5 stycznia 2022

Zaczarowania i Rozczarowania kosmetyczne 2021 roku

Długo wybierałam ulubieńców, chciałam wybrać ten tak zwany top topów, zabrałam się za to w zasadzie na początku grudnia.  Okazało się, że jest kilka rzeczy, których jeszcze na blogu nie pokazała, głównie dlatego, że używam ich codziennie i tak mi spowszedniały, że o ich zapomniałam. Jest też niestety kilka rozczarowań.

1. CHO, Serum Olejowe z Bakuchiolem - pisałam o nim - TUTAJ - jedyne serum olejowe, do którego wracam w miarę regularnie, choć już nie jako do serum. Służy mi ono znakomicie do masażu twarzy. Bardzo dobrze działa, ale także cudownie pachnie, co sprawia, że domowe SPA fantastyczne. 


2. Lirene Acid Power, Serum wygładzające z hydrolatem z róży stulistnej (20%)  - pisałam o nim - TUTAJ - niedrogie, dostępne stacjonarnie, dobrze działające serum, którego używam w dni bez retinolu. Z każdym użyciem lubię je coraz bardziej. 


3. Plantea, Ampułka Anti-Ageing Youth Look- pisałam o niej - TUTAJ - to taki kosmetyk do zadań specjalnych, do ratowania "zrujnowanej" skóry jak nic nie działa, ona zadziała :) .


4. Lost with Botanicals, Glow hero, Booster z potrójną witaminą C- pisałam o nim - TUTAJ - booster, po którym uwierzyłam, że jeszcze mogę rozjaśnić skórę ;).

 

5. Nacomi Next Level Lift It Up Peptides 10% - pisałam o nim - TUTAJ - wypróbowałam już kilka produktów z linii Nacomi next lvl i wszystkie je lubię, ale jak sobie tak na spokojnie pomyślałam, to to serum wywarło na mnie największe wrażenie. 


6. Iossi, Ultra-Rich Multivitamin Wrinkle Smoothing Face Cream - piasałam o nim - TUTAJ - cała linia PRO jest świetna, ale to ten krem jest dla mnie królem ten serii, lekki, a jednocześnie bardzo konkretny. 


7.  Si si bee, Nawilżający krem z mocznikiem 10% - pisałam o nim - TUTAJ - krem, z mocznikiem którego szukałam od bardzo dawna. Idealny przy AZS, suchej skórze, łuszczącej się skórze.  Jest cudowny, jest znakomity!!!!


8. Fridge, 4.7 green eye - krem maska - pisałam o nim - TUTAJ - to był dobry rok jeżeli chodzi o kremy pod oczy, jeden z lepszych. Długo myślałam, jaki krem wybrałabym gdybym musiała wybrać tylko jeden i padło na Fridge. Jest najbardziej uniwersalny i trafia najlepiej w moje potrzeby. Radzi sobie i przy AZS i kiedy nie ma problemów ze skórą pod oczami. 


9. Senelle, Liftingująca Maska do Twarzy - pisałam o niej - TUTAJ - ze wszystkich tegorocznych kremowych masek to ona spodobała mi się najbardziej, to do niej wracam. 


10. Polemika, Peeling – maska oczyszczająco-rozświetlająca do twarzy  - pisałam o niej - TUTAJ - maska oczyszczająca, a trochę peeling, zużyłam kilka jej opakowań, chyba jedyna maska oczyszczająca, jaką stosowałam w tym roku.  


11. Chobs, Maska w płachcie Otręby Ryżowe - nie pisałam o niej, choć zazwyczaj mam ją gdzieś w zapasie. Dostałam te maski za pierwszym razem od znajomej.  Jest ich kilka rodzajów, mają piękne składy, a ze wszystkich wersji, jakie znam, maska "ryżowa" podoba mi się najbardziej. To jedna maska w płachcie, jaką od czasu do czasu stosuję - nie bez wyrzutów sumienia. Jest znakomita, cudownie koi i uspakaja skórę, nawilża i zmiękcza. Felerem jest jej dostępność. 


