No i w końcu wyleciał ptaszek ;). "Słuchaj, co to za książka? Ty podobno poradników nie czytasz. Dziecko starsze masz w szkole, Karola tak daje popalić, że nie dajesz rady i czytasz ja sobie pomóc? Przecież masz doświadczenie z Michalcem"
No to zaczęłam toczyć bój wewnętrzny, ewidentnie nie doczytała podpisu po wielkim tytułem. Powiedzieć, czy nie powiedzieć? Dobra, powiem. No i powiedziałam.
Powiedziałam, że
Ja człowiek ma dość po całym dniu z dwójka chorych dzieci to trzeba sobie tę książkę poczytać.
"Najbardziej zaskoczyło mnie to, że w przedszkolu śpią podobno nawet te dzieci, które w domu nie zmrużą oka. (...) I ponoć nie trzeba ich nawet jakoś specjalnie usypiać, opowiada im się bajkę, a potem dzieci zasypiają. Przedszkolanki po prostu wychodzą i zamykają za sobą drzwi. I odkręcają gaz usypiający, bo inaczej to chyba nie byłby możliwe..."Cała książka mniej więcej w tym tonie doprowadza człowieka do łez ze śmiechu. Nie polecam czytania jej w miejscach publicznych bo ludzie dziwnie patrzą. W zasadzie nie jest to jedna historia, to raczej zbór opowiadań, opis epizodów z dziecięciem wieku przedszkolnego. Czy ta się to szybko (niestety), lekko i przyjemnie. Stanowczo za szybko książka się kończy.
"- Ty to pijesz? - zapytałem zdziwionyKsiążka w fajnej cenie jest TUTAJ
- Co? - spytała Kasia, również zdziwiona. - Swoją kawę?
- Aha. Pytam, bo ja maczam w niej pędzel.
Moja ukochana małżonka wybiegła do kuchni. Wylać kawę. A potem do łazienki, żeby wpłukać usta i wyczyścić kolorowe ząbki. Kiedy wróciła, namoczyła pędzel i jednym pociągnięciem zrobiła ze mnie Hitlera."
Jak myślisz Sroczko, spodobało by się Pani Przedszkolance? Serio pytam!
OdpowiedzUsuńCzemu miałby być nie serio? :) Tylko nie mam pojęcia, nie mam na kim przetestować ;)
UsuńNo i zainteresowałaś mnie ...i tak już od paru lat! dziękuję :) asia
OdpowiedzUsuń