Markę Glov znam już bardzo, bardzo długo, jednak cały czas kojarzyła mi się ona z demakijażem, a w zasadzie z rękawicami do demakijażu. Do tych rękawic wracam co jakiś czas, ale o tym za chwilę. Kiedy więc marka Glov napisała do mnie z pytaniem, czy nie chciałabym przetestować ich kosmetyków, no zdziwiłam się, że mają coś takiego w ofercie. Jak widać, byłam ciekawa ich produktów do pielęgnacji, ale nie tylko i tak oto dziś przychodzę coś niecoś o nich napisać.
Może zacznę od tego, co znam najlepiej i najdłużej, czyli rękawicy do demakijażu.
💧 GLOV, Rękawiczka do Demakijażu
Jak już pisałam, to rzecz, którą znam i do której nie ukrywam, wracam co jakiś czas, choć raczej jest to ta duża wersja.
O takiej mniejszej rękawicy chyba już kiedyś pisałam na blogu, było to bardzo dawno temu. Jakoś nie mogę znaleźć tego wpisu. Może go skasowałam przy porządkach, a może przy którejś awarii sam zniknął. Pamiętam, że kupiłam ją naprawdę dawno temu i jeśli dobrze pamiętam, po kilku użyciach zaczęła się pruć. Nie zachęciło mnie do kolejnego zakupu i miałam chwilę przerwy w użytkowaniu.
Kiedy po latach wróciłam do niej, za sprawą koleżanki, która dała mi ją w prezencie, poczułam do niej sporą sympatię. Przede wszystkim doceniłam fakt, że spokojnie mogę zmyć na przykład makijaż mineralny samą wodą, i bardzo podoba mi się to, że spokojnie mogę domyć sobie resztki masła lub oleju, którym zmywałam filtry. Mała wersja jest bardzo dobra na wyjazdach, zwłaszcza wakacyjnych kiedy po całym dniu domywam moje dzieci z filtrów. Tłuste konsystencje, lekko rozpuszczone delikatnym płynem do mycia, zmywa ze skóry jak marzenie. No i nie zdarzyło mi się, żeby coś się niedobrego działo z tymi produktami. Nic się nie pruło, nie dziurawiło itp... Nawet kiedy rękawicę dorzynałam do ścierania kurzu, też się na rozwalała. Chyba przy pierwszym podejściu trafił mi się jakiś feralny egzemplarz.
Ja używam głównie rękawic do każdego rodzaju cery, ale są wersje do cery tłustej, mieszanej jak i suchej i wierzcie mi, różnią się między sobą.
Gdyby ktoś nie wiedział, jak działa taka rękawica. Moczymy ją wodą i zmywamy twarz. Przyznam, że jako fanka wieloetapowego oczyszczania nie testowałam tych rękawic do zmywania filtrów nierozpuszczonych wcześniej czymś tłustym, no nie jestem na to gotowa ... psychicznie.
To naprawdę fajna rzecz.
💧 GLOV, Hair Wrap, Ultrachłonny, pielęgnacyjny turban do włosów
Od kiedy kilka lat temu kupiłam, turban do włosów nie używam już ręczników. Czy to przy długich, czy krótkich włosach to one sprawdzają się u mnie najlepiej.
Turban marki Glov ma jak dla mnie najfajniejszy kształt. To jest jakby półkole, dzięki któremu nie trzeba bardzo go zakręcać, żeby zapiąć go z tyłu głowy. Dlatego nie ściska moich włosów i nie wykręca ich.
Jest do tego przyjemnie lekki i nie ślizga się na głowie, nie trzeba go bardzo mocno zaciskać, żeby nie spadał.
Turban naprawdę szybko odciąga wodę z włosów, nie trzeba go długo trzymać na głowie, czego fanką nie jestem. I jest jeszcze jedna rzecz, którą zauważyłam przy użytkowaniu tego produktu, mam po nim mniej splątane końcówki włosów. Przy tych "ręcznikowych" turbanach końcówki były, albo splątane, albo sterczały w każdy możliwy sposób, tu tego nie ma. Mam tylko jeden turban, który podobnie zachowuje się do tego, ale tamten jest dużo cięższy.
Zaakomita rzecz do włosów, już nabyłam drugi, żeby mieć na zmianę jak ten będzie w praniu 😀.
💧 GLOV, Scrubex, Akcesorium do peelingu ust
Mój absolutny ulubieniec. Fantastyczna rzecz, no hicior.
Powinnam zacząć od tego, że nie przepadam za peelingami do ust, a raczej za typowymi peelingami do ust. Zazwyczaj są w postaci pomadek, czasami pod postacią balsamu i głównie mają tłustą konsystencję. O ile peelingowanie samo w sobie bardzo lubię, to zmywanie pozostałości działa mi na nerwy. Wszystko rozmazuje mi się poza usta, mam wrażenie, że jestem otłuszczona od brody po czoło. No nie! Nie lubię tego i tyle.
Ten peeling za to „działa na wodę”, peelinguje jak marzenie, nie zostawia żadnej tłustej czy nieprzyjemnej warstwy. Usta są cudownie gładkie, miękkie i świetnie ukrwione.
W zależności jak bardzo ostry peeling lubicie, naciskiem palca można sobie wyregulować siłę tarcia, co sprawia, że chyba nie ma osoby, której by ten produkt nie pasował. Do tego nie zużywa się momencie, myślę, że przy odpowiednim traktowaniu i dbaniu o higienę spokojnie wystarczy na kilka lat.
No znakomity peeling do ust, jakoś nie sądzę, żeby w najbliższym czasie wróciła do "typowych" peelingów do ust, naprawdę musiałabym trafić na jakiś niebywały produkt, żeby zrezygnować z tego cuda.
