Do kosmetyków specjalizujących się w jednej "dziedzinie" czy w jednej "partii" naszego ciała podchodzę z dużą rezerwą. Najczęściej jest to wyciąganie kasy z naszej kieszeni pod płaszczykiem pomagania na wyselekcjonowane problemy. Nie mam co ukrywać, do tego serum też tak pochodziłam. Jak do tej pory używałam do oczyszczania skóry głowy peelingu enzymatycznego i to mi wystarczało. Nie szukałam niczego innego. Bo niby po co?
Kiedy marka bionigree zaproponowała mi test tego serum pomyślałam Ok, jest szansa aby porównać działanie takiego "specjalistycznego" preparatu z moim peelingiem enzymatycznym.
Jak wygląda skład?
Bazą tego serum jest mydło kastylijskie, dodatkiem są kwasy AHA i ekstrakty owocowe. Skład co tu mówić jest bardzo ładny. Brak "typowych" konserwantów sprawia, ze serum ma krótki termin przydatności do użycia i to też jest plus.
Jak wygląda stosowanie?
Serum jest bardzo wodniste. Nie da się go dobrze rozprowadzić samymi rękami, nasączanie wacika i wcieranie w skórę głowy generuje spore straty produktu. Ja wybrałam gąbkę celulozową. Plus konsystencji jest taki, że serum aplikuje się dobrze i bezproblemowo.
Produkt nałożony na skórę głowy można trzymać od 30 minut do kilku godzin, producent sugeruje, że może to być i cała noc. U mnie 40-50 to optymalny czas. Może i trzymałabym dłużej, ale dodatek mentolu do składu sprawił, że czuć mrowienie i chłodzenie, którego ja dłużej niż te 50 minut wytrzymać nie mogę. To jest oczywiście bardzo indywidualna sprawa, ja generalnie nie lubię mentolu w kosmetykach, nawet tych do stóp.
Co robi to serum?
Serum faktycznie bardzo dobrze oczyszcza skórę głowy. Odczucie czystości jest "podbite" przez dodatek metolu - "chłodniejsza" głowa :). Skóra jest czysta i to jest najważniejsze, zdecydowanie mniej się przetłuszcza i "brudzi". Włosy są świetnie "odbite", podniesione, nawet po kilku myciach efekt jest widoczny.
Jeżeli po tym peelingu nałożymy maseczkę lub zrobimy wcierkę zauważyły w zasadzie od razu różnicę porównując efekty z i bez oczyszczonej w ten sposób skóry. To potwierdza moją tezę o tym, że serum faktycznie oczyszcza.
A porównując do peelingu enzymatycznego?
Stosowałam do tej pory peelingi na bazie kwasów. Sprawdzały się bardzo dobrze, w zasadzie powiedziałabym, że porównywalnie, ale ... Problemem była aplikacja lub wydajność, w zależności od peelingu. Kremowa konsystencja trochę utrudniała równomierną aplikację, konsystencja żelowa była przede wszystkim niewydajna cenowo. Peelingi enzymatyczne te kremowe w dodatkach miały zazwyczaj jakieś oleje czy inne emolienty, które nie koniecznie współgrały z włosami to mi nie zawsze pasowało. W przypadku tego produktu takich problemów nie ma.
Jakie są wady?
Wadą jest pipeta. W instrukcji opis dozowania nakazuje nabrać na całą głowę 1-2 pipety. Ilość płynu jaka nabiera się jednorazowo jest tak śmiesznie mała, że nie dałabym rady dwoma takimi dozami nasmarować głowy. Lepsza byłaby pompka. Poza tą jedna niedogodnością, natury raczej technicznej ja wad nie widzę.
Serum jest wydajne, dobrze oczyszcza, nie ma problemu z jego rozprowadzaniem.
Jeżeli poszukujecie peelingu, jeżeli te enzymatyczne do twarzy nie bardzo się u Was sprawdzają, jeżeli macie problem z przetłuszczaniem, oczyszczaniem itp... warto pomyśleć o tym produkcie. Tym razem obietnice producenta nie są bajką.
Strona producenta KLIK<>KLIK
Sroko z tego co wiem mydlo kastylijskie to nydlo sodowe a tu jak byk jest potasowe z oliwy i kokosa wiec to nie to samo.
OdpowiedzUsuńIwono, mydło kastylyjskie to mydło z przewagą oleju z oliwek, a nie potasowe - powstało z "przekształcenia" mydła aleppo, z którego Europejczycy usunęli niedostępny dla nich olej laurowy.
UsuńSroko, a jakiego peelingu używałaś wcześniej? Czy te enzymy oprócz usuwania naskórka, nie osłabiają/rozpuszczają warstwy włosa?
OdpowiedzUsuńUżywałam tych peelingów http://www.srokao.pl/2017/07/ulubione-peelingi-do-twarzy.html
UsuńCzy stężenie kwasów jest tutaj bezpieczne dla kobiet w ciąży?
OdpowiedzUsuńTak, jest
Usuń