Pogadajmy o cold cream, "zimnym (nie zaś zimowym) kremie", kremie galenowym.
Wiadomo, nikt nie jest znawcą w każdym temacie i kiedy widzi nazwę cold cream zwłaszcza w okresie jesienno-zimowym, to skojarzenia nasuwają się same.
Prawda jest taka, że współczesne zimne kremy nie mają wiele wspólnego z ich pierwowzorem. Krem galenowy został wynaleziony przez Galena, stąd jego nazwa, a miało to miejsce w starożytności.
Ten pierwszy krem składał się z trzech składników i były to woda różna, oliwa i wosk pszczeli. Dzięki woskowi pszczelemu służącemu za emulgator Galen połączył wodę z oliwą.
Podczas nakładania takiego kremu na skórę ma się uczucie chłodzenia i stąd wzięła się druga nazwa tego samego produktu, czyli cold cream. W konsystencji bardziej przypomina on maść niż krem. Takimi kremami powinny zainteresować się osoby ze skórą suchą, pękającą, atopową, skłonną do podrażnień itp...
Był on i w zasadzie jest przeznaczony do wszelkich dolegliwości skóry od suchości po zadrapania, podrażnienia, otarcia itp...
Po odkryciu wazeliny tego typu kremy odeszły trochę w zapomnienie, choć jak widać, niekiedy wracają, ale za dużo nie mają wspólnego z prototypem. Teraz są to rozbudowane receptury bardziej na bazie cold cream niż cold cream.
Czy są to kremy zimowe? No nie do końca, to kremy z założenia całoroczne.
Czy można ich używać jako tzw. kremy na niepogodę? No można. Przy czym jak już wielokrotnie pisałam przy kremach z wodą na zimę, warto odczekać, te 15-20 minut, aż krem taki "ułoży" się na skórze.
Mam nadzieję, że teraz jest już wszytsko jasne :).
bardzo przydatny post
OdpowiedzUsuń