Dziś chciałam trochę posumować wpisy o opalaniu, a raczej o samoopalaniu. Ponieważ to już koniec lata sporo takich pytań dostaję. O wszystkich tych produktach już pisałam, wracam do nich kiedy mączna białość daje mi się we znaki. Każdemu poświęciłam spory wpis na blogu, więc dziś będzie krótka, szybka piłka, z linkami do odpowiednich wpisów ;).
Lilla Mai, Balsam Samoopalający.
Pisałam o nim KLIK w 2015 roku. Jak widzicie jestem mu wierna to już któreś opakowanie z kolei.
Dla kogo?
Dla osób chcących szybkiego efektu. Wystarczy kilka aplikacji i jest się opalonym.
Dla osób, które nie przepadają za smrodkiem samoopalacza. Jest on naprawdę niewyczuwalny.
Schodzi równo, warto opamiętać o peelingu przed jego nałożeniem.
Alkemie Sun For Everyone.
Pisałam o nich TUTAJ.
Dla kogo?
Dla tych, którzy mają cierpliwość i lubią długotrwałe efekty. Opalenizna pojawia się powoli, po kilku aplikacjach. Jest jednak trwalsza niż ta otrzymana z użyciem DHA.
Dla osób, które chcą wzmocnić efekt opalenizny i przedłużyć jego efekt.
Dla osób, które nie znoszą smrodku samoopalacza. Tu nie ma DHA więc nie ma co śmierdzieć.
Krem do twarzy warto nakładać również na płatki uszu, szyję, dekolt i kark.
Botanicum, Masło do Ciała Marchwiowe
O całej tej świetnej linii pisałam TUTAJ.
Dla kogo?
Dla tych, którzy chcą przedłużyć efekt opalonej skóry, ale nie chcą go wzmacniać.
Dla tych, którzy chcą się tylko lekko "ozłocić", mieć efekt lekko brzoskwiniowej skóry.
Dla tych, którzy nie lubią zapachu samoopalacza.
Hmmm... mam nadzieję, że przyda Wam się takie podsumowanie i wiedza w pigułce :)
Witam Sroko, czy seria słoneczna Alkemie nadaje się dla kobiet karmiących piersią? z góry dziękuję i pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTak nadaje się
Usuń