygotowanymi własnoręcznie sentencjami. Uwielbiam takie prezenty i za każdym razem, kiedy zaparzyłam napój czekała na mnie inna myśl mojego ukochanego :)
OdpowiedzUsuńNajpiękniejszy prezent jaki otrzymuje na Walentynki i jaki każdy z nas powinien otrzymywać to- Miłość :)
OdpowiedzUsuńChoć nie mam męża, narzeczonego, chłopaka, to ta Miłość jest obecna w moim życiu. Chyba właśnie w Walentynki zdaje sobie bardziej sprawę, że Miłość można odczuwać na wielu poziomach, nie tylko do ukochanej osoby. To np. Miłość rodzinna- do rodziców, rodzeństwa, Miłość samej siebie, bo bez niej chyba nie jesteśmy w stanie tak naprawdę pokochać innej osoby, Miłość do Boga, świata i natury, do otaczającej mnie przyrody. Dlatego, jeśli ktoś się smuci w Walentynki, bo jest sam, powinien sobie uświadomić, jak bardzo jest każdego dnia obdarowywany, gdy tylko pomyśli, jak wielką siłę ma dar Miłość i umiejętność kochania :) Kocham, kocham, kocham. Kocham swoje życie, siebie, rodzinę i świat w około. A ten najpiękniejszy wymiar bezwarunkowej Miłości widocznie jest dla mnie tak cenny, że muszę na Niego jeszcze trochę poczekać ;)
P.s. Gratuluję wytrwałości w tak długim stażu pisania bloga i życzę dalszych inspiracji na przyszłe lata! :D
zychowska.karolina@gmail.com
Ja dostałam niespodziankowy wyjazd do Paryża! Mój chłopak pracował w Irlandii i zaplanowałam wyjazd w odwiedziny właśnie w okolicach walentynek, bo wtedy też przypada nasza rocznica. W Irlandii akurat skończył wynajmować pokój i pamiętam chwilę kiedy wieczorem przy pakowaniu dał mi teczkę z biletami lotniczymi. Poryczalam się :D Paryż dla nas jest ważnym symbolem, więc wyjazd był naaaajlepszy. 3 dni w 3*** hotelu i całe dni zwiedzania miasta. Było przeidealnie i przeromantycznie :3
OdpowiedzUsuńMój email tyska.bednarek@gmail.com
Trochę nie fair, konkurs tylko dla zakochanych...dobijcie resztę Świata:(
OdpowiedzUsuńmartaignaczak.95wp.pl
MEGA FAJNA BABSKA IMPREZA !! 6 grudnia wzięłam rozwód, moje przyjaciółki przewidziały, że właśnie tego dnia zaleje się łzami, więc zrezygnowały ze swoich romantycznych wieczorów żeby spędzić ten dzień ze mną :) było dużo czerwonego wina, czerwonych dmuchanych serduszek i babskiej przyjaźni. KOCHAM TE MOJE SZALONE DZIEWCZYNY !! mail: ddorota@interia.pl
OdpowiedzUsuńNajlepszy prezent walentynkowy dostałam 6 lat temu kiedy mój chłopak po raz pierwszy wyznał mi miłość ( zrobił to pierwszy :P) tak się od tamtego czasu kochamy, że właśnie jesteśmy w trakcie planowania wesela :)
OdpowiedzUsuńmelania_wisniewska@tlen.pl
Mój najlepszy prezent walentynkowy nie jest od ukochanej osoby, ale nie zapomnę go nigdy! Byłam na pierwszym roku studiów i pisałam 14.02 egzamin (trudny jak cholera). Po napisaniu spakowałam się i pojechałam do domu i od razu poszłam do biblioteki, żeby wypożyczyć książkę i uczyć się na poprawkę ;) Wieczorem tego samego dnia dostaliśmy maila, że wszyscy zdali i życzy nam dużo miłości i radości z okazji Walentynek. Nie wiem czy naprawdę miałam tyle punktów by to zdać, czy to taki prezent - ale i tak traktuje to jako najlepszy prezent Walentynkowy, bo nie musiałam więcej tego dziadostwa się uczyć :D
OdpowiedzUsuńwierzcholek.emilia@gmail.com