💧GLOV, Lip Harmony, Wygładzająco-nawilżające masełko do ust
W składzie mamy głównie emolienty, które działają natłuszczająco, zmiękczająco i wygładzająco. Mamy więc glicerydy sojowe, niezmydloną frakcja masła shea, uwodorniony olej sojowy, skwalan olej kokosowy, masło mru mru, olej z nasion bawełny czy olej lniany. Bardzo ciekawym dodatkiem jest tu ekstrakt z uczepu, który ma działanie łagodzące, kojące, regenerujące i przyspieszające gojenie.
Skoro jest to masełko, to ma też taką maślaną konsystencję. Pachnie bardzo przyjemnie mango, a trochę sokiem wieloowocowym tzw. multiwitaminą.
Z jednej strony ma dość zwartą konsystencję, z drugiej zaś rozpuszcza się w zasadzie do olejku pod wpływem ciepła skóry. Czasami „ucieka” poza kontur ust, oczywiście zależy to od ilości, w jakie go nałożymy – ja czasami nie mam umiaru. Mimo swej dość płynnej konsystencji produkt ten dobrze trzyma się ust i nie znika w momencie, mimo że nie zostawia bardzo wyczuwalnej warstwy. Nałożony na noc grubszą warstwą, rano jeszcze jest wyczuwalny na ustach.
Masło znakomicie regeneruje i natłuszcza, pod tym względem to jeden z lepszych produktów tego typu, jakie miałam. Jeżeli nakładam go w ciągu dnia to naprawdę niewielką ilość i głównie po to, aby utrzymać efekt regeneracji, jaki osiągnęłam, nakładając to masełko na noc. No właśnie, bo ja ten produkt nakładam głównie na noc. Nie ograniczam się ilością, tylko porządnie smaruję grubą warstwą. Rano usta mam jak nowe. Masełko to szybko rozprawia się z suchością i spierzchnięciem ust. Jest w tym świetne.
Połączenie tego masełka i peelingu, o którym pisałam wyżej to już wyższy level pielęgnacji ust. Wygładza, nawilża i regeneruje usta, bosko pachnie, robi wszystko co powinno robić masło do ust czy trzeba czegoś więcej!
💧 GLOV, Skin Harmony, Nawilżająco-regenerujący krem do twarzy
W składzie woda, po niej gliceryna, czyli substancja nawilżająca, po niej mamy emolient, czyli substancję działającą natłuszczająco, wygładzająco i uelastyczniajaco, kolejny jest glikol roślinny, czyli humektant, ale także nośnik substancji aktywnych. Następny jest tripelargonin, czyli substancja nawilżająca. Po nim mamy kilka emolientów ciekawsze z nich to olej makadamia, masło shea, olej słonecznikowy, olej słonecznikowy, olej arganowy, olej kokosowy czy oliwa z oliwek. Bardzo ciekawym składnikiem jest Phytosan™ K, którym chwili się producent na swojej stronie ma ona właściwości ujędrniające, wygładzające, regenerujące i ma zmniejszać głębokość zmarszczek. Ja dopatrzyłam się w składzie jeszcze jednego ciekawego składnika, a mianowicie połączenia Phragmites Karka Extract i Poria Cocos Extract, które działa kojąco, zmniejsza zaczerwienienie, chroni przed czynnikami zewnętrznymi. Mamy tu również ekstrakt z niepokalanka, który ma działanie ściągające pory. Wszystko to okraszone olejkami lawendowym, rozmarynowym i ekstraktem z mirry. Skład jest dla mnie naprawdę ciekawy.
Krem ma bardzo lekką, prawie puszystą i śmietankową konsystencję. Pachnie delikatnie, ziołowo, bardzo przyjemnie. Zapach nie jest trwały. Przy rozsmarowywaniu czuć bardzo przyjemną wilgotną warstwę. Krem wchłania się do matu, nie zostawia na skórze żadnej warstwy i bardzo wygładza skórę. Produkt ten świetnie nawilża skórę i trzyma to nawilżenie. Krem ten lekko napina skórę, ma się wrażenie, że jest ona "gęstsza" i jakby bardziej zwarta.
Przyjemnie koi skórę i łagodzi podrażnienia. Położony na suche, swędzące i zaczerwienione miejsca dawał efekt jakby chłodzenia, a skóa sprawiałą wrażenie, że spija ten krem. Na to kładłam tłuste serum i swędzienie i pieczenie przechodzio, a zaczerwienienie robiło się mniejsze.
Stosowałam go i na dzień i na noc, w zależności od potrzeb. Na noc leciał po retinoidach i wtedy rano zawsze miała bardzo dobrze nawilżoną i miękką skórę. Rano stosowałam go filtry i pod każdymi sprawował się bardzo dobrze. Czy były to filtry o tzw. dry touch, czy zwykłe zawsze było OK. No i po mistrzowsku zachowywał się pod makijaże mineralnym. Nie musiałam się martwić ewentualnym ściągnięciem skóry w ciągu dnia, a fakt że krem wchłania się w zasadzie do matu powodował, że wszytskie minerały się z nim dogadywały. Nie plamiły, nie było problemu z ich roztarciem.
To bardzo dobry krem, zaskakująco lekki jak na to co robi na skórze i ze skórą. Przede wszytskim jest naprawdę wrzechstronny i ma szanse podobać się w zasadzie wszystkim cerom.
Wszytsie te prodyktu kupicie na stronie producenta www.glov.co
Sroczko a w czym pierzesz turban glov? Nabyłam taki i myślę w czym go prać aby włókna zachowały swoje właściwości.
OdpowiedzUsuńPiorę go w tym samym co ubrania, aktualnie to szare mydło marki najel
Usuń