Mam to szczęście, że zostałam wychowana przez ludzi którzy nigdy nie powiedzieli mi, że czegoś nie mogę bo ... jestem dziewczynką/kobietą. Ba utwierdzali mnie w przekonaniu, że jak się będę starać to mogę wszystko. Nie wychowywali mnie na dziewczynkę oni wychowywali mnie na człowieka.
Otoczenie w jakim dorastałam sprawiło, że niejako w mojej dziecięcej świadomości nie istniał podział na męskie i żeńskie. Strzelałam z łuku, bawiłam się kolejką, jeździłam z dziadkiem na ryby, miałam własną wędkę, sprzedawałam z babcią pomidory, robiłam z mamą makaron, czytałam Tytusa, Romka i Atomka i tuliłam do snu lalki. I przenigdy nie przeszkadzało mi, że księżniczką jest dziewczynka i jest ona ratowana przez chłopca.
Zawsze interesowały mnie same przygody niż to kto je ma. Pewnie dlatego będąc dzieckiem chciałam być Kmicicem, który wysadza działa wroga i nigdy nikt mi nie powiedział, że nie mogę.
I przyznać muszę ze wstydem, hmmm choć nie nie wstydzę się tego, że ta dziecięca naiwność zawsze do mnie wraca kiedy mam okazję czytać fajną książkę dla dzieci. Nigdy nie doszukuję się w niej podtekstów, ukrytych schematów, walki płci czy dyskryminacji.
Tak też było z tą cudowną książką.
Czytając ją bawiłam się przednie. Czując po każdej stronie, że jest o mnie, o moim synu, o mojej córce. Tą Adą byłam ja, jest nią mój syn i wiem, wiem to na pewno, że moja córka zaraz nią też będzie.
Tę książkę powinni przeczytać ludzie którzy planują mieć dzieci, powinni ją przeczytać ci, którzy mają w domu niemowlaki,ona uświadomi im co ich czeka. A czeka ich ciekawość. Ciekawość dziecięca, pęd do wiedzy, pęd do wiadomości i informacji.
Rycerz podczas lektury zakrzykiwał co chwila "O! To tak jak Ja!" i śmiał się, śmiał z tego że wszystkie dzieci są takie same CIEKAWE ŚWIATA.
Po kilkukrotnym przeczytaniu przypadkiem trafiłam na ostatnią stronę. Zapomnianą taką, której w zasadzie nikt nie czyta. I ... poczułam się lekko oszukana.
I wszystko, wszystko mi się podobało. I tekst i rymy i ilustracje i kolory i zagadka, tylko nie "posłowie" Autorki. Nie ośmieliłam się przeczytać tego tekstu Rycerzowi, bo wiem i mam tę pewność, że zapytałby "a chłopaki? oni nie są ciekawi?". Przyznaję się, że zaczynam być zmęczona książkami z ukrytymi przesłaniami. Oczywiście nie przeczę, że tematy są ważne i warte rozpatrywania tylko może nie przez 3 letnie dzieci. Czasami mam wrażenie, że we współczesnym świecie coraz rzadziej pozwalamy być dzieciom dziećmi i zbyt mocno próbujemy traktować ich jak dorosłych.
Nie zmienia to faktu, że książka jest świetna i bardzo zabawna.
Autor: Andrea Beaty,
Ilustrator: David Roberts
Wydawnictwo: Kinderkulka
I bardzo dobrze, że by zapytał, bo wtedy miałabyś okazję opowiedzieć o tym, że w szkole czy w ogóle w kulturze skupiamy się na naukowcach mężczyznach i porozmawiać z nim o tym dlaczego tak się dzieje i dlaczego nie jest to dobre. Udawanie że problem nie istnieje powoduje jego utrwalanie. Podobnie w kwestii kolorów skóry - kiedyś myślałam że podejście pt. "ja nie widzę kolorów, dla mnie każdy człowiek jest jednakowy" jest idealne, ale teraz już wiem, że z perspektywy osób o innym niż biały kolorze skóry to nie jest dobre podejście. Poczytałam o color blindness i teraz już zwracam dzieciom uwagę np na to kiedy wszystkie postaci w książce są białe, albo na to kiedy głównymi bohaterami w książce są chłopcy, w dziewczynki są na siłę wciśniętymi różowymi lalami.
OdpowiedzUsuńAle ja nie udaję, że problemu nie ma, dla mnie to nie problem. Skoro szkoła jest jak jest to ja to co uważam, ze moje dziecko powinno wiedzieć przekazuję mu sama. Nie wiedze powodu, aby "na siłę" jednak dziecko kształtować i nieustannie mu przypominać, że świat nie jest pięknym miejscem.
Usuń