Moim najlepszym prezentem walentynkowym był pierścionek zaręczynowy od mojego obecnego Męża :)W zasadzie nawet nie pierścionek ale sam fakt, iż poprosił mnie o rękę i sposób w jaki to zrobił :) Wybrał najbardziej romantyczne miejsce z możliwych dla nas- miejsce naszej pierwszej randki, w plenerze oczywiście :)Stało się to dokładnie 14.02.2014r a dziś jesteśmy szczęśliwym małżeństwem z 1,5 rocznym stażem :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie zapomnę dnia 14 lutego 2014 roku.Wiedziałam że ten dzień spędzimy razem - ja i ukochany. W sukience i szpilkach czułam się wyjątkowo.Widziałam blask w oczach ukochanego,który pojawiał się gdy patrzył na mnie. Ukochany szeptał że mnie kocha i że jest szczęściarzem że mnie ma. W pewnej chwili z kieszeni marynarki Piotr wyjął pudełeczko. Moim oczom ukazał się piękny pierścionek. Klęknął przede mną, powiedział że mnie kocha i zapytał czy zostanę Jego żoną. Łzy wzruszenia poleciały mi z oczu. Byłam szczęśliwa. Wyszeptałam: Tak i złączyliśmy się ustami. Tamten wieczór pozostanie dla mnie niezapomniany. Był romantyczny i gorący mimo że na zewnątrz było zimno. Walentynki to dla nas rocznica zaręczyn. Dostałam złoty pierścionek. Od tamtego dnia ta biżuteria kojarzy mi się z miłością, z sercem, ze spełniającymi się marzeniami oraz z najpiękniejszym słowem świata: kocham. Kojarzy się ze wszystkim co najpiękniejsze.
OdpowiedzUsuńNajlepszy prezent na Walentynki dostałam w zeszłym roku i był nim bilet na mecz i walentynkowa koszulka Legii Warszawa. Ten wyjątkowy wieczór spędziłam z mężem na stadionie kibicując ukochanej drużynie. I muszę dodać, że mój mąż nie przepada za piłką nożną - to ja nie mogę bez niej żyć.
OdpowiedzUsuńMój e-mail: monikabialkowska1@wp.pl
Przygotowana przez męża kolacja z pysznym słodkim deserem, a do tego kąpiel z olejkami zapachowymi. Takie prawdziwe walentynki :)
OdpowiedzUsuńkatarzyna.toczona@gmail.com
Najpiękniejszy prezent dostałam 8 lat temu 14 lutego. Dokładnie tego dnia poznałam miłość mojego życia (data przypadkowa ...? sama nie wiem:P. Od tamtej pory staliśmy się nie rozłączni, nie wiem czy coś przebije ten prezent:)
OdpowiedzUsuńmarta.1989@vp.pl
najlepszy prezent walentynkowy - cały dzień w samotności, tylko ja i książka. Mąż zabrał dzieci rano na wycieczkę, wrócili wieczorem, a ja miałam ciszę, spokój, zawówiłam pizze, leżałam i pachniałam :) w tym roku tez zamawiam taki dzień :)
OdpowiedzUsuńe-mail: magda.magdalena14@onet.pl
Wielka puszka ciągnących się karmelków; puszka była z zakmiem, bo zawsze chciałam dostać zamek :)
OdpowiedzUsuńansang@o2.pl
Razem z mężem wychodzimy z założenia, że kochamy się na co dzień, nie tylko w walentynki, dlatego z reguły 14 lutego jest dla nas dniem jak każdy inny. Kupujemy sobie wówczas drobne prezenty, ale nie robimy niczego szczególnego. Niemniej jednak jeszcze na początku naszej znajomości mój wtedy nie-mąż podszedł do tego święta bardzo poważnie i zrobił mi niespodziankę. Poprosił, bym się spakowała i nie pytała o nic, określił mniej więcej jaka odzież będzie mi potrzebna. Następnego dnia wsiedliśmy w pociąg i pojechaliśmy do... Krakowa. Niby nic wielkiego, bo to żaden Paryż, Rzym ani Wenecja, ale dla nas było to miejsce wyjątkowe, ponieważ oboje byliśmy tam jako dzieci, dlatego często mówiliśmy sobie, że musimy odwiedzić Kraków i był on naszym top one miejsc do odwiedzenia :) I tak oto znaleźliśmy się w Krakowie, w przepięknym hotelu położonym na jego obrzeżach. Mieliśmy zorganizowaną przepyszną, romantyczną kolację "we dwoje". W Krakowie spędziliśmy 3 piękne dni, zwiedziliśmy wiele miejsc, odwiedziliśmy świetne knajpy, byliśmy w Piwnicy pod Baranami. M. niesamowicie ujął mnie organizacją tych wyjątkowych walentynek, kupił mi cudną metrową różę, czułam się wyróżniona, kochana i wyjątkowa. Było naprawdę wspaniale. Do dziś z sentymentem wspominamy ten wyjazd. Nigdy nie dostałam piękniejszego prezentu z okazji tego święta :)
OdpowiedzUsuńKto by pomyślał, że sięgając pamięcią w moim osobistym rankingu TOP 3 na najfajniejszy prezent walentynkowy wygrywa mój starszy brat :) A miało to miejsce dawno, baaardzo dawno temu, gdy chodziłam jeszcze do szkoły.
