Tydzień temu pisałam o masażerach do twarzy dziś o masażerach pod oczy. Tych jest zdecydowanie mniej na rynku. Jak widzicie, na zdjęciu takich urządzeń do masażu mam cztery, choć jedno z nich nie bardzo można nazwać masażerem, to raczej naświetlacz.
Dwa pierwsze urządzenia ze zdjęcia opisywałam TUTAJ, było to pięć lat temu. Oba te masażery są na baterię AAA, jeden z nich kupiłam na aliexpres, drugi marki DermoFuture otrzymałam od koleżanki. Ten z ali ma tylko opcję drgania, trzeba go mocno docisnąć do skóry, żeby zadziałał i nie jest to przyjemne, to przyciskanie znaczy :). Masażer z DermoFuture, drga i ma jeszcze funkcję nagrzewania. Z czasem to nagrzewanie się trwa dłużej, albo nie działa wcale, nie wiem, czemu tak jest. Nie ma się co czarować, obecnie wcale ich nie używam.
Jakieś dwa lata temu kupiłam inFace Eye Care jest to marka Xiaomi. Kupiłam go razem z inFace ION Facial Device, o którym pisałam TUTAJ, były wysyłane z polski, była na nie promocja i miałam jeszcze jakieś kody zniżkowe i zapłaciłam za niego około 85 zł.
Masażer ten pracuje w trzech trybach.
1. VIB - wibracyjny. Na urządzeniu świeci się biała dioda.
Masażer wibruje przy zetknięciu ze skórą, wibracje są pulsacyjne i mają mieć częstotliwość 10000 Hz.. Ten tryb ma wspomagać likwidację opuchnięć i cieni pod oczami, pobudzać skórę do regeneracji.
2. HEAT - nagrzewanie. Na urządzeniu świeci się czerwona dioda.
Masażer nagrzewa się do 39⁰ C, są również wibracje, które są pulsacyjne. Nagrzewanie ma zrelaksować skórę, wygładzić zmarszczki, wspomagać przenikanie substancji aktywnych.
3. ION - - jonizacja. Na urządzeniu świeci zielona dioda.
Masażer wytwarza jony ujemne, które wspomagają przenikanie substancji aktywnych oraz regenerację skóry. Mamy tu również wibracje.
Tego urządzenia używam najczęściej. Nakładam sobie serum lub krem pod oczy i masuję. Najbardziej lubię etap z nagrzewaniem, jest on dla mnie bardzo przyjemny. Nie wiem, czy to faktycznie działa. Nie mam z czym go porównać. Mogłabym masować jedno oko, a drugie nie, ale jakoś to dziwnie brzmi ;).
Masażer ten jest bardzo porządnie wykonany, po ponad rocznym użytkowaniu nie widać na nim żadnych śladów użytkowania. Działa znakomicie. Jest ładowany przez USB, ładuje się około 2h, niestety nie wiem na ilu użyć starcza takie ładowanie, jakoś nie policzyłam. Dla mnie to naprawdę bardzo fajny masażer okolic oka.
Ostanie urządzenie do masażu, a raczej naświetlania okolic oka to Sparoma, mam je w spadku po znajomej. Byłam na nie napalona jak "szczerbaty na suchary" :), nie wiem czemu, wyobraziłam sobie, że on wibruje no i ma terapię światłem czerwonym. Nie dopytałam znajomej, moja wina i trochę się rozczarowałam. Do rzeczy jednak.
Jeżeli obserwujecie rynek "gadżetów" do pielęgnacji to pewnie wiecie, że coraz większą furorę robią maski ledowe. Od jakichś dwóch lat jest o nich coraz głośniej. Jeżeli dobrze kojarzę to moda przyszła ze Stanów. Ma się więc maskę ledową, nakłada się na twarz i w zależności o siły ledów w niej zamocowanych naświetla się nimi skórę dłużej lub krócej. I przyznaje, że taka maska bardzo mnie interesuje i nie kryję, że czytam o takich urządzenia, sprawdzam badania, oglądam rezultaty itp...
Nie ma co kryć, że na chwilę obecną cena takiej maski jest dla mnie raczej zaporowa. Podobnie jak ja maską taką zainteresowała się moja znajoma i jak ja nie bardzo chciała bez prób wydać sporej ilość pieniędzy. Wypatrzyła gdzieś na YT testy tego masażera Sparoma i zaczęła szukać urządzenia. Działa ono na zasadzie tych masek ledowych tylko na dużo mniejszej powierzchni skóry. Czyli naświetla skórę światłem czerwonym, które ma pobudzać produkcję kolagenu, a tym samym likwidować zmarszczki, przebarwienia itp... Plan był taki, że kupie je wypróbuje i jak się okaże, że działa to zakupi sobie maskę.
Jak widzicie, urządzenie jest u mnie, bo ... znajoma kupiła maskę :).
Dysk, który widzicie na zdjęciu to ładowarka tych "pchełek" z ledami. Masażery są dwa, bo pod każde oko. Niestety same te pchełki to nie wszystko. Trzeba do nich dokupić coś na kształt naklejek, do których są mocowane. Te naklejki przykłada się do skóry i dopiero wtedy owe masażery nie spadają. Każdy z nich ma mały włącznik, który naciskami, a urządzenia zaczyna świecić na czerwono. Mamy dwa tryby działa tego urządzenia.
1. Tryb ciągły.
Naświetlanie trwa 30 minut i świeci cały czas.
2. Tryb migający.
Naświetlanie trwa 40 minut, a światło nie jest ciągłe, lecz migocze.
Nakład się najpierw krem/esencję/serum, potem przyklejamy urządzenie, włączamy je i tyle.
Aaaaa naklejki są z silikonu, więc nie przepuszczają powietrza, dlatego też woda z naskórka nie odparowuje i po ich zdjęciu mamy baaaardzo nawilżoną skórę pod oczami.
Niestety nigdzie "naklejek" znaleźć nie mogę, albo inaczej nie mogę znaleźć w miarę rozsądnej cenie.
Miałam trochę takich mocowań od znajomej, dwa razy udało mi się kupić je w fajnej cenie na Amazonie i tyle. Łącznie udało mi się zrobić około 20 takich "naświetlań". I wydaje mi się, że faktycznie coś to dało. Tyle, tylko żeby zobaczyć, więcej efektów potrzebowałabym dłużej to poużywać, a nie bardzo mam jak.
Szukałam podobnych urządzeń i coś tam niby jest, ale to nie do końca to samo. Pewnie jeszcze z rok czy dwa i się pojawią.
Generalnie to urządzenie jest fajne, przede wszystkim dlatego, że ręce są wolne, a "masaż" się robi. Niby można w tym czasie robić inne rzeczy, ale moim zdanie nie bardzo, bo czerwone światło trochę utrudnia życie. No można oglądać TV w miarę bezproblemowo.
Mam nadzieję, że pomogłam niektórym gadżeciarą takim jak ja w ewentualnym wyborze zabawki 😉.
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarz
Jeżeli podajesz skład kosmetyku podaj jego nazwę i producenta
Analizuję TYLKO kosmetyki dla kobiet w ciąży i dzieci
Zanim zadasz pytanie sprawdź czy ktoś już o to nie pytał, używaj również wyszukiwarki blogowej.