O nawilżającej wersji peelingu z tej serii pisałam już o TUTAJ. Wydawać by się mogło, że mimo innych składów peelingi z jednej serii w zasadzie nie specjalnie różnią się między sobą. I co ciekawe gdybym nie miała okazji używać tych peelingów w tym samym czasie mogłabym też tak myśleć.
Fajny skład, w którym nie ma się czego czepiać.
Podobnie jak w wersji nawilżającej, peeling przypomina galaretkę, hmmm... gęsty kisiel? Chyba bardziej to drugie. Faktycznie pachnie arbuzem, a arbuzowość potęguje wygląd peelingu, czyli różowym kolor z czarnymi kropkami - no arbuz jak się patrzy. Czarne kropki to mak.
Podobnie jak w wersji nawilżającej produkt nakładam na lekko nawilżoną skórę. Zmienia się lekką emulsję, która fajnie peelinguje skórę. Ponieważ mamy tu również korund z naciskiem należy uważać. No wszystko jak w wersji nawilżające. Ale, ale ... różnicę czuć po zmyciu. W przeciwieństwie do wersji niebieskiej skóra jest bardziej "sucha", matowa, ciut ściągnięta. Dlatego wydaje mi się, że ten peeling przypadnie bardzo do gustu osobom o cerze tłustej i mieszanej. I o jest główna różnica między tymi produktami.
Poza tym oba są bardzo fajne, oba dobrze peelingują i są przyjemne w użytkowaniu.
Uwielbiam arbuza wiec balabym sie, ze zjem ten peeling hihihi, a tak serio to bardzo kuszacy jest :D
OdpowiedzUsuńAnito, jesteś moją inspiracją! Odkryłam cię niedawno (twoja sława sięga daleko i dzięki Bogu :)) i czytam wszystkie Twoje wpisy od początku bom ciekawa Ciebie jest. Zapraszam też do siebie https://ekonefreti.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :)
Klaudia
To jest złoooo, mam ochotę to zjeść jak tego używam i ledwo się powstrzymuję :D
OdpowiedzUsuńCzy w ciąży mogę używać?
OdpowiedzUsuńTak
UsuńMiałam ten peeling bardzo dawno temu, jest faktycznie rewelacyjny! Byłam z niego zadowolona. Chyba skusze się ponownie.
OdpowiedzUsuń