OdpowiedzUsuńNawet nie wyobrażasz sobie tego zaskoczenia i łez radości, gdy z samego rana obudziłam się, a moim oczom ukazały się dziesiątki balonów w kształcie serduszek wypełnionych helem. Do każdego z nich przyczepiona była czerwona wstążeczka. Gdy wstałam z łóżka, to każda z nich łaskotała mnie po twarzy. Cały mój sufit wypełniony był „deszczykiem” czerwonych baloników. Tak… Wtedy to, zresztą nie po raz pierwszy, ten Łobuz przypomniał mi, że jako malusieńka dziewczynka (która jeszcze nie zna szczegółów związanych z genetyką :P) to właśnie jego wybrałam jako mojego pierwszego kandydata na męża. Życzę Ci tego Sroko, aby między Maluszką, a Rycerzem też wytworzyła się taka piękna siostrzano-braterska więź. Nie ma nic piękniejszego. Aż oczy mi się spociły pisząc to… Ech!
PS. Historia ma głębsze dno. Ponoć transportowanie balonów wypełnionych helem, z restauracji w której pracował mój brat, w samochodzie i walka z nimi, aby nie zasłaniały widoczności, wywoływała wśród nielicznie mijanych nocą innych kierowców, niemały uśmiech!
Podaję adres do kontaktu
asia_zmora@wp.pl
Najfajniejszy prezent... Jak z moim ukochanym zrobiliśmy sobie romantyczny wieczór, pyszne jedzonko, lody w łóżku, a potem... wyjął maszynkę i zrobił mi tatuaże na udach ;-) Takiego nietypowego Walentego mam ;-)
OdpowiedzUsuńwojtanowska.marta@gmail.com
Przyjechalam w przeddzien walentynek totalnie zmeczona do domu z Krakowa. Maz na mnie czekam w samochodzie na dworcu. Bylam glodna, wiec zabral mnie do niepretensjonalnej, totalnie wyluzowanej knajpki (byla 22.00 :-). W domu wypilismy troche wina, wzielam cieply prysznic, i pol nocy przegadalismy. W Walentynki zrobilam test ciazowy bo okres mi sie spoznial pare dni. Reszty nie musze pisac :-) te dwie kreski to najlepszy prezent na Walentynki- jego dla mnie i moj dla niego :-)
OdpowiedzUsuńNajfajniejszy prezent na Walentynki dostałam od mojego męża chyba z 10 lat temu. Wtedy był on właściwie jedynie moim współlokatorem zza ściany (ja studentką) :) A prezent był taki. Obudziłam się rano (niczego oczywiście nie przeczuwając) i otworzyłam drzwi mojego pokoju. Przed drzwiami leżał tulipan i tajemnicza koperta. W kopercie litera "K" i wskazówka - gdzie szukać kolejnego tulipana. Chodziłam więc po mieszkaniu i szukałam kolejnych kopert, liter oraz zbierałam piękne tulipany (ukryte były m.in. w łazience, piekarniku, szafce z butami :)). Możecie sobie wyobrazić moje zaskoczenie i wielki uśmiech na twarzy!? Od razu domyśliłam się, kto jest "sprawcą" tego zamieszania! W ostatniej kopercie znalazłam klucz. Nie wiem, dlaczego, ale pomyślałam, że to chyba (metaforycznie) "klucz