Oto książka, w stosunku do której mam dość mieszane uczucia. Z jednej strony pięknie traktuje temat śmierci bliskiej osoby z drugiej sieje stereotypami aż miło.
W książce mamy małą bohaterkę, narratorkę, dziewczynkę, której imienia nie znamy, to ona opowiada nam, co widzi i co się dzieje w jej domu. A w domu mama gotuje dżem. Dżem z tajnego, rodzinnego przepisu, który przekazała jej jej mama. Dziewczynka podziwia mamę, która notabene też jest w książce bezimienna, i porównuje ją do czarodziejki. Jednak owa mama cały czas płacze i nie zwraca uwagi na córkę, której co tu kryć wcale się to nie podoba.
I kiedy tak dziewczynka narzeka na barak zainteresowania mamy, dostajemy informację "Odkąd babci nie ma, mama ni, tylko płacze i płacze". Muszę przyznać, że kiedy zaczynałam czytać tę książkę, zanim dostałam tę informację o odejściu babci, myślałam, że to będzie ona depresji. Te opisy zachowania mamy przypomniały mi książkę "Włosy mamy" autorstwa Gro Dahle i Svein Nyhus, właśnie traktującej o depresji. Wracając jednak do "Zniknięcia". Historia opowiedziana z perspektywy dziecka, o tym, że mama zatopiona w bólu po stracie własnej mamy trochę zapomina o tym, że jej dziecko też kogoś straciło. Zapomina przeprowadzić własne dziecko przez ten trudny okres. Trochę to przygnębiające, ale też ważne, bo przypomina, że dzieci obierają świat takim, jakim jest i warto im po prostu kilka rzeczy wytłumaczyć, żeby zrozumiały co się dziej.Oczywiście cała historia, kończy się dobrze, choć nasza mała bohaterka sama z siebie przepracowuje temat, a mama pojawia się w finale już odmieniona, a raczej taka jak wcześniej, taka, jaką była przed odejściem babci.
I powiem Wam tak, z jednej strony książka pięknie pokazuje, że my dorośli potrafimy w chwilach wielkiej straty i ogromnego bólu zapomnieć o całym świecie, że nie do końca radzimy sobie ze stratą. I myślę, że to bardzo ważne, żeby dzieci wiedziały, że czasami jesteśmy tacy bezradni, że skupiamy się tylko na sobie. Z drugiej strony nie bardzo podoba mi się, że mama pokazana w książce, można powiedzieć, przychodzi na gotowe. Niczego dziecku nie tłumaczy, niczego nie wyjaśnia. Tego mi w tej książce brak.
Dopełnieniem tekstu są przecudowne ilustracje. Poszarzałe, wyblakłe jakby niewyraźne. Tworzą atmosferę przygnębienia, podbijają znaczenie tekstu, słów, przekazu.
Książka jest naprawdę fajna, jednak moim zdaniem wymagana będzie rozmowa po jej lekturze.
Autorki: Ela Chełmińska, Ania Drabikowska
Wydawnictwo: Ezop
ps. gdybyście byli zainteresowani innymi książki o tematyce śmierci to polecam
- Wdzięczny kwiat - pisałam o niej TUTAJ
- Cudowna wyspa dziadka - pisałam o niej TUTAJ
- Chusta babci - nie pisałam o tej książce (jeszcze ;) )
Jest jeszcze taka książka Wróć mój wilku, wróć. Temat ten sam, tylko osadzony w świecie zwierzęcym.
OdpowiedzUsuńJest też "Mój dziadek zamienia się w słonia".
OdpowiedzUsuń