W składzie mamy wodę, do niej dodano glicerynę, czyli środek nawilżający, po nim jest glikol roślinny, czyli kolejna substancja nawilżająca, ale również nośnik substancji aktywnych i to jest niejako baza naszego kosmetyku. Z substancji aktywnych mamy ekstrakt z naziemka ceglastego, który ma działanie nawilżające, kojące, łagodzące, mamy też sproszkowany sok aloesowy o działaniu nawilżającym, łagodzącym i regenerującym, jest jeszcze ekstrakt z kwiatów róży stulistnej, który ma działanie nawilżające, antyoksydacyjne, regenerujące.
Patrząc po składzie widać, że postawiono na nawilżanie, zmiękczanie i regenerację.
Co oczywiste, nie byłam w stanie wypróbować tego produktu zgodnie z przeznaczeniem. Natomiast dostałam go w kilku egzemplarzach i powędrował on do znajomych, które miały rodzić. Nie ukrywam, że nie wszystkie zdążyły go wypróbować, ale paru się udało :). Dziś przychodzę więc z podsumowaniem tego, co sama wytestowałam i co zrelacjonowały mi znajome.
To od czego powinnam zacząć to opakowanie, które działa w każdej pozycji, czyli i pionowo i poziomo, czyli tzw. 360 stopni. Bardzo to komfortowe.
Spray rozpyla się bogatą mgiełką, nie pluje, nie kapie, nie daje strumienia. Jest to też rzecz całkowicie bzzapachowa.
Jak pisałam we wstępie to produkt przede wszystkim nawilżający, robi to znakomicie. Psiknięty na skórę daje przyjemne uczucie nawilżenia, odświeżenia i złagodzenia napięcia skóry. Ja wypróbowałam go po farbowaniu włosów, kiedy to przy skroniach, przy uszach i na karku pojawiło się u mnie podrażnienie. Muszę przyznać, że spisał się znakomicie. Złagodził pieczenie, nieprzyjemne poczucie ściągnięcia i zmniejszył zaczerwienienia. Tu jeszcze muszę dodać, że zaczerwienienie zniknęło jeszcze tego samego dnia, a zazwyczaj utrzymuje się ono do dnia następnego. Mogę przypuszczać, że zadziałał tu ten produkt. Znajome, które używały go po porodzie, też mówiły o łagodzeniu pieczenia i ciągnięcia skóry. Jedna z nich używała go do brodawek przed nałożeniem lanoliny i mówi, że takie połączenie jest boskie. Inna znajoma będąca po cesarce tym produktem zwilżała skórę wokół szycia i twierdzi, że wówczas szwy były mniej dokuczliwe. Wszystko wskazuje na to, że Multi-Mam działa. Łagodzi i nawilża.
Ja dwa takie spraye sobie zatrzymałam, to jak podziałał na podrażnienia po farbowaniu, bardzo mi się spodobało, tu na pewno będę od niego wracać. Jeżeli jesteście w ciąży, jeżeli szukacie czego takiego, zastanówcie się na Multi-Mam.
Na szwy po pęknięciu krocza może być od razu stosowany? Znalazłam informację, że nie można go stosować na rany. I już sama nie wiem 🙈
OdpowiedzUsuńNa takie bardzo świeże szwy to raczej nie, już takie lekko zagojone.
UsuńSroko, podpowiedz proszę który spray lepiej łagodził i nawilżał Lansinoh czy Multi-Mam?
OdpowiedzUsuńNie umiem ci powiedzieć, nie miała okazji mieć ich równocześnie, żeby móc je w taki sposób porównać.
Usuń