do jego serca". Byłam oszołomiona tymi tulipanami i całą akcją. Pomyślałam, że to już "koniec prezentu". Siedziałam tak chwilę i nagle spojrzałam na szafę stojącą w przedpokoju - to nie była moja szafa, więc nigdy jej nie otwierałam. Tym razem zrobiłam to z pomocą klucza. W szafie znalazłam ogromny bukiet czerwonych róż oraz tablicę, do której mogłam przyczepić uzbierane wcześniej litery. Ułożyły się w napis "KOCHAM CIĘ". Niesamowita historia, emocje, no i kreatywność mojego obecnego męża! A wieczorem kolacja w pokoju pełnym kwiatów. Ten dzień i ten prezent po prostu podbiły moje serce. A najfajniejsze jest chyba to, że mój mąż nadal urządza mi takie akcje, choć jesteśmy już kilka lat po ślubie :)
OdpowiedzUsuńE-mail: justkujawinska@gmail.com
Na walentynki nie dostałam nic i w te pewnie też nie dostanę więc fajnie by było dostać coś tutaj:)pozdrawiam
OdpowiedzUsuńe-mail:anitaban@wp.pl
Cztery lata temu wygrałam w radiu wycieczkę do Wenecji dla siebie i osoby towarzyszącej. To było ciut przed walentynkami (3 dni). Byłam sama i poleciałam z mamą, ale w drodze powrotnej za sprawą nawałnic śniegu utknęlyśmy na lotnisku. 12 lutego pierwsza noc w czasie której pewien chłopak z samolotu miał urodziny i świętowaliśmy na lotnisku tą uroczystość litrami prosecco. Samolot odleciał 13 lutego, ale 14 lutego do siebie napisaliśmy na fb. Dwa lata później się pobraliśmy i mieszkamy szcześliwi ;). Lepiej być nie mogło!
OdpowiedzUsuńJak wiadomo dla studentów walentynki to dość kiepski termin na świętowanie - sesja(depresja) w pełni.
OdpowiedzUsuńJa też nie mam zbyt wielu walentynek za sobą, tych walentynek przeżytych z kimś. Ale zeszłoroczne, w szale sesji, zapadły mi w pamięć. Nie było to może nic nadzwyczajnego - po prostu absolutny relaks i chill we dwoje. Przyjemny, dłuuuugi i relaksujący, zrobiony własnoręcznie przez niego masaż, z moimi ulubionymi olejkami (po przeszło dwóch tygodniach pracy przy komputerze po ponad 10 godzin dziennie - takie studia) to było to czego potrzebowałam najbardziej. I dłuuuga rozmowa, o wszystkim i o niczym, bez zadęcia, bez specjalnych przygotowań, po swojemu i ze sobą - to zawsze najlepszy przepis na udany wieczór, nie tylko walentynkowy.
Pozdrawiam, i udanych walentynek dla wszystkich! :)
gaz pieprzowy, dzięki niemu czuję się bezpiecznie, gdy chodzę sama po zmroku.
OdpowiedzUsuńmail: magdalenar6897@gmail.com
hmmmm próbuje przypomnieć sobie co fajnego otrzymałam na walentynki i nie mogę sobie NIC przypomnieć, wiec może walentynki 2017 zaskoczą mnie pozytywnie, a na pewno będę je pamiętała;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam.
