Temat przewija się czas jakiś. Już natura w nazwie nie wystarcza warto coś jeszcze dorzucić do pieca, podkręcić i sprawić, że naiwny klient poczuje się lepiej sam ze sobą. Była już wielka akcja nietestowania na zwierzętach. Tych drążących temat spisano na straty, reszta populacji czuje się znakomicie, kiedy kupuje kosmetyk którego opakowanie zapewnia, że króliczki mają się dobrze.
Nie można się pochwalić, że nasz produkt to bez SLS, choć zawiera SLES, nie można napisać, że bez parafiny, bez parabenów itp... czas poszukać innych sposobów na powiedzenie klientowi, że to my jesteśmy tacy super.
Machina marketingowa musi działać, coś trzeba było dołożyć. Co by tu... a może by tak, wegańskie klimaty. Pole do popisu jest duże bo...
Klient głupi i nie do końca wie o co chodzi. No bo z czym kojarzy się nam ów weganizm? Z roślinami, z brakiem cierpienia zwierząt, z łagodnością, ze zwierzętami żyjącymi na wolności, z czystym powietrzem, no po prostu ze zdrowiem.
Narysujemy kwiatka, owocka, trawkę na opakowaniu, dopiszemy że zawiera olej arganowy i oto proszę mamy kosmetyk jak malowany.
Kosmetyk wegański nie jest równoznaczny z kosmetyk naturalny
Kosmetyk wegański nie jest równoznaczny z kosmetyk o dobrym składzie
To są dwie najistotniejsze kwestie w których potencjalni nabywcy są nabijani w butelkę, bo nie do końca rozumieją o co chodzi. I to nie jest wina klientów, to nie jest wina wegan, to jest wina marketingu. Zrozumiałe jest dla mnie, że nie każdy ma czas, ochotę, sposobność interesować się wszystkim. Nie każdy musi wiedzieć czym rożni się weganin od wegetarianina. I to nie jest nikogo wina i to nie jest żaden wstyd. Problemem jest to, że na tej niewiedzy ktoś próbuje zrobić z siebie kogoś lepszego niż jest w rzeczywistości. I to mnie wkurza.
Kosmetyki wegańskie to kosmetyki w których żaden składnik nie jest pochodzenia odzwierzęcego. Czyli miód, mleko, lanolina, jedwab, śluz ślimak itp... odpadają, odpadają również składniki które w procesie przerobu potrzebują jakiegoś składnika odzwierzęcego.
Kosmetyk wegański to kosmetyk który nie był testowany na zwierzętach.
To są dwa warunki jakie musi spełniać kosmetyk, żeby móc nazwać go wegańskim.
Co wiec to oznacza?
Oznacza to, że potencjalnie dyskusje składnik mogą być wegańskie. Na przykład donory formaldehydu są wegańskie, gdyż są to składniki syntetyczne. Ale żeby jeszcze bardziej wam to przybliżyć. Piękny przykład kosmetyki Original Source
A skład jednego z ich produktu wygląda tak. Mamy SLES i jeszcze filtr przenikający i mamy to w kosmetyku wegańskim.
Bardzo przykro mi to pisać. Ludzie którzy nie posiadają wiedzy są wykorzystywani po raz kolejny.
Pierwsze było tzw. "free from", potem pojawiły się udawane kosmetyki naturalne, teraz mamy czas na kosmetyki wegańskie.
Niestety trzeba czytać składy.
ps. Bo mogą wyniknąć nieporozumienia :), że wegański oznacza zawsze kiszkę.
Kosmetyki wegańskie mogą mieć składy ładne.
Kosmetyki wegańskie mogą mieć składy tzw. naturalne.
fajnie że to wyjaśniłaś to potrzebne info! :) tylko królika szkoda ze zdjęcia...
OdpowiedzUsuńZgadzam się z każdym słowem - marketing robi tu wiele złego. Choć potrzebowałam kilku lat, żeby się tego nauczyć.
OdpowiedzUsuńA powiedz Sroko, na co komu filtr przenikający w żelu pod prysznic??
Michalina
Filtr potrzebny po to, żeby kolorek był nawet przy grzaniu lampami :)
Usuńjestem w szoku bo dokładnie tak jak opisałaś dałam się nabrać... byłam przekonana, że one maja fajny skład bo są wege.
OdpowiedzUsuńNie mialam jeszcze kosmetyków weganskich i jakos nie ciągnie mnie do nich
OdpowiedzUsuńJa bym jeszcze dodała, że skład wegański nie oznacza od razu, że kosmetyk jest nietestowany na zwierzętach. Nawet jak ma jakiś certyfikat/znaczek "wegan". Bo producent może nie testować, a kupować składniki od dostawcy, który testuje. Albo być na rynku Chińskim, gdzie prawo wymaga testów. Lub kupujemy od koncernu, który generalnie testuje, ale na fali mody na bycie wegan/eko/naturalnym stwierdził, że sobie stworzy linię wegańskich kosmetyków.
OdpowiedzUsuńPrawda! Na szczescie tak jak piszesz, sa tez dobre weganskie kosmetyki. Od ponad trzech lat korzystam z Tropic Skincare: weganskie, nietestowane na zwierzetach, naturalne, bez glutenu, parabenow, alkoholu, SLSow, ALSow i wielu innych paskudztw. Szczerze polecam. Sama rozprowadzam je od ponad roku, bo mam do nich zaufanie. Sa bezpieczne rowniez dla osob z wrazliwa skora oraz dzieci. Moje pociechy je uwielbiaja! Pozdrawiam, Aleksandra Thompson
OdpowiedzUsuń