12. Resibo, Melt Away Balsam do demakijażu - pisałam o nim - TUTAJ - jego konsystencja, działanie i użytkowanie jest w punkt, bardzo go lubię i w tym roku to on mnie uwiódł.

1. 4organic, Naturalny szampon i żel do mycia dla dzieci 2w1 Kajko i Kokosz Dorodne gruszki - pisałam o nim - TUTAJ - jeżu jak to pachnie, te dorodne gruszki kupiły i mnie i moje dzieciaki. 


2. Eliah Sahil, Pudry do mycia ciała - pisałam o nim - TUTAJ - absolutne cuda, których używam nie do ciała, lecz głównie do twarzy. Pielęgnuje, myje i dba o skórę, jest cudowny. 


3. Fluff, Superfood, Maska do ciała, Lawenda i róża - pisałam o niej - TUTAJ - pisałam o niej nie raz, jest świetna, niedroga, powszechnie dostępna. 


4. BODYBOOM, pianka brązująca do ciała - coś o czym nie pisałam, jakoś mi to uciekło. Bardzo dobra pianka, dająca fajną, równą opaleniznę, która długo się utrzymuje i ładnie schodzi. Bardzo dobra rzecz jeżeli lubicie samoopalanie. Opalenizna nie jest silna, ale naturalna.


5. Indus Valley, Żel aloesowy - pisałam o nim - TUTAJ - najcudowniejszy żel aloesowy, pasuje mi w nim wszystko, działanie, zapach i przede wszystkim brak lepienia! 


6. Lovish, Scrub FRUIT ECSTASY  - pisałam o nim - TUTAJ - idealny dla mnie peeling, wszystko ma wyważone w punkt i tłustość i wielkość drobinek! No i ten zapach.


7. Fusswohl, płyn z mocznikiem do kąpieli stóp - pisałam o nim - TUTAJ - stosuję jak maskę do stóp, polecam przeczytać linkowany wpis, to cudo za grosze, które robi ultra gładki stopy. 


8 i 9. PHYT'S Huile Vivifiante odżywczy olejek do włosów i PHYT'S, Lotion Stimulante, wzmacniający lotion do włosów - pisałam o nich - TUTAJ - kuracja do włosów, która świetnie się u mnie sprawdziła. 


10. Nacomi Baby, Krem na odparzenia pod pieluszkę - pisałam o nim - TUTAJ - nie używam go oczywiście pod pieluszkę, bo nie mam u kogo, ale i w tej formie go gorąco polecam, bo jest cudowny. Jednak świetna sprawdza się przy AZS, przy suchych skórkach jako krem do dłoni na noc. Fantastycznie regeneruje, natłuszcza, zmiękcza. 


11. Unit4men Odżywcza sól do kąpieli z CDB amber&vanilla - pisałam o niej  - TUTAJ - ukochana sól mojego męża, nie mogłam o niej nie wspomnieć, bo to normalnie święto lasu, że podoba mu się jakiś kosmetyk. 


12. Miodowa Mydlarnia, Perfumy w kremie - pisałam o nich -  TUTAJ - znakomite perfumy w kremie, myślę, że długo z nich nie zrezygnuję! 

1. Couleur Caramel, Multistick - pisałam o nim - TUTAJ - bardzo go lubię stosować jako róż do policzków, daje piękne naturalne wykończenie, no i nie ukrywam, że ja na filtry to jednak kolorówkę wolę wklepywać, niż wcierać - jakoś tak psychicznie czuję się z tym lepiej 😎.


2. Dr Paw Paw, Tinted Balm - no i kolejna rzecz, o której nie pisałam. Mam dwa odcienie kolorystyczne Ultimate Red i Hot Pink, oba mają bardzo ładne naturalne składy, w których bazą jest olej rycynowy. Dlatego o tym pisze, ponieważ w sieci doszukałam się zupełnie innych składów tych produktów. Nie wiem, czy jest to błąd w sieci, czy może wersje, które ja mam, są innymi wersjami (nowszymi/starszymi). Jeżeli ktoś z Was chciałby je sobie nabyć lepiej sprawdzić skład. Jest to rzecz, którą bardzo lubię. Daje kolor na ustach, który nie jest wcale taki delikatny, dobrze pielęgnuje, nie wylewa się poza kontur ust. Na policzki moim zdaniem kompletnie się nie nadaje, jest za tłusty. Nie jest bardzo trwały, ale ja go traktuję jako balsam pielęgnacyjny "poprawiający" koloryt ust. 


