Kiedy pomyślę ile zużywam olejków i maseł do demakijażu, a w zasadzie oczyszczania skóry to hm... może lepiej zamilknę. Nigdy nie ukrywałam, że moje ulubione to te emulgujące. Ponieważ mam ostatnio obsesję związaną z oczyszczaniem, a raczej dokładnym oczyszczaniem to zajmuje mi to trochę czasu, a szczerze mówiąc nie bardzo to lubię. Stąd "promowanie" tych produktów które zmywają się bez większego problemu wodą.
Dopóki używam retinoidów i kwasów mogę sobie pozwolić na dłuższe eksperymentowanie w kwestii takich produktów, latem nie będzie to już takie proste, wszelkie ewentualnie niedoczyszczenia dadzą o sobie znać w ekspresowym tempie. Dlatego teraz chętnie testuję wszystko co się da i robię listę na letnie dni, do czego wracać będę. Stąd też mój dzisiejszy wpis.
Lush Botanicals, Olejek Hyrdofilowy, Goodbye Dirt jest nowością i chyba jedynym kosmetykiem w ofercie tej marki którego nie trzeba trzymać w lodówce.
Jak w przypadku wszystkich produktów tej marki skład jest bardzo bogaty. Bazowe oleje to olej z pestek moreli, olej z pestek arbuza, olej z pestek winogron każdy z nich jest olejem łagodnym, o raczej niskim potencjale uczulającym, wystarczy wspomnieć, że są to oleje polecane dla dzieci. Nie dziwi mnie więc deklaracja, że to produkt przeznaczony do każdego typu cery.
Olejek jest żółto-pomarańczowy (to między innymi zasługa oleju marchewki) i pachnie jak chyba wszystkie kosmetyki tej marki czyli cytrusowo. Ja ten zapach bardzo lubię, bo generalnie lubię cytrusowe zapachy. No dobra ale nie o moich preferencjach zapachowych ma to być wpis. Wracając więc do olejku.
Producent proponuje dwa sposoby użycia. Jeden na suchą skórę, drugi na zwilżoną skórę. Ja wole tę metodę na suchą skórę. Choć jakbym tak dobrze o tym pomyślała, to moja skóra nie jest do końca sucha, bo zazwyczaj pierwszą warstwę brudu/makijażu/filtrów zmywam micelem.
Na mokrej skórze olejek/olejki od razu emulgują i mam wrażenie, że tłustymi filtrami wtedy gorzej sobie radzą. Dlatego ja nie stosuję metody na zwilżoną skórę.
Mam wrażenie, że ten post będzie składał się z masy dygresji ;).
Olejek świetnie radzi sobie z filtrami, również tymi nie rozluźnionymi wcześniej płynem micelarny, z minerałami, oczywiście ze zwykłym oczyszczaniem. To chyba najlepiej zmywający się wodą olejek jaki miałam. U mnie nie zostawia absolutnie żadnej warstwy na skórze nawet wtedy kiedy woda jest praktycznie letnia. Pod tym względem uwielbiam go i jest u mnie w tym momencie nr. 1.
Jednak ja mam z nim drobny problem, szczypie mnie w oczy. Dlatego, niestety do demakijażu oczu nie mogę go używać. Co prawda, zjawisko jest dziwne, bo mimo, że szczypie mnie w oczy to nie powoduje pojawienia się mgły na nich. Mam nadzieję, że wiecie o co mi chodzi. Jednak po prostu przy zmywaniu skóry tym olejkiem po prostu omija okolice oczu.
Jeżeli jak ja nie lubicie męczyć się przy zmywaniu olejów to będzie to rzecz w sam raz dla Was. Przypuszczam, że Ci którzy mają mniej wrażliwe oczy nie będą wcale odczuwać szczypania ja niestety jestem dość wyczulona.
Dopóki używam retinoidów i kwasów mogę sobie pozwolić na dłuższe eksperymentowanie w kwestii takich produktów, latem nie będzie to już takie proste, wszelkie ewentualnie niedoczyszczenia dadzą o sobie znać w ekspresowym tempie. Dlatego teraz chętnie testuję wszystko co się da i robię listę na letnie dni, do czego wracać będę. Stąd też mój dzisiejszy wpis.