aneta.sochaj@interia.pl
Moj najlepszy prezent na Walentynki dostałam w zeszłym roku,i był najbardziej niespodziewana rzeczą jaką mi się przytrafila;)
OdpowiedzUsuńKrótko przed Walentynkami mój mąż wypalił ze zaprasza mnie i córeczkę na kolacje do restauracji.Trochę byłam zawiedziona,bo myślałam że spędzimy ten wieczór romantycznie, we dwoje,ale cieszyłam się radością córki z pierwszego wyjścia do prawdziwe restauracji;)
Kiedy nadszedł ten wieczór, pojechaliśmy na miejsce tramwajem (znów ukłon w stronę córki, która uwielbia tramwaje...).W restauracji nie byłam zbyt zadowolona,było pełno ludzi,głośno i jedzenie nie było zbyt smaczne tak jak się zapowiadało...Kiedy mieliśmy wracać do domu,mąż zaproponował żebyśmy wracali pieszo.Byłam załamana, wieczór był do kitu,bolały mnie nogi i było strasznie zimno...nie chciałam sprawić mu jednak przykrości i nie chciałam żeby zauważył ze nie jestem zadowolona,wiec się zgodziłam. Wybrał trasę przez most,o którym słyszałam z opowieści ale nigdy na nim nie byłam, most zakochanych,na których przesłach wieszali kłódki ze swoimi inicjalami.Byłam ciekawa ,jak to miejsce wygląda, także to mnie pocieszalo.Gdy juz byliśmy na moście zaczęłam z przejęciem czytać wyznania miłości i imiona,gdy usłyszałam z tyłu głos córki ,,Mamo?..."gdy się odwróciłam,zobaczyłam mojego męża, jak kleczy przede mną. Nie zrozumiałam z tego nic,byliśmy rok po ślubie!Ale-parę miesięcy wcześniej, w pracy,zgubiłam pierścionek zaręczynowy. Byłam załamana, przeszukałam wszystkie kosze (pracuje w rękawiczkach lateksowych,które zmieniam kilkanaście razy dziennie)i prosiłam wszystkich o pomoc,ale niestety,już się nie znalazł.Gdy powiedziałam mężowi, był bardzo zły, że nie dopilnowalam,ale było też mu porostu przykro ze zgubiłam tak ważna pamiątkę.No i wracając do sytuacji z Walentynek na moście-mój mąż kleczal przede mną, wyjął z kieszonki małe pudełko,otworzył je a w środku był najpiękniejszy pierścionek jaki widziałam! Powiedział,ze nie może być tak,że nie mam pierścionka zareczynowego,ze wie,ze nasze zaręczyny były...krótko mówiąc...niezbyt romantyczne (rzeczywiście, nie byly;))i ze chciałby to naprawić,dlatego-czy zgodziłabym się zostać znim do końca życia? Płakałam chyba przez pół godziny,byłam w takim szoku jak nigdy,z powodu niespodzianki,niezasluzonego prezentu,a przede wszystkim z tego,ze cala akcja byla zupełnie nie w stylu mojego męża,które jest bardzo praktyczny i ,,chodzi twardo po ziemi"i nigdy wcześniej nie robił takich rzeczy...żeby było jeszcze piękniej, córeczce również kupił malutki pierscioneczek z serduszkiem takze na moście zakochanych wszyscy troje przeżyliśmy bardzo wzruszający moment;)Myślę, że były to najpiękniejsze Walentynki w moim życiu i obojętnie co się jeszcze wydarzy,nic już ich nie przebije;)
Martapretka1986@gmail.com
Bardzo lubię biżuterię, taką stylową, elegancką, oryginalną :) Moja teściowa w tamtym roku podarowała mi przepiękny prezent w postaci kompletu biżuterii, świecące cyrkonie, w środku ametyst, całość w kształcie ślicznego kwiatu:) otrzymałam kolczyki oraz zawieszkę, idealnie pasują one do pierścionka zaręczynowego, również z ametystem:) Był to najpiękniejszy prezent, jaki od teściowej otrzymałam, bardzo sobie go cenię, zakładam na wielkie wyjścia, jak i na te małe:) Za każdym razem komplecik ten zwraca uwagę rodziny, czy znajomych, a ja mogę się pochwalić, jaką mam cudowną i kochaną teściową :)
OdpowiedzUsuńmój email: anusia19jarosz@interia.pl
