Na pewno pisałam o tym na moim instagramie na którym bywam od święta, czy też wielkiego dzwonu, że szydełkowanie działa na mnie ostatnio uspokajająco. Kiedy potrzebuję chwili oddech, spokoju czy wyciszenia, kiedy nie mogę skupić się na książce zasiadam z szydełkiem i przerabiam kilka rzędów robótki. Efekt jest taki, że czapek, szalików, kominów czy chust mam dla wszystkich krewnych i znajomych królika 😄.
Siedzę więc sobie od czasu do czasu z tym szydełkiem, a moja córka krąży dookoła i się przygląda. Ona lubi "pomagać", lubi gdy angażuje się ją w różne prace, zwłaszcza manualne. No na szydełko jest jeszcze za mała, nie mówiąc już o drutach czy haftowaniu. Rozglądałam się za czymś co byłoby taką namiastką wyrabiania rzeczy "użytecznych". Koraliki i robienie biżuterii w ogóle się nie przyjęło. Kiedy sklep Zielone zabawki zgłosił się z propozycją wybrania czego dla dzieciaków wypatrzyłam krosno. No i to był strzał w dziesiątkę.
Oczywiście moja pięciolatka potrzebuje pomocy w zamontowaniu całości. Jednak sam proces wytarzania, przeciągania, układania nitek, czy wymyślanie wzorów to już jej samodzielna robota. Jak ja zasiadam do szydełkowania ona zasiada do krosna. Skupia się na tym bardzo i potrafi zająć się tym bardzo długo. Obsługa krosta jest dziecinnie prosta i naprawdę wystarczy kilka razy dziecięciu pokazać co i jak i lecimy z tym światem. To czego mi odrobinę brakuje w tym krośnie to dopychacza nitek. Czyli tego co by pozwalało robić bardziej zbite robótki. Mam drewniany grzebień i to on nam dzielnie służy. Poza oryginalnymi nićmi próbowaliśmy już wełnę, a zasadzie akrylową włóczkę i z takiego pomysłu wyszedł bardzo ładny kocyk dla dla lalki.
Krosno jest bardzo solidnie wykonane. Nic się nie chwieje, nie rozłazi.
To nasz ostatni wielki hit. Dodatkową atrakcją są oczywiście samodzielnie zrobione "kwadraciki" jak to mówi moja córka.
Przyznam, że nasza Masza jest w tym krośnie zakochana. Widzę też, że manualnie radzi sobie coraz lepiej. Polecam jeśli macie w domu pasjonatkę robótek ręcznych.
Krosno do kupienia TUTAJ
Lupa nad lupami. Matko, sałatko ile myśmy lup przerobili to głowa mała. No niestety, żadna nie przetrwała próby czasu. A to szkiełko "przypadkiem" wypadło, a to obudowa pękła, a to szkiełko się porysowało, a "leżało, o tak, tak na płasko i bez szurania". Zabawy z lupą zaś w naszym domu to jedne z ulubionych i co tu mówić na stanie jakaś choć jedna musi być.
Zwróciłam uwagę na tę lupę bo nazwana jest breloczkiem i myślałam, że będzie mała. Okazało się, że wcale taka mała nie jest warzy konkretnie i jest baaaardzo solidnie wykonana. Największy jej atut to pancerna obudowa. Bardzo dobrze zabezpieczone szkło i to zarówno pod względem osadzenia jak i zabezpieczenia przed porysowaniem. Szkiełko jest z każdej strony osłonięte drewnem i nie ma szan, żeby odtykało ono leżąc na płasko oczywiście powierzchni na której leży. Szkło jest plastikowe, ciężko jest stłuc i to jego kolejny atut.
No i jeszcze jedna fajna sprawa, że lupkę można sobie zawiesić i nosić ze sobą. Mimo, że nie jest wcale taka mała to jest bardzo poręczna.
Lupy to wielka miłość moich dzieciaków, a ta jest dodatkowo świetnie wykonana i prawie niezniszczalna. No ale to goki to nie ma się cię dziwić.
Lupa do kupienia TUTAJ
No i na koniec o wielki hicie Rycerza.
Składał go jak szalony, żeby ... wieczorem nie móc z niego skorzystać. Z samodzielnym złożeniem poradził sobie znakomicie, trzeba było tylko po nim mocniej dokręcić śruby. Koniec końców przez cały tydzień niebo było zachmurzone i początkowo było więcej focha na teleskop niż szczęścia.
Wykonanie teleskopu nie budzi moich żadnych zastrzeżeń. Wszystko dobrze wykonane, ładnie i starannie. Rycerz jak pisałam złożył go sam, ale trzeba było po nim "poprawić", dokręcić mocniej śruby itp... W zestawie są wymienne okulary, rozkładane nóżki, instrukcja i kilka zadań które pomogą "potrenować" na sucho. I od tego "na sucho" Rycerz zaczynał. Dzięki za te dodatkowe zadania bo pewnie obraziłby się chłopak na zawsze na ten sprzęt przez pochmurną pogodę.
Co wieczór wypatrywał czy na niebie są gwiazdy, a kiedy zapomniał akurat się pojawiły😆. Kika pierwszy obserwacji za nami. Młody widać zaczyna się w to wciągać z każdą kolejną sesją z teleskopem.
Aktualnie ranki zaczynamy od sprawdzenia prognozy pogodny na wieczór. Wieczorami pierwsze co jest sprawdzane to ile jest gwiazd. Potem następuje łowienie tych gwiazd. Dla ogarniętego dziewięciolatka obsługa tego teleskopu nie stanowi większego problemu. Oczywiście trzeba z nimi odbyć kilka pierwszych sesji, wytłumaczyć gdzie i co się reguluje, wyostrza i celuje, a potem słyszy się tylko "o mam", "o ja", "mamo no zobacz, zobacz!".
Świetna rzecz, bardzo zajmująca, a że dni są coraz krótsze to jest to idealny czas na początek przygody z teleskopem ;).
Teleskop do kupienia TUTAJ
Fajne zabawki. Tylko raczej chyba do zabawy z dzieciakiem. Przypomniały mi się czasy kiedy byłem mały i graliśmy w tego typu gry.
OdpowiedzUsuńW dobie pandemii musiałam kupić więcej zabawek dla dzieci, zamknięte szkoły i przedszkola zrobiły swoje. Żeby nie wychodzić, kupiłam je przez internet.
OdpowiedzUsuńSuper inspiracje! Na pewno się przydadzą :)
OdpowiedzUsuńCiekawe propozycje i powiem szczerze, że te krosno mnie urzekło, kreatywna zabawa!
OdpowiedzUsuńKreatywne pomysły na zajęcie czasu dziecku! Takie zabawki, które angażują dziecko i w pozytywny sposób wpływają na jego rozwój to najlepsze zabawki :) Teleskop mnie naprawdę urzekł.
OdpowiedzUsuń