Lush Botanicals, Olejek Hyrdofilowy, Goodbye Dirt jest nowością i chyba jedynym kosmetykiem w ofercie tej marki którego nie trzeba trzymać w lodówce.
Jak w przypadku wszystkich produktów tej marki skład jest bardzo bogaty. Bazowe oleje to olej z pestek moreli, olej z pestek arbuza, olej z pestek winogron każdy z nich jest olejem łagodnym, o raczej niskim potencjale uczulającym, wystarczy wspomnieć, że są to oleje polecane dla dzieci. Nie dziwi mnie więc deklaracja, że to produkt przeznaczony do każdego typu cery.
Olejek jest żółto-pomarańczowy (to między innymi zasługa oleju marchewki) i pachnie jak chyba wszystkie kosmetyki tej marki czyli cytrusowo. Ja ten zapach bardzo lubię, bo generalnie lubię cytrusowe zapachy. No dobra ale nie o moich preferencjach zapachowych ma to być wpis. Wracając więc do olejku.
Producent proponuje dwa sposoby użycia. Jeden na suchą skórę, drugi na zwilżoną skórę. Ja wole tę metodę na suchą skórę. Choć jakbym tak dobrze o tym pomyślała, to moja skóra nie jest do końca sucha, bo zazwyczaj pierwszą warstwę brudu/makijażu/filtrów zmywam micelem.
Na mokrej skórze olejek/olejki od razu emulgują i mam wrażenie, że tłustymi filtrami wtedy gorzej sobie radzą. Dlatego ja nie stosuję metody na zwilżoną skórę.
Mam wrażenie, że ten post będzie składał się z masy dygresji ;).
Olejek świetnie radzi sobie z filtrami, również tymi nie rozluźnionymi wcześniej płynem micelarny, z minerałami, oczywiście ze zwykłym oczyszczaniem. To chyba najlepiej zmywający się wodą olejek jaki miałam. U mnie nie zostawia absolutnie żadnej warstwy na skórze nawet wtedy kiedy woda jest praktycznie letnia. Pod tym względem uwielbiam go i jest u mnie w tym momencie nr. 1.
Jednak ja mam z nim drobny problem, szczypie mnie w oczy. Dlatego, niestety do demakijażu oczu nie mogę go używać. Co prawda, zjawisko jest dziwne, bo mimo, że szczypie mnie w oczy to nie powoduje pojawienia się mgły na nich. Mam nadzieję, że wiecie o co mi chodzi. Jednak po prostu przy zmywaniu skóry tym olejkiem po prostu omija okolice oczu.
Jeżeli jak ja nie lubicie męczyć się przy zmywaniu olejów to będzie to rzecz w sam raz dla Was. Przypuszczam, że Ci którzy mają mniej wrażliwe oczy nie będą wcale odczuwać szczypania ja niestety jestem dość wyczulona.
Olejek do kupienia TUTAJ
podoba mi sie jak piszesz
OdpowiedzUsuńDzieki za cynk, bo ja niezmiennie szukam produktow do porzadnego oczyszczania. Jedno pytanie, producent twierdzi, ze po tym olejku wystarczy juz sam tonik i krem. Do tej pory po myciu olejkiem (rowniez zemulgowanym) mylam twarz jeszcze detergentem delikatnym, bo inaczej moja skora sie buntuje. Pamietam, ze Ty tez tak robilas, przy tym olejku tez, czy ten faktycznie domywa sie w 100% woda?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Też po nim myję jeszcze delikatnym detergentem. Nie umiem inaczej.
UsuńCiekawy produkt myślę że polubię go
OdpowiedzUsuńCiekawy produkt o fajnym składzie. Myślę, ze go wypróbuję, tylko zastanawiam się, jak sprawdzi się w przypadku cery tłustej?
OdpowiedzUsuńA stosowałas olejki myjące z creamy?jeżeli tak to jak wypadają w porównaniu z tym z lush botanicals?
OdpowiedzUsuńNie, nie stosowałam olejków z creamy
Usuń