Nie, wiem, czy najfajniejszy, ale na pewno... "najbardziej niestandardowy" jaki kiedykolwiek dostałam. Bo dostawałam - wiadomo - róże, czekoladki, całuski, kartki itp. A pewnego razu otrzymałam grę "Potwory w Tokio". Mam tylko nadzieję, że nie nazwa nie odnosiła się do mojego aktualnego wyglądu - kilka dni wcześniej urodził nam się pierwszy synek i wiadomo, jak się wtedy wygląda :)
OdpowiedzUsuńmalwink@o2.pl
14 lutego urodziła się moja ukochana Babcia i co roku w Walentynki świętowaliśmy Jej urodziny, teraz Babci już z nami nie ma, ale moja malutka córeczka ma po Niej imię i w te walentynki też będziemy świętować! ;-) najpiękniejszy prezent walentynkowy - cudowna kochająca Babcia, która dała nam morze miłości ;-)
OdpowiedzUsuńsisters-iza@wp.pl
Najlepiej wspominam Walentynki sprzed ok 13 lat. Byliśmy wtedy bidnymi studentami. Pieniędzy nie było za wiele, a na obiad jadało się zupkę chińską;)Tego dnia zaprosił mnie do swojej zapyziałej stancji w piwnicy. Na taborecie stała świeczka w słoiku, oraz zamówiona lazania w plastikowym opakowaniu i dwa plastikowe widelce. Do dziś śmiejemy się z tej romantycznej kolacji:)egida@wp.pl
OdpowiedzUsuńW moim przypadku mój najlepiej wspominany prezent nie był od chlopaka/narzeczonego/męża.
OdpowiedzUsuńKilka lat temu akurat na okres przed walentynkami zostawił mnie ówczesny chłopak. Pierwsza wielka miłość, głowę dla niego straciłam zupełnie... W walentynki siedziałam w domu, cała zapłakana z zapuchniętymi oczami, zawinięta w kołdrę. I wtedy w tą mroźną zimę, na rowerz, przyjechał do mnie przyjaciel, którego znam już od podstawówki. Miał ze sobą pudełko lodów i czekoladę. Nie przywitał mnie czymś w stylu "cześć". Jego pierwsze słowa to "I czego ryczysz głupia?" Po czym wyciągnął wcześniej wspomniane łakocie.
Pozornie błahe rzeczy, a wspominam je do dziś. Chociaż chyba największym prezentem wcale nie były te słodkości, a sam fakt, że on się wtedy zjawił.
Mój mail: pustadusza@onet.pl
Mój Mąż zawsze potrafił zaskakiwać, ale w 2013 zaskoczenie było ogromne! Bardzo lubię muzykę na żywo i zespół Lady Pank. Na ich koncertach poznałam dużo ludzi Fun Clubu, w tym wspaniałych ludzi z Poznania. Do rzeczy: zaciągnął mnie do klubu Stodoła, tam była już ekipa z Wielkopolski ( nie widziałam ich dwa lata!!!) i koncert walentynkowy Lady! Po koncercie pojechaliśmy wszyscy do restauracji Montenegro. Spędziliśmy cudowny, nie zapomniany wieczór w towarzystwie- Janusza Panasewicza!!! To niegdyś jego ulubiona knajpka ;-)
OdpowiedzUsuńNie zapomnę tego do końca życia!
Justyna Z-K
Najbardziej pamiętam Walentynki, kiedy mój mąż własnoręcznie przyrządził kolację (nigdy wcześniej nic nie ugotował) - spaghetti, deser i wino :) Po posiłku dostałam ogromny bukiet kwiatów i perfumy, które od dawna bardzo mi się podobały, ale wiadomo finanse i zawsze coś ważniejszego. Od tamtego pamiętnego dnia mój mąż zawsze w walentynki przyrządza taką samą kolację, to nasze małe święto ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
wasilewskaej@gmail.com
Najpiękniejszym i najśmieszniejszym prezentem, jaki dostałam na walentynki były bilety do kina dla mnie i moich sióstr. Bardzo rzadko mamy okazję się spotkać i pobyć razem i mąż chciał podarować nam chwile spędzone razem. Niestety nieopatrznie kupił bilety przez internet do kina oddalonego 50 km od mojej miejscowości i musiałyśmy jechać kawał drogi na film :) ale było warto.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko,
karolina.sucheckaa@gmail.com
Najpiękniejszym prezentem jaki można sobie wyobrazić były narodziny mojej córeczki. W tym roku skończy rok i jest naszym największym skarbem.
