Już wiele razy pisałam, że do prania to ja jednak wolę proszki. Przede wszystkim dlatego, że nigdy nie zdarzyło mi się, żeby po nich zatęchło mi pranie. Pisałam również, że nie stosuję płynów zmiękczających do prania, ale sporo z Was o nie pyta, więc kiedy mam okazję to je też testuję. Dziś więc o dwóch rzeczach który rzadko używam i o pewnym wynalazku, który znałam tylko w wersji nie eko.
Tri-Bio Natural, Eco Laundry Liquid Baby
To właśnie jeden z nielicznych wyjątków do prania w płynie który nie powoduje, że moje pranie zatęcha. Stąd moje polecenie. Płyn jest bezzapachowy co lubię. Dobrze dopiera, choć może nie koniecznie plamy po burakach i maśle. Nasza Masza jest specem od stania w miejscu, a mimo to brudzenia się. Z jej wyczynami w brudzeniu ten płyn radzi sobie znakomicie.
Pranie jest miękkie i jak to ja nie widzę potrzeby używania czegoś do zmiękczania. Nie "wybił" mi kolorów w ubraniach i nie sprawił, że jasne rzeczy zszarzały czy zżółkły.
Nie uczulił, ani mnie, ani Rycerza.
Porządny, fajny płyn do prania.
Tri-Bio Natural, Eco Fabric Softener
Kiedy zaczęłam używać ten płyn zaczęłam się zastanawiać do czego tak naprawdę potrzebuje się płynu do zmiękczania. Czy po to aby faktycznie zmiękczał czy po to aby nadawał praniu zapachu. Jeżeli szukacie owego zapachu to ten płyn nie jest dla Was. On nie pachnie.
Jeżeli szukacie czegoś co zmiękczy Wasze pranie to jest to bardzo dobra opcja.
Faktycznie pranie jest bardziej miękkie, przyjemniejsze w dotyku. Widzę to głównie na ubraniach dżinsowych bez domieszek na przykład elastanu, na ręcznikach i na pościeli i ubraniach lnianych. Przyznam, że dzięki temu płynowi do łask wróciła moja sukienka lniana i koszula bo są milsze w dotyku, ale wiecie dla dwóch rzeczy kupować płyn zmiękczający to nie ja ;).
Płyn jest dobry, fajny dla alergików bo bezzapachowy, łagodny i robi co ma robić.
Tri-Bio Probiotic, Fabric Deo
Bardzoooo bardzoooo dawno temu pisałam o czymś podobnym na blogu i był to odświeżacz do tkanin znaleziony w biedronce. Gdy macie w domu kota i dwójkę dzieci taki wynalazek jest bardzo na miejscu. Kanapa, fotel, materac, kurtka skórkowa, torebki których nie da się wyprać, ubrania które są czyste, ale trochę przeleżały i nabrały dziwnego zapachu i cała reszta innych rzeczy nadaje się do takiego odświeżania. Spray ma zapach świeżego prania i naprawdę neutralizuje niefajne zapachy. Razi sobie nawet z tymi kocimy, choć trzeba go użyć parę razy. Obuwie też całkiem nieźle odświeża.
Nie jest to bardzo intensywny zapach i chwała mu za to, za to utrzymuje się całkiem długo bo i po paru godzinach jeszcze lekko go czuć. Jego działanie nie polega na maskowaniu zapachu, bo pomimo tego, że zapach tego spraju wywietrzeje to smrodku którego chcieliśmy się pozbyć nie ma.
Fajnie, że jest coś takiego.
Wszystkie te rzeczy możecie kupić TUTAJ
Czy jest szansa na post o proszkach do prania? Najlepiej tych co są w sklepach :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuńa co sobie radzi z plamami po burakach? Czy nadal używasz proszku Gabi i jestes zadowolona?
OdpowiedzUsuńNie mam przetestowane na burakach. Gabi teraz nie mam wciąż testuję różne nowości.
Usuń