3. Miya, myPOWERlashes i myNATURALmascara - pisałam o nich - TUTAJ - nie umiem się zdecydować, która z tych maskar bardziej mi się podoba. Wiem, że w sieci są na ich temat skrajne opinie - zdaję sobie sprawę, że każdemu pasuje coś innego. Ja bardzo lubię te maskary, przerobiłam kolejne opakowania, wersję podkręcającą chyba lubię bardziej, ale ona musi podeschnąć i nieco zgęstnieć, żeby dawać u mnie konkretne efekty ze swoją szczoteczką. 


4. Pure by Clochee, LUMI Rozświetlacz do twarzy - wychodzi na to, że to głównie o kolorówce nie pisałam, bo to kolejna rzecz, o której nie wspomniałam na blogu. Nie wiem, czy nazwałabym ten produkt rozświetlaczem, to raczej baza rozświetlająca. Daje delikatnie rozświetlenie, świeżość skóry i cudowną gładkość. Znakomicie sprawdza się pod podkłady mineralne, wydobywa wówczas na skórze takie cudowne naturalne wykończenie. Jako rozświetlacz jest moim zdaniem za słaby, daje efekt leciutkiej satyny.

 

5.Pixie Cosmetics, Feerie Celeste, Eemagination Pressed Powder Shadow Royal Matte - pisałam o nich - TUTAJ - najlepsze cienie o tak zwanym naturalny składzie, jakie znam. Problem dla mnie stanowi ich opis na stronie producenta.


6. AA Wings Of Color, 100% Pure Mineral Loose Powder Puder Sypki Mineralny Idealnie Kryjący - niepisałam o nim na blogu, ale wspomniałam na instagramie. W zasadzie z każdym użyciem lubię go coraz bardziej. Świetnie dogaduje się z filtrami, daje kolor i lekkie krycie. Wygląda bardzo naturalnie ma skórze - no jest świetny.


7. Fridge, Silk & Beauty - puder jedwabny - pisałam o nim - TUTAJ - to mój idealny puder pod oczy! 

 

No i przyszedł czas na rozczarowania.

1. Resibo, Bright Now korygujący krem pod oczy - niestety trafił mi się pierwszy kosmetyk od Resibo, który mnie rozczarował. Miało być pięknie, bo to krem mający kolor, mający działać trochę jak korektor, mający co nieco pod oczami zakrywać.  Niestety zupełnie nie dogaduję się z tym kremem, a on nie dogaduje się z niczym, co na niego ewentualnie chciałabym położyć. Zostawiony solo warzy mi się pod oczami, robiąc brzydkie placki, warzy każdy korektor i każdy puder, robiąc mi pod oczami ciastolinę. Nałożony grubszą warstwą wałkuje się. No strasznie mi przykro, że tak się dzieje, ale nie mam już kompletnie pomysłu na niego. 

 

2. BasicLab, Serum peptydowe pod oczy z Argireliną 10% nawilżenie i ujędrnienie. Kupując inne rzeczy tej marki (o których napiszę niedługo), dorzuciłam sobie i to serum. Jak pisałam powyżej serum peptydowe od Nacomi sprawdziło mi się znakomicie i liczyłam na coś podobnego pod oczami. Niestety w moim przypadku to serum nie robi nic, nie podbija nawilżenia, nie ujędrnia, ba nawet nie koiło podrażnień. Nie mam pojęcia, co to się podziało. Jak nie działało jako serum, to próbowałam je również zastosować jako maskę pod oczy, nasączała nim płatki fizelinowe i kładłam pod oczy. Niestety podobnie jak w przypadku kremu Resibo nie dogadałam się z nim wcale. 