OdpowiedzUsuńrenatabachowicz@gmail.com
Najfajniejszy prezent urodzinowy dostałam rok temu kiedy mój wtedy półtoraroczny syn, po nieprzespanej dla mnie nocy pogłaskał mnie po policzku, przytulił się i powiedział kokom :)
OdpowiedzUsuńWalentynkowy nie urodzinowy rzecz jasna :)
UsuńMój mąż romantykiem jest marnym...nawet bardzo marnym powiedziałabym😀 Nigdy, przenigdy nic mi nie kupił na walentynki. Wyjątek stanowiło zeszłoroczne świeto (trzymam oczywiście kciuki za tegoroczne hehe). Jestem mamą szalonej 2latki, zatem wymyślne makijaże, cudowne randki i zakupy mega zachcianek odkładam na później. Jednak jak coś mi wpadnie w oko, to paplam o tym non stop. I pamiętam, że początek zeszłego roku to było chciejstwo na coś drogiego, w sumie mi niepotrzebnego (bo mam 15 podobnych w szafce), ale...no właśnie, ale ja o tym szalenie marzyłam. Zgaszona czerwień szminki Coco Chanel w kolorze Monte Carlo. Gdy ją dostałam 14 lutego myślałam, że się popłaczę. Pamiętał?! Skąd, jak??!I właśnie ten odcień...Szok. Jednak drzemie w mojej 2 połówce nutka romantyzmu :) . Ola ( olanowak.olanowak83@o2.pl)
OdpowiedzUsuńZ racji tego że w Walentynki mam urodziny to jakoś specjalnych prezentów z tej okazji nie dostaję od swojego męża. Ale ,ale jeśli się liczy 13 lat temu 14 lutego poczelismy naszą córkę. I myślę, że to chyba jeden z najwspanialszych prezentów jakim mnie Bóg obdarować:-)
OdpowiedzUsuńNajlepszy prezent w walentynki to była pierwsza przespana noc po 8 miesiącach.A niedługo powrót do nocnego wstawania :-) Pozdrawiam. Maja.s@vp.pl
OdpowiedzUsuńPudełko Raffaello podarowane przez męża jeszcze w łóżku i tam też w mig pożarte ;) Na wpół jeszcze śpiąca czułam się niemal jak w reklamie z tymi wszystkimi satynami powiewającymi na wietrze i draperiami symulującymi płynącą rzekę białego kremu. Gdy na dobre otworzyłam oczy zobaczyłam już tylko może papierków, które świetnie się komponowało z naszym twórczym nieładem codziennym ;)
OdpowiedzUsuńNajlepszy prezent jaki kiedykolwiek dostałam to kiedy wykończona, po przyjściu do domu, zastałam CAŁY pokój w czekoladzie! Była dosłownie wszędzie. Uwielbiam ją, zawsze poprawia mi humor. A stała w każdym możliwym kącie, mniejsze i większe tabliczki - takiego widoku w życiu nie przeżyłam :D
OdpowiedzUsuńWłaściwie nie obchodzimy z mężem Walentynek (nie stoi za tym żaden konkretny powód, tak po prostu jest), ale wyjątek zrobiliśmy w zeszłym roku. Prezent dla nas obojga przygotował nam nasz (jak okazało się 8 miesięcy później:)) synek, gdyż dokładnie 12 lutego zrobiłam test ciążowy, który okazał się dodatni. Do szczęścia nie potrzebne nam już były żadne fizyczne podarunki, ale w sam Dzień Zakochanych wybraliśmy się na koncert Michała Łanuszki (polecam covery Cohena w jego wykonaniu) z orkiestrą. Wiem, że brzmi to banalnie, ale taki (nie)drobny podarunek był dokładnie tym, o czym wtedy marzyliśmy:)
OdpowiedzUsuńkabe777@wp.pl
Mój ulubiony walentynkowy prezent to morze miłości od dzieci i męża.. I dwie godziny spędzone w łazience na przyjemnej; relaksacyjnej kąpieli i dbaniu o siebie; bo kochać trzeba też siebie :)
OdpowiedzUsuńJuż sama refleksja na temat prezentu walentynkowego z przeszłości jest warta zatrzymania się na chwilkę. Walentynki, które najbardziej zapadły mi w pamięć, to te z czasów liceum. Nie było wtedy możliwości finansowych, by obdarować się drogimi prezentami ani pójść do restauracji. Zima tamtego roku była przytłaczająca. Mróz (minus 20) i duuużo śniegu. Uliczki osiedlowe przypominały tunele śnieżne. Na końcu jednego z nich czekało na mnie OGROMNE serce ulepione ze śniegu. Okupione równie ogromnym poświęceniem, które uwidoczniło się na popękanych z zimna dłoniach. Do tego poezja autorstwa własnego, "wydana" w zeszycie w kratkę - kartek 60., więc natchnienie spore. "Tomik" ozdobiony adekwatnymi naklejkami. Wszytko to okraszone historyjką, jak to Mój Luby spotkał Walentego, który nakazał być Mu dobrym dla swojej dziewczyny. Dla chłopaka z klasy matematyczno-fizycznej był to wyczyn na miarę olimpiady z polskiego! I to mój absolutnie cudowny diamencik wspomnieniowy.
