Letnie i nie tylko cudowności od Republiki Mydła

Dziś o kolejnych produktach od Republiki Mydła, które mnie oczarowały.

 

Republika Mydła, Serum Strawberry Fields

SKŁAD

Hippophae Rhamnoides Fruit Water, Aqua, Niacinamide, Glycerin, Bambusa Arundinacea Stem Extract, Sodium Hyaluronate, Yeast Extract, Leuconostoc/Radish Root Ferment Filtrate, Hyaluronic Acid, Lactobacillus Ferment, Centella Asiatica Extract, Mangifera lndica Fruit Extract, Dehydroacetic Acid, Citric Acid, Parfum, Benzyl Alcohol, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate.

W składzie hydrolat z rokitnika przed wodą to wielka bomba witaminowa, następnie woda, po niej mamy niacynamid, który ma działanie rozjaśniające, antyoksydacyjne, przeciwzmarszczkowe, reguluje pracę gruczołów łojowych. Po witaminie B3 mamy glicerynę, czyli substancję nawilżającą, po niej jest ekstrakt z bambusa, który ma działanie wygładzające i matujące, po ekstrakcie mamy kwas hialuronowy, po nim zaś kolejny ciekawy składnik, czyli ekstrakt z drożdży, o działaniu nawilżającym i rozjaśniającym. Z ciekawych składników mamy jeszcze Lactobacillus Ferment, czyli wyciąg z fermentacji bakterii jest to składnik o działaniu przeciwzapalanym, łagodzącym, wspomagającym regenerację. Patrząc na składniki użyte w tym serum, postawiono na nawilżenie, rozjaśnienie i wygładzanie. 

 

To serum wodne dlatego świetnie sprawdzi się na dzień, pod krem czy też solo pod filtry. Wchłania się w momencie wmasowywania w skórę. Skórę zostawia bardzo gładką, satynową w dotyku i ociupinkę lepką. Bardzo przyjemnie pachnie, świeżo i delikatnie.

 

Ja ten produkt stosowałam przede wszystkim pod filtry. I w tej roli u mnie sprawdziło się znakomicie. Bardzo dobrze nawilżało i wygładzało. Poza tym u mnie cudownie koiło skórę, przyspieszało regenerację podrażnień. Kilka razy stosowałam je również na noc pod oleje i masła i tu też dawało radę, wyraźnie nawilżało i wygładzało. 

 

Serum stosowałam również jako bazę pod makijaż kiedy chciałam przedłużyć jego trwałość. W tej roli pod  makijażem mineralnym sprawdzało się po prostu super. Skóra leciutko lepka, ale jednocześnie gładka świetnie dogadywała się z sypkim podkładem. Trwałość takiego makijażu naprawdę się przedłużała, a dodatkowo nawet bardziej wysuszające podkłady nie dawały skórze popalić.

 

To bardzo dobre serum, cudownie nawilżające i wygładzające. Spokojnie można je również stosować jako bazę pod makijaż, bo wygładzenie skóry, jakie się dostaje po jego zastosowaniu fajnie współgra z podkładami. No bardzo dobra rzecz!!

Republika Mydła, Salty Orange Island – peeling do ciała

SKŁAD

Sucrose, Maris Sal, Macadamia Ternifolia Seed Oil, Helianthus Annus Seed Oil, Butyrospermum Parkii Butter, Glycerin, Tocopherol Acetate, Citrus Aurantium Dulcis Peel Oil, Citrus Limon Peel Oil, Rosemarinus Officinalis Leaf Extract, Citral, Parfum, Limonene, Linalool, Citronellol, Geraniol.

Cukrowo solny peeling. Do tych ścieraczy dodano oleje makadamia, olej słonecznikowy, masło shea. Całość zaś została doprawiona olejkami eterycznymi. 

Peeling obłędnie pachnie ananasem. Jeżeli lubicie takie klimaty, to będziecie zachwyceni, tym bardziej, ze zapach jest dość silny, zostaje na skórze i nawet przechodzi na ubrania! 

Jak każdy taki peeling stosujemy go na wilgotną skórę i masujemy do momentu rozpuszczenia soli i cukru. Przyznam, że to peeling, jaki lubię, dość gruby, dość mocno drapiący i nieprzelany olejami. Jego tłustość jest w punkt.

 

Oczywiście po peelingu skóra jest cudownie gładka, miękka i dobrze nawilżona i natłuszczona. Nie czuć na niej tłustej obciążające warstwy, a jednocześnie nie potrzebujemy już nakładać balsamu.

Prawdą jest, że coraz rzadziej używam peelingów do ciała, częściej wybieram szczotkę, ale kiedy trafiam na takie cudo, o takim fantastycznym zapachu to szczotka idzie w odstawkę 😁.

Strona producenta KLIK 

 

Kobiety w Ciąży TAK

Mamy Karmiące TAK