Tego u mnie jeszcze nie było, a mowa o masce do ciała nakładanej na noc. Pewnie dlatego, że jak do tej pory, w większości przypadków kierowałam się zasadą, ma się "szybko wchłaniać". No, ale czy faktycznie musi się szybko wchłaniać? Może idąc za wzorem kremów masek na noc do twarzy wato, by dla ratowania skóry iść również w takie rozwiązania do ciała. Tak oto postanowiłam spróbować czegoś nowego w ramach współpracy z marką Fluff.
Fluff, Superfood, Maska do ciała, Lawenda i róża
Skład ciekawy. Mamy w nim nieczęsto spotykane masło illipe, które ma właściwości natłuszczające, powlekające, olej z marakui, wyciąg z kwiatu gorzkiej pomarańczy, ekstrakt z kwiatu jaśminu, ekstrakt z kwiatu lawendy, ekstrakt z kwiatu peonii, ekstrakt z kwiatów wiśni i kamień księżycowy :). Kamień brzmi bardzo egzotycznie, ale jest to uwodorniona krzemionka z gliceryną, ma on działanie nawilżające. Skład tego produktu jest, powiedziałabym dość egzotyczny i na pewno ciekawy.
Maska ma gęstą kremową konsystencję i jest lekko fioletowa. Pachnie obłędnie różą, lawendy w zasadzie nie czuć. Jest to zapach lekko słodkawy, konfiturowy ;), smakowity i dla mnie bardzo przyjemny.
Rozprowadza się na skórze bardzo przyjemnie. Ja postępowałam zgodnie z zaleceniami producenta i nakładałam ją grubszą warstwą na skórę. Wsmarowywałam ją, czasami doskładałam w tych miejscach, w których nie czułam już żadnej warstwy, ale zawsze starałam się nałożyć jej tyle, aby na skórze czuć jeszcze niewchłonięty film. Po około 5 minutach zakładałam piżamę. Od razu muszę to napisać, zapach przechodzi na piżamę, a jak ona jest cienka to i na pościel. Co do działania, to ... skóra rano jest mega miękka i gładka. Są ranki kiedy na skórze czuję jeszcze warstewkę tej maski, taki lekki satynowy film. Pod dwóch zastosowaniach pozbyłam się suchego łokcia. Serio, jeszcze Wam chyba o tym nie pisałam, na lewym łokciu mam dziwnie suchą skórę, na prawym nie mam nic takiego. Po dwóch nocach z tą maską problem z łokciem zniknął. Przy balsamach, najczęściej łokieć ów musiałam dodatkowo natłuszczać, tu nie.
Moim zdaniem to świetny produkt do szybkiej regeneracji skóry, do ratowania skóry kiedy jest sucha, do doprowadzenia jej do bardzo dobrego stanu. Czuć odżywienie, nawilżenie i natłuszczenie, jakie daje ta maska. Coś, czego się w zasadzie nie spodziewałam, to to, że ta grubsza warstwa nie będzie mi przeszkadzać, pewnie dlatego, że towarzyszy mi ona nocą kiedy śpię. Gdyby nie nakładać tej maski grubszą warstwą, to spokojnie na dzień nam ona posłuży. Mniejsza jej ilość wchłania się w zasadzie jak każdy balsam do ciała. Dla mnie dodatkowym atutem jest zapach, który bardzo przypadł mi do gustu, i który bardzo lubię.
Muszę przyznać, że sama się sobą zdziwiłam. Nie przypuszczałam, że taki produkt tak bardzo mi się spodoba.
Ja miałam ten z jabłkiem i cynamonem, to tak mni śmierdział, że ledwo dawałam rade to na siebie nakładać )) chyba dla wielkich wielbicieli takich słodkich intensywnych zapachów.
OdpowiedzUsuńZapach róży i lawendy też jest okropny. Zawiodłam się bo lubię zapach lawendy a to ani lawendy ani różą specjalnie nie pachnie. Moim zdaniem nie czuć tego kremu na następny dzień i nie paćka piżamy ale może mam suchą skórę i to dlatego. Nie kupię tego kosmetyku ponownie.
OdpowiedzUsuń