Skład sam w sobie wydaje się być prosty. Woda, gliceryna, emulgator i lecą oleje z rycynowy, z awokado, witamina E, pantenol, olej słonecznikowy, ale mamy też dodatek ekstraktu z bluszczu, który ma działanie drenujące, co przyspiesza przepływ limfy, pobudza krążenie. Jest także wyciąg z kakaowca i wyciąg z zielonej herbaty. Jest prosto, ale też jak już nie raz się przekonałam jeżeli chodzi o produkty tej marki bardzo duże znaczenie, ma jakość użytych składników.
Krem ma zbitą, maślaną konsystencję, bardzo kremową. Pachnie delikatnie, praktycznie niewyczuwalnie i jest to zapach herbaty i wanilii. Producent sugeruje stosowanie tego kremu również na powieki i brwi. Tak, dobrze widzicie brwi. To dlatego, że w kremie tym mamy bardzo wysoko w składzie olej rycynowy, który jak wiemy, wzmacnia brwi i rzęsty. Na noc ja tym produktem lecę po całości, czyli pod oczami, na powieki i na brwi. Nakładam go wieczorem w ilości prawie półtorej pompki. To jeden z takich kremów, który nałożony nawet grubszą warstwą nie powoduje opuchnięcia oka, czy też worków pod oczami rano.
Na dzień ilość kremu powinna być zdecydowanie mniejsza, u mnie około pół pompki to jest maksimum. Kem zostawia na skórze delikatną, tłustawą warstwę. Nie jest ona wyczuwalna, ale na tyle tłusta, że niektóre korektory potrafią się na niej rozjechać. Pod sypkimi, mineralnymi korektorami ten krem sprawuje się znakomicie, także bardzo dobrze dogaduje się z filtrami mineralnymi.
Krem bardzo dobrze natłuszcza i nawilża, daje efekt wygładzonej i miękkiej skóry. Jak pisałam, całkiem dobrze spisuje się pod makijażem, ale trzeba uważać z ilością.
Kolejna rzecz, która mnie oczarowała w tym kremie, to łagodzenie podrażnień. Choć może łagodzenie to za mocne słowo. Chodzi o zmiany AZS, te suche placki, które nie dość, że swędzą, to jeszcze łuszczą się i dają nieprzyjemne odczucie ściągnięcia. Z takimi zmianami ten krem sobie radzi bardzo dobrze. Położony, na te łuszczące się placki, natłuszcza je i nawilża, tak że przestają być widoczne, a odczucie ściągnięcia mija. Nie trzeba go dokładać co chwila, podrażnienia szybciej się goją.
Jeszcze co do zużywania kremu. Podobnie jak i w przypadku innych kosmetyków tej maki, ciężko jest zużyć cały kosmetyk w wyznaczonym terminie. Dlatego spokojnie możecie go nakładać hojną ręką wieczorem, czy nawet robić sobie z niego maski pod oczy kiedy zmagacie się z suchą skórą. Działa, jest skuteczny i jest wydajny.
To bardzo, bardzo, bardzo dobry krem 😀. Jeżeli krem kawowy pod oczy tej marki, który kocham miłością wielką, był dla was za lekki, to ten krem powinien się sprawdzić dużo lepiej!
Krem do kupienia TUTAJ
O dzięki! Od tygodni szukam czegoś takiego. A skoro wiosna się zbliza to ja poproszę o propozycję filtrów, łatwych lekkich i przyjemnych, które lubią siè z oczami i nie szczypią.
OdpowiedzUsuńJa tez czekam z niecierpliwoscia na wpis o filtrach na ten rok :-)
OdpowiedzUsuń