3. BODYBOOM, mgiełka brązująca do twarzy i ciała - tak jak pianka brązująca tej marki się u mnie sprawdziła, tak mgiełka była kompletnym nieporozumieniem. Po pierwsze aplikacja, nijak nie daje się tego sensownie dozować, pryskanie na ciało, pryska też wszystko dookoła. Aplikowane na dłoń wylewa się z ręki. Nałożone na skórę, cieknie, a wsmarowana dawała u mnie lepkie wykończenie. Niestety nie dla mnie owa mgiełka.

 

4. Uriage, Bariersun Fluid Matująco nawilżający SPF 50+ - o tym filtrze pisałam - TUTAJ - połączenie w nazwie matowienie i nawilżenia sprawiło, że pomyślałam sobie o nim prawie jak o ideale, którego szukałam, niestety. Filtr ten koszmarnie mnie podrażnia i co ciekawe to nie było uczulenie tylko podrażnienie dające czerwone placki. Aplikacja niestey też prosta nie jest, trzeba go nakładać całą porcją od razu inaczej dokładany roluje się jak szalony.

 

5. AA odświeżający dezodorant w sztyfcie  - czy jak napiszę, że nie odświeża, to wystarczy? Kupiłam przypadkiem, przypomina mi róże tej marki, które są całkiem całkiem i mają dokładnie takie same opakowania. Dezodorant ma przezroczystą konsystencję, trochę przypominającą stężały żel. Niespecjalnie rozprowadza się on na skórze, niby sunie, ale jakby nic nie zostawiał po sobie. Ja mam wersję zapachową tropikalną i zapach jest no trochę dziwny, niby świeży, ale jest w nim jakaś taka nuta "stęchlizny", która po tym jak się spocę niestety dominuje, wieć mowy nie ma od odświeżaniu. Szkoda. 


6. ORIENTANA Naturalny balsam do ust - przedzwina to pomadka ochronna, czy też balsam do ust. Jest jednocześnie twarda, tak twarda, że ledwo cokolwiek zostawia na ustach, a jednocześnie tak "giętka", że smarowana po ustach obija się o ścianki opakowania, jakby miała się zraz złamać.  Scrab do ust tej samej serii robi dokładnie to samo, takie przechylanie się na wszystkie strony i opieranie o wnętrze opakowania, przy czym ów skrobaczek do ust ma całkiem przyzwoite drobinki ścierające i jest całkiem niezły w swym działaniu. Niestety ta pomadka dla mnie jest za dziwna. Piękna, bo opakowanie ma bardzo ładnie, zapach też całkiem niezły, niesyt użytkowanie i działanie kiepskie. Słabo natłuszcza, praktycznie wcale.

 

7. Alterra, korektor w płynie - korektor ma fajny kolor ... w opakowaniu i tyle jego zalet. No właśnie kupiłam go dla koloru w opakowaniu, jest różowawy, takiego czegoś potrzebowałam. Niestety kolory na skórze ów korektor nie daje, nie daje krycia, no nic nie daje. Wklepywanie powoduje ważenie, a wcieranie zanikanie koloru i krycia. No porażka. 


8. GRN, Loose Finishing Powder - no i puder, o którym pisałam o - TUTAJ - był na promocji dlatego go kupiłam, gdybym miała wydać na niego regularną cenę 70 zł, byłabym bardzo zła. Puder niby nie jest zły, ale nic szczególnego nie robi. Nie trzyma matu za długo, potrafi pobielać i niesyte ma nieprzemyślne opakowanie. Niestety jest rozczarowujący.

2 komentarze:

Dziękuję za komentarz
Jeżeli podajesz skład kosmetyku podaj jego nazwę i producenta
Analizuję TYLKO kosmetyki dla kobiet w ciąży i dzieci
Zanim zadasz pytanie sprawdź czy ktoś już o to nie pytał, używaj również wyszukiwarki blogowej.

Przycisk Whatsapp działa tylko na urządzeniach mobilnych

Wpisz słowo i wciśnij enter, żeby wyszukać