Opowieści ze świetnika

Oto książka idealna do wieczornego wspólnego czytania. Ma jednak jedną wadę, ma tylko pięć rozdziałów, no jest stanowczo za krótka! Pięć rozdziałów to za mało, za mało.  No dobra lećmy jednak po kolei. 

 

Na śmietniku, a w zasadzie Świetniku, każdego dnia życie wygląda inaczej. Po tym świecie oprowadza nas wiewiór Kacper. Poza nim poznajemy jeszcze srokę Kraksę, szczura Zadymka, jeżynkę Antosie i ropuchę Smęciuche, ale także bandę skrzatów Psujów, która oczywiście stara się naszym bohaterom "zaszkodzić".

Jak wspomniałam mamy pięć rozdziałów, a każdy rozdział do jedna przygoda. Nie chcę spojlować i opisywać kolejnych przygód, ale dzieje się sporo i jest bardzo ciekawie. Każda z historii trzyma dzieciaki w napięciu i co ciekawe, nawet mój dziesięciolatek ekscytował się tym, co się dzieje.  

 

Świetnik w zasadzie nie jest miejscem, w którym rozgrywają się wszystkie historie. To raczej miejsce, w którym żyją nasi bohaterowie, które dostarcza potrzebnych im rzeczy, pomysłów.   

Podoba mi się tu wiele rzeczy.

Po pierwsze język, jakim zostało te opowiadania napisane. Prosty, zrozumiały i taki przyjemnie płynący.

Po drugie, bardzo dyskretne przemacanie uniwersalnych wartości, typu przyjaźń. 

Po trzecie "ekologiczne" podejście świata, nieocenianie i nienarzucanie swojego zdania w tym temacie. 

No i ilustracje, które  są bardzo fajne i trochę takie komiksowe.
Nie wspominającą o tym, że jedną z bohaterek jest sroka ofkors!

Książka wciągnęła moje dzieciaki. Córka była zachwycona do tego stopnia, że już trzy razy czytaliśmy tę książkę. Wielkim plusem książki też jest zachęcanie do ponownego wykorzystywania "śmieci". No... to plus i minus, bo moje dzieciaki tak się wczuły w te przeróbki, że przyznaję, że czasami nie wyrabiam ... 

 

Książkę polecam szczególnie wielbicielom przygód. Rodzicom polecam przygotować się na to, że z dnia na dzień w waszym domu pojawi się "złota rączka" przerabiająca co się da 😁.

 

Autor: Marcin Mortka

Ilustracja: Łukasz Silski

Wydawnictwo: Wilga