A gdyby tak jeden krem do wszystkiego??? Resolu

Chciałabym Wam w dzisiejszym wpisie pokazać "dziwną" markę kosmetyczną. Markę, która idealnie wpisuje się w minimalizm, ale też wypełnia pewną niszę i może strzelać sobie tym samy w przysłowiowe kolano. Marka zwie się Resolu. W paczce PR dostałam od nich krem Kojąca śliwka i to o nim będzie ten wpis.

To na co muszę zwrócić Waszą uwagę to fakt, że marka robi kremy i sera, których używamy na CAŁĄ twarz, czyli również pod oczy, a także szyję i dekolt. Co to oznacza? To oznacza, że macie jedną rzecz do wszystkiego! Jeden słoiczek obsługuje całość, jeden słoiczek zamiast 3 lub 4, jeden słoiczek na wyjazd. No tego we współczesnym świecie się nie robi. Im więcej do wyboru ma klient, tym większe prawdopodobieństwo, że kupi coś z danej marki. Tak, to właśnie to sprawia, że jest to "dziwna" marka 😁. 

 

Prawda jest taka, że to podejście mi się podoba. Przy całej mojej zajawce na kosmetyki wizja używania jednego czy dwóch jest bardzo przyjemna. 

No to teraz o gwoździu mojego wpisu, czyli o kremie. 

Resolu, Kojąca śliwka

Aqua, Mangifera Indica Seed Butter, Prunus Domestica Seed Oil, Glycerin, Coco- Caprylate/Caprate, Cetearyl Olivate, Sorbitan Olivate, Caprylic/Capric Triglyceride, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Cetyl Alcohol, Hydrogenated Olive Oil, Olea Europaea Fruit Oil, Butyrospermum Parki Butter Extract, Laminaria Ochroleuca Extract, Centella Asiatica Root Extract, Olea Europaea Oil Unsaponifiables, Tocopherol, Helianthus Annuus Seed Oil, Xanthan Gum, Tetrasodium Glutamate Diacetate, Benzyl Alcohol, Salicylic Acid, Sorbic Acid, Sodium Hydroxide, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate

 Mamy tu bardzo fajny skład, bo na przykład jednym z głównych emolientów jest masło mango, które ma działanie regenerujące, zmiękczające czy uelastyczniające. Jest tu również olej z pestek śliwki działający kojąco, regenerująco. Jest oliwa z oliwek, jest masło shea, no i są ciekawe ekstrakty. Ekstrakt z wąkroty azjatyckiej o działaniu antyoksydacyjnym, regenerującym, przeciwzapalnym, łagodzącym, ekstrakt ze złotych alg mający działanie antyoksydacyjne, gojące i kojące, ekstrakt z masła shea działający nawilżająco i regenerująco. Z jednej strony jest prosto, z drugiej ładnie dobrano składniki, tak żeby się dopełniały.

Krem ma gęstą, prawie maślaną konsystencję i nie ma zapachu. Bardzo przyjemnie rozprowadza się na skórze, dobrze się wchłania i zostawia bardzo delikatną, wygładzającą powłoczkę na skórze. Nie roluje się ani pod makijażem mineralnym, ani pod filtrami. Jest bardzo lekki.

Przy tej swojej lekkości, to zaskakująco konkretny zawodnik. Idealny krem "domykający" pielęgnację. Położony na serum, esencję czy ampułkę, będzie dodatkowo nawilżał, leciutko natłuszczał i wspomagał regenerację. 

 

Przy zmianach atopowych dobrze się u mnie sprawdzał, łagodził podrażnienia, nawilżał, a przy gojących się miejscach przyspieszał ten proces. 

Druga fajna rzecz, to kojące działanie. Kiedy po całym dniu macie wrażenie zmęczenia, obciążenia skóry, to nałożenie tego kremu, oczywiście po porządnym oczyszczeniu, przynosi odczuwalną ulgę. 

Z jednej strony to krem typowo nawilżający, z drugiej on naprawdę koi. Sprawdza się i na dzień i na noc. Osobiście wolę go na noc, w dni, kiedy stosuję retinoidy, tuż przed spaniem nakładam właśnie jego. Na dzień bywa różnie, głównie dlatego, że przyzwyczaiłam się do używania samego serum pod krem z filtrem. 

Pod oczy na dzień, to krem świetny. Na tyle nawilża, że skóra jest gładka i miękka, na noc lubię na niego jeszcze sobie coś dołożyć :D.

 

Wydaje mi się, że osoby stosujące minimalistyczną pielęgnację będą tym kosmetykiem zachwycone, osoby z wieloetapową rutyną pielęgnacyjną będą musiały się przełamać :). 

 

Ja Wam go gorąco polecam, to jest rzecz warta uwagi, ba cała marka jest warta uwagi! 

 

 

Krem kupicie TUTAJ

tak

tak