No kuteczka, w tym roku trochę udaje mi się zrealizować różne chciejstwa w sposób zupełnie przypadkowy. Mam listę tego co bym chciała z różnych dziedzin czy to chodzi o książki, czy o kwiaty, czy o rzeczy do domu, czy jak w tym przypadku urodowe itp... i co jakiś czas do niej zaglądam. Zastanawiam się czy jeszcze daną rzecz chcę i albo wypada ona z listy, albo zostaje i czeka na napotkanie okazji. Tak okazja trafiła mi się na przykład z sansewierią moonshine. Okaz sprzedawany w sieci za około 70 zł, ja przypadkiem kupiłam za 5 zł w markecie. Tak też stało się w przypadku lodówki, którą dostałam od marki Fluff. Od kilku lat rozglądałam się z małą lodówką do łazienki. Nie mogłam się jednak na nic zdecydować, aż problem rozwiązał się sam.
Postanowiłam o niej napisać, bo być może ktoś jak ja zastanawia się na kupnem, a może szukacie dla kogoś prezentu i myślicie o takiej lodówce.
Od razu, żeby nie było taka lodówka nie jest niezbędna do życia. Jest to gadżet, który może ułatwić i umilić życie, ale nie pewno go nie nie zmieni ;). Jeżeli czytacie mojego bloga regularnie to wiecie, że ja lubię kosmetyki tzw. lodówkowe, czy też świeże. Dlatego taka lodówka to dla mnie spore ułatwienie życie. Poza tym mam bardzo ciepłą łazienkę i zdarzało się, że niektóre kosmetyki pod wpływem ciepła rozwarstwiały się.
W lodówce trzymam kremy tzw. lodówkowe, krem po oczy, masażery i płatki pod oczy.Temperatura jaką "daje" lodówka to od 5 °C do 30 °C. Tak dobrze widzicie, lodówka ma również funkcję grzania. Z boku mamy przełącznik, którym wybieramy, czy chcemy grzać, czy chłodzić. I przyznam, że gdybym używała tej lodówki tylko do masażerów pewnie korzystałabym głównie z opcji grzania :).
Pojemność lodówki nie jest wielka, ale też ilość kosmetyków do schładzania jakie mam nie jest duża. Dla mnie miejsca jest wystarczająco.
Sama lodówka jest mała, ładna, poręczna. Nadaje się również do zabrania w podróż samochodem, można ją podłączyć do gniazda zapalniczki i działa.
Lodówka jest zaskakująco cicha. To znaczy spodziewałam się, że będzie głośniej chodzić. Słychać ją, jej lekki szum, ale jest to cichy dźwięk i nie rzuca się w uszy 😁.
Przyznam, że jestem tą lodówką zachwycona i cieszę się, że ją mam. Jak dla mnie ma same plusy, ułatwia my życie, nie biegam góra dół, dół góra.
Druga, a raczej drugie rzeczy jakie chcę Wam poleci, to masażery tej marki.
Mam cały osobny wpis o rollerach, masażerach i płytce Gua Sha o TUTAJ. Jak pisałam wówczas ja swoje kupiłam na aliexpress i nie miałam okazji porównać ich jakości z tym co jest oferowane w naszych sklepach.
Dziś więc mam wreszcie okazję porównać te produkty. Bez owijania w bawełnę widać różnicę w wykonaniu.
Może zaczynając od rollera. Największa różnica jest w osadzeniu główek rolujących. W rollerze fluff kamień od środka ma "zabezpieczenie"/osłonę, która sprawia, że nie styka się on bezpośrednio z rączką czy też metalem na którym jest osadzony. Kamień nie pociera bezpośrednio o metalowy drut, jeżeli dobrze przyjrzycie się zdjęciu powyżej zauważycie takie niewielki białe wypustki na brzegach kamienia. Dzięki temu też nie kręci się też rolka wokół własnej osi bez opamiętania, muszę przyznać, że to sprawia, że masaż jest pod większą kontrolą. Główki masujące się nie zacinają, co czasami ma miejsce w moich masażerach z ali.
Drugą rzeczą w jakiej widać różnicę między tym rollerami jest jakość kamieni masujących. Nie ma w nich żadnych ubytków, dziurek, nierówności. Jest ultra gładki.
W płytce Gua Sha także różnica jest duża. Ja swoich płytek z ali zamówiłam kilka, tak naprawdę tylko do jednej z nich nie mam większych zastrzeżeń. Chodzi mi o jakość wykonania. W płytce od fluff kamień jest grubszy, jest gładki, nie ma ubytków czy ostrych krawędzi. Niestety kilka z płytek jakie do mnie przyszły miały w niektórych miejscach ostre krawędzie, inna miała drobne dziurki i po prostu raniły skórę. Była też tak, która rozsypała mi się dosłownie w ręce.
Jeżeli więc chcielibyście zrobić prezent w postaci rollera to mogę polecić te. Jakość jest znakomita, do tego są ładnie zapakowane i mają dodaną instrukcję obsługi co bardzo ułatwia życie :).
Wszystkie te produkty do kupienia TUTAJ
Droga Sroko mam pytanie. Czy kupując masażer powinnam się także kierować tym z jakiego jest kamienia? Czy ma to istotne znaczenie? Będę wdzięczna za odpowiedź:)
OdpowiedzUsuńWłaśnie staram się to ustalić od jakiegoś czasu. Nigdzie nie znalazłam sensownego uzasadnienia, że różne kamienie różnie "działają", ale wciąż szukam.
UsuńO świetny gadżet, także dla tych, którzy maja regularny bajzel w lodówce i poranna aplikacja chłodnego kremu to grzebanie w maśle i jogurtach gdy nie ma się czasu. Uprzejmie proszę o test/analizę serii kosmetyków Feel free. Mam ekstremalnie wrażliwa cerę i alergiczną, a sprawdzają się nie gorzej niż niemowlęce. Dzięki za ogrom pomocnych informacji.
OdpowiedzUsuńJakie to fajne ;)
OdpowiedzUsuń