Kiedy na maila dostałam taką oto wiadomość "Dzień dobry, jesteśmy małą, polską manufakturą środków do sprzątania domu :). Produkujemy ręcznie zgodnie z ideą zero waste. Wszystkie opakowania są szklane, nie używamy też konserwantów." wiedziałam, że chcę ich poznać.
Przyszła paczka od dziewczyn i zaczęłam testowanie. W przesyłce sporo cudowności, ale dziś chciałbym o praniu, czy też proszkach do prania i płynu do płukania.
Gdyby kogoś interesowały składy
Jak widać po składach proszki to mieszanina mydła ze środkami wybielającymi na bazie tlenu z dodatkiem olejków zapachowych. Płyn do płukania jest na bazie kwasku cytronowego, a nie octu na całe moje szczęście plus oczywiście olejki eteryczne zapewniające zapach. To są naprawdę proste, podstawowe składy. Moim zdaniem idealne dla alergików, małych dzieci itp...
Oba proszki piorą bardzo dobrze. Ja już kiedyś pisałam, ale pewnie warto napisać to jeszcze raz, trudne plamy zdarzają się u nas bardzo rzadko. Pisaki, długopisy, kredki, farbki itp... oczywiście jakoś dziwnym trafem "samosię" plamią. Plamy po długopisie zawsze wywabiam alkoholem, pozostała banda artystów spiera się bez problemu w każdym proszku jakiego używałam. Tu nie ma wyjątku. To co zauważyłam przy tych produktach do prania, to moim zdaniem, lepiej radzą sobie z dopieraniem tłustych plam. Wiecie masło na dżinsach nie musi być całkowicie "zaprane", żeby po praniu w tych proszkach nie została plama.
Co do dozowania. Mam to szczęście, że mamy miękką wodę dlatego u mnie zawsze tych produktów do prania wychodzi mniej. Używałam 1 miarkę (ona jest dołączona do proszku) na 7-8 kg prania.
Proszki jak pisałam piorą skutecznie, ten do ciemnych tkanin nie zjada kolorów, a do białego nie powoduje szarzenia jasnych rzeczy. To naprawdę bardzo dobre produkty.
Nie mogę jeszcze nie wspomnieć o zapachu. Oba proszki pachną. Mają dodatek olejków, więc trudno żeby było inaczej :). Proszek do białego pachnie głównie eukaliptusem, w wersji do kolorów dominuje lawenda. Musze przyznać, że ja nie specjalnie wyczuwam te zapachy po wyschnięciu prania. Kiedy jest ono jeszcze wilgotne i ciepłe, podczas rozwieszania czuć te zapachy. Po wyschnięciu zapach jest praktycznie nie wyczuwalny. Pranie po wyschnięciu jest miękkie i w zasadzie nie wymaga zmiękczania, ale wiecie ja rzadko kiedy płynów zmiękczających używam.
W ofercie mamy jeszcze płyn do płukania. Wspomniałam, że jest on na kwasku cytrynowym, a nie na occie. To dla mnie ogromny plus. Zapach octu to nie jest to co lubię.
Płyn faktycznie sprawia, że pranie jest miększe. Nic dziwnego, na mydło wszak działamy kwasem, czyli dokładnie tak samo jak przy myciu włosów mydłem. Płyn pachnie przede wszystkim drzewem sandałowym, wyczuwam też w nim nutkę lawendy. Zapach jest bardzo przyjemny. W przeciwieństwie do woni z proszków do prania ten zapach utrzymuje się na praniu po wysuszeniu. Nie jest on co prawda bardzo intensywny, ale jest. Trzyma się raczej "blisko" ubrania i jest wyczuwalny głównie przez noszącego ubranie, niż przez otoczenie. Przyznam, że lubię ten płyn i za działanie i za zapach.
Podsumowując. Szukacie rozwiań zero waste, dobrych jakościowo tzw. naturalnych produktów do prania? To są idealne rzeczy dla was.
Strona producenta i sklepu KLIK
ps. polecam też przyjrzeć się uniwersalniej paście do czyszczenia jest bardzo dobra!!!!
Super to wygląda :)
OdpowiedzUsuńCzy proszek jest tak wydajny jak podaje strona producentek (700 gram na 40 prań)?
OdpowiedzUsuńNie umiem odpowiedzieć na to pytanie, nie liczyłam ile prań zrobiłam tym proszkiem
UsuńProszek ma w składzie chyba boraks czy w takim wypadku można bez obaw prac ubranka i pieluchy dla noworodka?
OdpowiedzUsuń