OdpowiedzUsuńPS. Gratuluję urodzin bloga i jego wspaniałej zawartości!
Opłacone warsztaty z tworzenia naturalnych kosmetyków! Chociaż to właściwie prezent na zapas, bo odbywają się one 11 lutego, więc dostanę walentynkowy prezent kilka dni wcześniej :) I do tego w Krakowie, magicznym mieście :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Sandra
sandra.szelejewska@o2.pl
Mąż zaprosił mnie na wspólny masaż z winem, ale nie przewidział że będę masowana przez innego mężczyznę bardzo przystojnego, mina mojego męża bezcenna :) wieczór cudowny :)
OdpowiedzUsuńciepły, hand-made chleb.
OdpowiedzUsuńcieplych Walentynek!
Blaszane serduszko, a w środku... pyszny toruński piernik :), początek pięknej znajomości z moim obecnym mężem!
OdpowiedzUsuńmarykisiel@gmail.com
Dla mnie najlepszym prezent to serca namalowane na śniegu przed blokiem i w drodze na autobus w czasach, w których jeszcze chodziłam do technikum...
OdpowiedzUsuńProste, może banalne, ale dzięki tym serduchom poczułam się naprawdę wyjątkowo :)
krawczyk89@gmail.com
Mój prezent na walentynki dostałam od męża i córeczek a był to - Wielki czerwony lizak w kształcie serca z napisem "Kocham Cię" :) bardzo słodki :) dodatkowo randka z mężem (bez dzieci) - wyjście na łyżwy :) piękne chwile :)
OdpowiedzUsuńSroko gratulacje, jedyny blog z takim klimatem i taką charakterną autorką.
OdpowiedzUsuńNajfajniejszy prezent walentynkowy?
2 lata temu zaczełam czytać o naturalnej/świadomej pielęgnacji. Tak też trafiłam na Twojego bloga. Mój luby to zauważył, obserwował, słuchał, chyba nawet przeszukiwał blogi które widział, że czytam,.. a potem zrobił mi paczkę z kosmetykami i półproduktami.I co z tego że zamiast czarnego mydła dostałam masło kombo (bo to jedyne czarne jakie znalazł) :) było pare takich pomyłek aleten prezent tylko potwierdził jak uważnego i ważnego człowieka mam obok. Pozdrawiam, carrie1991(małpa)gmail.com
Kiedyś mój chłopak zrobił mi dziennik-książkę z naszych wieczornych rozmów na Gadu Gadu, które prowadziliśmy, kiedy jeszcze nie byliśmy parą❤️ Jakie to były podchody! Prezent bezcenny!!! Bellaremedios@o2.pl
OdpowiedzUsuńSuper posty. :) chciałabym zapytać czy stosowałas kiedys produkty od bio-oil? Bardzo kusi mnie żeby kupić u nich krem pod oczy ale nie mam potwierdzonych opinii na ich temat, choć sama ofeta wydaje sie byc bardzo profesjonalna? Podziel sie opinią jesli miałas kontakt z ta firma :) pozdrawiam ciepło :)
OdpowiedzUsuń