Po półrocznej walce, w czasie kiedy u chorych na AZS zazwyczaj objawy się nasilają u mnie jest spokój (tfu, tfu i odpukać w niemalowane). Sam proces zdiagnozowania co mi szkodzi nie był ani prosty, ani krótki. Ogarnięcie tego co nie jest dla mnie wymagało iście detektywistycznego podejścia do problemu, ale dziennik obserwacji był mi w tym ogromnie pomocny.
Założę się, że większość z Was spotkała się z tym określeniem - dziennik obserwacji. Jestem też pewna, że niewiele z Was zdecydowało się przyjrzeć temu pojęciu bliżej, nie mówiąc o wprowadzeniu w życie. Głównym problemem jest systematyczność i rzetelność prowadzenia notatek. Efekty jakie przynosi taki dziennik rekompensują wszelkie trudy.
W zależności od tego z jakim problemem się zmagacie będziecie potrzebować od dwóch tygodni do miesiąca. Może się okazać oczywiście, że jesteście ekstremalnym przypadkiem i miesiąc nie wystarczy, ale o tym zaraz.
O co w ogóle chodzi?
Przez okres przynajmniej dwóch tygodni zapisujecie co jecie, jakich kosmetyków używacie i opisujecie reakcję skóry, organizmu. Robicie to systematycznie - nie na koniec dnia, tylko po każdym posiłku, po każdym użyciu kosmetyku. Mówię tu o przekąskach, gumach do żucia, mydle do rąk, płynie do naczyń, tuszu do rzęs itp... po prostu wszystko.
Jeżeli tylko pojawi się jakakolwiek reakcja skórna to zapisujecie ją od razu, a wieczorem robicie podsumowanie, czyli opisujecie stan skóry.
Po dwóch tygodniach analizujecie notatki. Jeżeli nie jesteście w stanie wyciągnąć wniosków co Wam szkodzi obserwację prowadzicie dalej.
Po co to robić?
Ważne jest aby w końcu całościowo przyjrzeć się organizmowi, skórze. Po tygodniu zobaczycie, że bardziej zwracacie uwagę na reakcje skóry.
Co to daje?
Po pierwsze pozwala uświadomić sobie co tak na prawdę używacie z kosmetyków i co jecie.
Po drugie pozwala wychwycić momenty w których skóra daje znać, że coś się dzieje, coś jej nie odpowiada.
Po trzecie o ile nie zawsze daje odpowiedź jaki składnik kosmetyczny Wam nie odpowiada to określa jaki kosmetyk powinniście odstawić.
U mnie cała "zabawa" trwała prawie dwa miesiące, bo jak się okazuje jestem przypadkiem egzotycznym ;) .
Nie wchodząc w szczegóły w moim przypadku okazało się, że nie mogę używać produktów jednej firmy, a konkretnie EcLab. Dokładniej rzecz ujmując nie mogę używać ich długotrwale i więcej niż jednego.
Od co najmniej roku czasu używałam mojego ukochanego EcLab, Termoochronny Spray do Składania Włosów o Działaniu Regeneracyjny, polecałam go wszystkim krewnym i znajomym królika w tym Wam KLIK. Nadal uważa, że to świetny kosmetyk, tyle tylko, że ja nie mogę go używać. Zachęcona działaniem tego spraju kupowałam kolejne kosmetyki tej firm. Świetne szampony, odżywki, polecane przez wszystkich toniki, sera itp... AZS szalało, a ja nie mogłam dość o co chodzi. Odstawiałam wszystkie kosmetyk do pielęgnacji, nie wliczając zupełnie w tą kategorię tego psikacza.
Koniec końców założyłam dziennik obserwacji.
Po dwóch tygodniach zaczęłam podejrzewać, że mam uczulenie na witaminę C. Wyeliminowanie jej z pielęgnacji niczego nie wniosło. Po miesiącu zaczęłam podejrzewać ów spray, jego odstawienie przyniosło lekką poprawę. Po kolejnych dwóch tygodniach okazało się, że użycie dwóch produktów firmy EcLab jednego dnia nasila AZS. Regularne, dzień po dniu stosowanie jakiegokolwiek produktu tej firmy obojętnie czy to szampon, serum itp... nasila AZS. Po całkowitym ostawieniu jakichkolwiek produktowy tej firmy mam spokój.
Dla kogo taki dziennik?
Moim zdaniem dla każdego.
1. Trądzik. Obserwacja po jakich kosmetykach następuje nasilenie czy złagodzenie trądziku.
2. Zanieczyszczona cera. Obserwacja po jakich kosmetyka nasila się zapychanie.
3. AZS. Obserwacja co uczula.
4. Zaczerwienia. Obserwacja jakie kosmetyki działają, a jakie to strata czasu.
itp...
Może się okazać, że jak w moim przypadku połączenie kilku kosmetyków powoduje niefajne rekcje, a każdy z nich z osobna jest Ok. Wyłapiecie to dzięki takiem dziennikowi.
Polecam go też u dzieciaków. Wtedy konieczne będzie również zapisanie nie tylko w czym pierzecie ubrania, lecz również z czego ubrania miało na sobie dziecię - może się okazać, że na przykład dziecko jest uczulone na przykład na wełnę.
Wiecie jest to zadanie pracochłonne i czasochłonne, ale czasami to jedyna droga.
Dzienik obserwacji jest upierdliwy. Zwykle zapał mija po 2 dniach ale warto się zmobilizować. U mnie pozwolił na ograniczenie problemów trawiennych. A u dziecka, oprócz składu ubrań lepiej pisać konkretną rzecz np. różowa bluzka firmy xx. Moją córkę np. uczulają ubrania z jednej firmy.
OdpowiedzUsuńPotwierdzam. Taki dziennik działa cuda. Prowadzę go od roku dla mojego dziecia i dzieki temu wiem co z jedzenia uczula.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, taki dziennik to szalenie pomocne narzędzie. Prowadziłam go przez prawie trzy lata dla syna alergika. Kiedy jednak syn poszedł do przedszkola to zadanie straciło sens - objawy są a informacji co zjadł (albo ukradł koledze z talerza) już nie mam.
OdpowiedzUsuńTrzeba też pamiętać, aby zarezerwować sobie czas na analizę danych - to zawsze był mój problem.
Michalina
to wiadomo, że jak już młode wyjdzie z domu to koniec
UsuńŚwietna opcja.. nigdy nie słyszałam o czymś takim ale spróbuję tego sposobu. Bardzo dobry wpis i przydatny. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńSroko, czy używałaś może na AZS maści silnie natłuszczającej Hud Salva Swederm? Ja stosuję od lat, jest wybawieniem dla czerwonych, łuszczących się placków na twarzy i suchych rąk. Postanowiłam w końcu zerknąć na skład, ale kilka elementów jest dla mnie - laika - trudnych do rozszyfrowania, a część trudnych do jednoznacznej oceny. Czy mogłabyś na to rzucić swoim wprawnym okiem?
OdpowiedzUsuńIngredients: Aqua Purificata, Glycerin, Cetyl Alcohol, Isopropyl Myristate, Metoxy PEG-22 Dodecyl, Glycol Copolymer, polysorbate 80 (and) Cetyl Acetate (and) Acetylated Lanolin Alcohol, Stearyl Alcohol, Cyclomethicone (and) Dimethiconol, Steareth-21, Phenoxyethanol / Benzoic Acid / Dehydroacetic Acid, PEG-40 Hydrogenated Caster Oil, Bisabolol, Allantoin.