Koło takich książek trudno przejść obojętnie. Stanowią połączenie czegoś do zabawy, odkrywania świata i nauki nowych rzeczy, których i tak trzeba będzie się nauczyć. Wiadomo, że to czego trzeba się nauczyć czy się tego chce czy nie jest postrzegane jako mało ciekawe. Tu właśnie mamy książkę, która przez zabawę uczy, uczy liter. Uczy mimochodem.
Książek z alfabetem na naszej półce mamy kilka, no kilkanaście. Nie do końca robiły one wrażenie na Rycerzu, ale myślałam, że może dla naszej Maszy będą interesujące. No cóż, bywa różne i raczej w kierunku nudaaaa. Tym razem jest inaczej.
Niby prosty pomysł. Na jednej stronie mamy literę, na drugiej wyrazy zaczynające się na ową literę. Nic nietypowego, a mimo to jakoś tak Masza nasza lubi te ilustracje. Ciekawie jednak zaczyna się robić kiedy wyciągniemy magiczną czerwoną lupę. Wtedy wkraczamy w tajemniczy świat odkrywców.
Nagle w czerwonej literze i dziwnych wzorach można wyszukać obrazek ze strony obok. Kiedy więc zaczynają się poszukiwania, zaczyna się również utrwalanie litery i oto nagle pamiętamy jak wygląda i jakie przedmioty/obiekty się na nią zaczynają.
Zabawa przy tym oczywiście jest przednia. Choć nie ukrywam główną atrakcję stanowi owe wyszukiwanie.
To jedna z ciekawszych książek, na której można nauczyć się alfabetu a w zasadzie liter. Jest świetna. Pomysł i wykonanie jest trafione w dziesiątkę.
Autor: Eugenia Wasylczenko
Wydawnictwo: Mamania
Pomysł z lupą bardzo fajny. Myślę, że niejeden maluch polubi rolę odkrywcy :)
OdpowiedzUsuńKupiłam z Twojego polecenia. Książka rzeczywiście super, choć lupa poddała się rączkom dwulatka już po kilku godzinach.
OdpowiedzUsuń